reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Prawa mam - przepisy

MELULU jak dobrze ze jesteś:):) ja też będę miec 1 dziecko czyli 20 tyg:) super:) i jeszcze raz dziękuję w sprawie zasiłku rehabilit. mój pracodaca dostał kopie decyzji!
 
reklama
To 60 dni opieki to jest nic innego, jak zwolnienie lekarskie na chore dziecko. Wydaje mi się, że skoro jedziesz z dzieckiem do sanatorium, to mamy tu do czynienia z chorym dzieckiem, więc lekarz pediatra powinien wystawić Ci takie zwolnienie. Niestety, nie wiem, na jakiej podstawie dostałaś skierowanie z adnotacją, że rodzic musi wziąć urlop wypoczynkowy - nie znam się aż tak szczegółowo na przepisach regulujących skierowania do sanatorium. Musisz spytać pediatry.
Opieka drugiego rodzica to jest zupełnie inna sytuacja - dotyczy to opieki nad ZDROWYM dzieckiem, w sytuacji, kiedy opiekun przebywający z dzieckiem na co dzień nagle znika z domu (np. na skutek pobytu w szpitalu), a dziecko jest na tyle malutkie, że nie można go zostawić samego. Jest to szczególny przypadek, kiedy to można wziąć zwolnienie na dziecko, mimo że dziecko nie jest chore.

Dzięki za odpowiedź, niestety pediatra powiedziała to samo, ze 60 dni jest na chore dziecko. Może gdybyśmy jechali do sanatorium zaraz po szpitalu (ale jedziemy prawie rok później...) to jechałby jako chory. Teraz zresztą jest chory i musi się podleczyć bo nie wiem czy będzie mógł chodzić na zabiegi typowo uodparniające - krioterapia ? brrrrr... ;-) Wiec czeka nas wyczekany urlop - prawie cały grudzień nad morzem:)) nie wiem czy Mikołaj tam trafi, nawet nie wiem czy my nie utkniemy gdzies w zaspie :szok:
pozdrawiam ciepło
mama04
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Dzięki za odpowiedz w sprawie zwolnienia, nie dość że chodzę prywatnie to jeszcze muszę się wykłucać o zwolnienie. A 20 tyg macierzyńskiego to dobra wiadomość :))). Pozdrawiam
 
hej to znowu ja, i ciąg dalczy wątku. Znajoma chce sie kłocic ze "byłym pracodawcą o to ze zwolnił ja w momencie jak juz byla w ciazy(ok 2 tydzien ciżazy, a odeszła za porozumieniem stron) Uważam, że nie ma racji bo chyba jest jakaś dolna granica? czy od poczęcia jest sie pod ochroną??
 
Cos mi sie obilo o uszy, ze jest sie" pod ochroną" od momentu, gdy jest sie w ciazy. Nawet jesli w momencie zwolnienia bylo sie w ciazy i sie o tym nie wiedzialo( tylko np. dowiedzialas sie pozniej, ze w tym cyklu zaciążylas), to nie mają prawa zwolnic. Ile w tym prawdy, to nie wiem. Niech sie wypowie ktos, kto jest pewny ;-)
 
hej to znowu ja, i ciąg dalczy wątku. Znajoma chce sie kłocic ze "byłym pracodawcą o to ze zwolnił ja w momencie jak juz byla w ciazy(ok 2 tydzien ciżazy, a odeszła za porozumieniem stron) Uważam, że nie ma racji bo chyba jest jakaś dolna granica? czy od poczęcia jest sie pod ochroną??
Art. 177 kodeksu pracy:
"Pracodawca nie może wypowiedzieć ani rozwiązać umowy o pracę w okresie ciąży, a także w okresie urlopu macierzyńskiego pracownicy, chyba że zachodzą przyczyny uzasadniające rozwiązanie umowy bez wypowiedzenia z jej winy..."
Z czego wynika, że ochrona przed wypowiedzeniem jest od momentu poczęcia, bo nie ma tu nic o tym, jaki etap ciąży miałby to być. Przepis ten nie dotyczy to tylko osób zatrudnionych na okres próbny krótszy niż 1 miesiąc no i zwolnienia dyscyplinarnego, jak mówi druga część zdania.

Problem w tym, że znajoma odeszła za porozumieniem stron, czyli sama się zgodziła na rozwiązanie umowy. Tutaj są dwie szkoły w praktyce prawnej - jedna mówi, że skoro nie było to wypowiedzenie, tylko porozumienie i pracownica się zgodziła, to nic już nie da się zrobić.
Druga, że nawet takie rozwiązanie umowy pracodawca powinien uznać za nieważne, jeśli pracownica sobie tego zażyczy, zwłaszcza, jeśli pracownica poda argument, że podpisując porozumienie nie wiedziała jeszcze o ciąży, więc jej oświadczenie woli o zgodzie na rozwiązanie umowy obarczone było błędem. Tylko że tutaj, jeśli pracodawca się uprze, to sprawa się skończy w sądzie i wszystko zależy już od sędziego, na jakiego się trafi... A bieganie po sądach jak wiadomo nie jest najlepszą rozrywką dla ciężarnej...

Edit:
porada praktyczna: warto się kłócić, bo jest spora szansa, że pracodawcy będzie się bardziej opłacało jednak anulować rozwiązanie umowy i mniej lub bardziej oficjalnie wysłać pracownicę na zwolnienie, żeby za nią płacił ZUS, niż ryzykować sprawę sądową, która może się skończyć za dwa lata wyrokiem z nakazem przywrócenia do pracy i wypłacenia zaległego wynagrodzenia za cały okres od dnia zwolenienia (a tak się często kończą sprawy o rozwiązanie umowy w ciąży).
 
Ostatnia edycja:
Dziewczyny, pochwalę się: dzisiaj wspięłam się na jeszcze wyższy poziom doradztwa prawniczego :-) Znajoma w ciąży ma problem, bo jej firmę sprzedają i chcą ją zwolnić pod pretekstem likwidacji przedsiębiorstwa, więc żeby ją ratować sięgnęłam do swoich notatek ze studiów podyplomowych z prawa pracy, a potem nawet do wyszukiwarki wyroków Sądu Najwyższego. O ile szperanie w ustawach mam już opanowane, to szukanie po wyrokach do tej pory to była dla mnie nowość. Chyba jak wrócę do pracy po macierzyńskim to zażądam podwyżki za dodatkową wiedzę zdobytą w czasie ciąży ;-):-)
 
reklama
Do góry