reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Problem w małżeństwie

reklama
Tu akurat w pełni sie zgadzam, ale też bie demonizujmy mieszkania na chwilę... Tu największy problem jest w tym, że autorka nie ma rozwiązania na dłuższą metę. Wydaję mi się, ze jakby miała to nawet łatwiej byłoby znieść wszystkim "tą chwilę" na kanapie. Każdy by docelowo wiedział, że np. za miesiąc ta sytuacja się zmieni.
A to wiadomo. Tylko oni mają w perspektywie tak każdą zimę :p
 
Takie podejście jak trudno jakoś to będzie. Najwyżej się rozstaniemy, świadczy jak bardzo masz na to wszystko "wywalone".
A rozmawiacie sami, czy mame macie na plecach? Podałaś mu kilka gotowych pomysłów? Czy suszysz mu głowę, ze coś trzeba zrobić?
Nie mam wywalone tylko sił już brak skoro on ciągle zmęczony ...chyba oglądaniem filmów na Netflix
 
Psychicznie może być tym zmeczony. Zanim wzięliście mamie do siebie rozmawialiście jak to będzie?
Tak jak jeszcze tatą żył. Mówiłam że jestem sama i ciężko będzie w przyszłości. Sam to zaproponował i potem jak tak zmarł "absolutnie nikt sam nie powinien zostawać" to były jego słowa do mojej mamy.
Jemu teraz jest wygodnie nie rozmawiać, pomysli sobie że jak teściowa źle będzie się tu czuła to sobie pójdzie. Czuje że do tego zmierza...
 
Ja też rozumiałam swojego męża, że chce pomóc babci. Ale na litość boską, też trzeba mieć granice i pomysł na wszystko
Bo to jest mega śliski temat. Takie ustalanie granic. Wiem, ze obojgu jest ciężko. Najważniejsze to dążyć do tego, by sytuacja się wyprostowała, bo póki co męczą się wszyscy.
 
Bo to jest mega śliski temat. Takie ustalanie granic. Wiem, ze obojgu jest ciężko. Najważniejsze to dążyć do tego, by sytuacja się wyprostowała, bo póki co męczą się wszyscy.


Tak czy siak autorko ja ci radzę walczyć jeśli jest jeszcze o co i dla kogo. Bo masz rodzinę i nie musisz jej kosztem pomagać mamie. Mamie masz wiele opcji jak pomóc, aby wszyscy czuli się szczęśliwi. Tal jak dziewczyny wcześniej pisały i doradzały. Załóż spodnie i wez sprawy w swoje rece
 
No może ja mam inne podejście i inne zdanie. Ja bym raczej przyjęła każdą bliską osobę w międzyczasie poszukując rozwiązania. Akurat w tym przypadku dziwię się, że autorka tego nie robi.

Wiem tylko, że ludzie często nie rozumieją jak wygląda starość. Mi by serce pękło jakby któreś z moich rodziców zostało samo, bez możliwości zrobienia zakupów i ogrzania domu. Zrozumiałabym też męża e takiej sytuacji. No ale racja, nie każdy musi, to zależy od charakteru. Warto chyba takie rzeczy przegadać na początku związku. A jak sie pojawiają w trakcie to szukać rozwiaznia dobrego dla obojga.

W wieku 26 lat, mając niespełna roczne dziecko (oraz 5 letnie) byłam zmuszona opiekować, się przez pewien okres czasu osobą półleżącą (bo zdarzało się, że próbowała chodzić). Był to jeden z najgorszych koszmarów mojego życia i wszyscy odetchnęliśmy z ulgą kiedy mogliśmy ją przenieść do domu opieki.
Ludzie często nie rozumieją jak wygląda opieka nad taką osobą nie przeżywając tego i "serce im pęka".

Ta sytuacja i wiele innych nauczyło mnie, że nie wyobrażam sobie w ogóle sytuacji w której jest autorka.
Ba mam duży dom i wiem, że mieszkanie z moją mamą czy teściami to byłby koszmar - a już mieszkanie w czyimś salonie to w ogóle kosmos. Ja np. potrafię oglądać z mężem film do 3 nad ranem. Jak ma autorka spędzać czas z mężem skoro tam ktoś nocuje? Nawet na weekend w ten sposób było by mi ciężko
 
reklama
W wieku 26 lat, mając niespełna roczne dziecko (oraz 5 letnie) byłam zmuszona opiekować, się przez pewien okres czasu osobą półleżącą (bo zdarzało się, że próbowała chodzić). Był to jeden z najgorszych koszmarów mojego życia i wszyscy odetchnęliśmy z ulgą kiedy mogliśmy ją przenieść do domu opieki.
Ludzie często nie rozumieją jak wygląda opieka nad taką osobą nie przeżywając tego i "serce im pęka".

Ta sytuacja i wiele innych nauczyło mnie, że nie wyobrażam sobie w ogóle sytuacji w której jest autorka.
Ba mam duży dom i wiem, że mieszkanie z moją mamą czy teściami to byłby koszmar - a już mieszkanie w czyimś salonie to w ogóle kosmos. Ja np. potrafię oglądać z mężem film do 3 nad ranem. Jak ma autorka spędzać czas z mężem skoro tam ktoś nocuje? Nawet na weekend w ten sposób było by mi ciężko
Jak juz napisałam wyżej w którymś z postów według mnie jest to poświęcenie i nawet najtwardsza i najbardziej empatyczna osoba w końcu wymięknie, albo ma kryzys . Ja też wiem jak wyglada opieka i nad osobą starszą, i nad osobą z demencją itp. To że niektórzy nie zdają sobie sprawy jak to wyglada to też racja. Niestety niektórzy nie wiedzą też jak wyglada opieka nad ludźmi starszymi w ośrodkach, a ja wiem z pierwszej ręki od osób tam pracujących, że niestety nie zawsze jest jak powinno - np. leki uspokajające żeby tylko mieć spokój od podopiecznych. Oczywiście nie wszędzie tak jest i są super placówki.

Jedni sobie wyobrażają taką opiekę, inni nie i to w sumie oczywiste. Tutaj na dłuższą metę ciężka sytuacja, a i na chwilę może być dołująca. Nie będę się licytować o rację, bo wiadomo każdy ma swoją. Poza tym ja nie z tych co się spierają w internecie 😄😄😄 Rozumiem obie strony i moim zdaniem sedno sprawy to się dogadać z mężem, podjąć jakieś kroki.
 
Do góry