Ja wiem, że moja teściowa też by mnie denerwowała, jakby była z nami, ale wiem też że mój mąż kiedyś będzie musiał się nią zająć, podobnie jak autorka swoją mamą. Według mnie każdy, kto wchodzi w związek powinien brać taką ewentualność pod uwagę.
Ja trochę stoję, po stronie autorki. Sama mam starszych rodziców, tata jest słaby. Osobom, które mają rodziców na chodzie ciężko to zrozumieć, ale rodzicami się zająć trzeba. Niestety, ale moim zdaniem podejście męża jest słabe... Pieniążki tak, dom z ogrodem na wsi tak, ale kilka miesięcy z teściową be... Tym bardziej, że autorka nie ma się z kim podzielić tym ciężarem, a nie oszukujmy się opieka nad starszą, schorowaną osobą to ciężar. Można to znosić miesiąc, dwa, ale po jakimś czasie ma się dość i pojawiają się kryzysy. Tu praktycznie babka jest na chodzie, a problem bo pierogi smaży... Ludzie bez przesady. Niektórzy opiekują się lata leżącymi bliskimi.
Moim zdaniem trzeba pogadać z mężem językiem korzyści skoro wychodzi z niego materialista - opiekujemy się mamą, ale mamy w zamian dom, mama się dokłada itp. na razie sytuacja jest tymczasowa, na wiosnę wraca do siebie.
Drugi krok to ustalić, co robić i co poświęcić (oszczędności, dom, własną swobodę, sentyment) by wszystkim żyło sie lepiej w dłuższej perspektywie. Czyli kawalerka blisko, albo większe mieszkanie, jak pisały niektóre dziewczyny. A jak najważniejszy jest dom, to przemęczyć się kilka lat. Mozna też pomyśleć o wymianie ogrzewania na bezobsługowe i zakupach online lub przez telefon dla mamy. Nawet na wsiach już są takie opcje.