iogi
Początkująca w BB
- Dołączył(a)
- 22 Sierpień 2020
- Postów
- 17
Ja od wczoraj w szpitalu. Nie wytrzymałam w domu- byłam w stanie przedomdleniowym, siedziałam z wiatrakiem w łazience popijajac leki przeciwbólowe, ale przy silnych skurczach odlatywałam, wiec poprosiłam o karetkę. Zeszłam sama co prawda na dol, ale później co sie zaczelo tu dziać- ja nie wiem, czy to wszedzie tak w Polsce jest, ze lekarz ma pretensje do pacjenta, ze skorzystal ze swojego prawa do wezwania pogotowia? Pani doktor, ktora mnie przyjmowala 1) od razu bez usg powiedziala, ze mnie "wyskrobia", bo przy tylozgieciu ZAWSZE trzeba "skrobac" 2)miala pretensje, ze nie mam dokumemtow, grupy krwi, ze czemu sie nie przygotowalam. Uratował mnie zjedzony wczoraj obiad przed tym jak sie zaczelo na dobre. Modlilam sie tylko, zeby maz zapomnial czegos tu dowiezc, bo inaczej ta rzezniczka polozy mnie na stol jeszcze dzis. I w ogole, to czego ja sie spodziewalam... lekarz, ktory robil mi usg, powiedzial, zebym wytrzymala, chyba, ze bede mdlec/krwawić za mocno/dostane goraczki. Siedze wiec teraz na lozku i czekam na werdykt. Wczoraj inny lekarz z rezydentka robili usg i powiedzieli, ze po zalozeniu tabletek samo sie wyczysci, bo wiekszosc poronilam w domu. Wrocilam niestety do pani dr przyjmujacej, a ona jak mantre dalej swoje- drukowanie zgody, bo i tak trzeba bedzie. Trzymajcie kciuki, zebym jej nie spotkala. Jak mi beda chcieli cokolwiek gmerac, wypisz sie chyba na zadanie...