Cześć, u mnie też stwierdzono poronienie zatrzymane. Puste jajo płodowe. Najpierw lekarze kazali czekać na samoistne poronienie, jednak po prawie 4 tyg monitorowania sytuacji nic się nie działo, to dostalam skierowanie do szpitala.
W szpitalu zaproponowali tabletki, ale dali mi też wybór czy chce od razu zabieg, choć tego nie zalecają na początek.
Oczywiście wolałam pozostać jak najdłużej przy tabletkach.
W dzień przyjęcia dostałam 2 dawki cytotecu, przy podaniu 2 dawki od razu zaczął boleć mnie brzuch jak na @ i zaczęło się krwawienie. Po 2 h od rozpoczęcia krwawień i bóli zaczęły się skurcze i leciały skrzepy. Dali mi kubeczek żeby złapać "materiał". Po kilku godzinach skurcze ustały i zasnęłam. Kolejnego dnia na usg stwierdzili, że to co najważniejsze to wyleciało ale nadal za grube i nierówne endometrium więc dostałam kolejną dawkę tabletek. Ale krwawienia już praktycznie nie miałam wcale. W 3 dzień to samo, tabletki, i bez efektu.
W 4 dzień zdecydowali, że robimy zabieg, podobno wszystko ładnie zeszło w dół przy szyjce przez co zabieg trwał kilka minut i był "mało inwazyjny" gdyż lekarz nie musiał łyżeczkowac w głąb macicy.
Jakbym miała wybierać drugi raz, to też bym została przy tabletkach. Ból był znośny, jak zwykla @. Spodziewałam się, że będzie gorzej. Żadnych wymiotow, biegunek, dreszczy, gorączki nie miałam.