reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poronienia nawykowe - leczenie immunologiczne

Ja od wczoraj w szpitalu. Nie wytrzymałam w domu- byłam w stanie przedomdleniowym, siedziałam z wiatrakiem w łazience popijajac leki przeciwbólowe, ale przy silnych skurczach odlatywałam, wiec poprosiłam o karetkę. Zeszłam sama co prawda na dol, ale później co sie zaczelo tu dziać- ja nie wiem, czy to wszedzie tak w Polsce jest, ze lekarz ma pretensje do pacjenta, ze skorzystal ze swojego prawa do wezwania pogotowia? Pani doktor, ktora mnie przyjmowala 1) od razu bez usg powiedziala, ze mnie "wyskrobia", bo przy tylozgieciu ZAWSZE trzeba "skrobac" 2)miala pretensje, ze nie mam dokumemtow, grupy krwi, ze czemu sie nie przygotowalam. Uratował mnie zjedzony wczoraj obiad przed tym jak sie zaczelo na dobre. Modlilam sie tylko, zeby maz zapomnial czegos tu dowiezc, bo inaczej ta rzezniczka polozy mnie na stol jeszcze dzis. I w ogole, to czego ja sie spodziewalam... lekarz, ktory robil mi usg, powiedzial, zebym wytrzymala, chyba, ze bede mdlec/krwawić za mocno/dostane goraczki. Siedze wiec teraz na lozku i czekam na werdykt. Wczoraj inny lekarz z rezydentka robili usg i powiedzieli, ze po zalozeniu tabletek samo sie wyczysci, bo wiekszosc poronilam w domu. Wrocilam niestety do pani dr przyjmujacej, a ona jak mantre dalej swoje- drukowanie zgody, bo i tak trzeba bedzie. Trzymajcie kciuki, zebym jej nie spotkala. Jak mi beda chcieli cokolwiek gmerac, wypisz sie chyba na zadanie...
 
reklama
Ja od wczoraj w szpitalu. Nie wytrzymałam w domu- byłam w stanie przedomdleniowym, siedziałam z wiatrakiem w łazience popijajac leki przeciwbólowe, ale przy silnych skurczach odlatywałam, wiec poprosiłam o karetkę. Zeszłam sama co prawda na dol, ale później co sie zaczelo tu dziać- ja nie wiem, czy to wszedzie tak w Polsce jest, ze lekarz ma pretensje do pacjenta, ze skorzystal ze swojego prawa do wezwania pogotowia? Pani doktor, ktora mnie przyjmowala 1) od razu bez usg powiedziala, ze mnie "wyskrobia", bo przy tylozgieciu ZAWSZE trzeba "skrobac" 2)miala pretensje, ze nie mam dokumemtow, grupy krwi, ze czemu sie nie przygotowalam. Uratował mnie zjedzony wczoraj obiad przed tym jak sie zaczelo na dobre. Modlilam sie tylko, zeby maz zapomnial czegos tu dowiezc, bo inaczej ta rzezniczka polozy mnie na stol jeszcze dzis. I w ogole, to czego ja sie spodziewalam... lekarz, ktory robil mi usg, powiedzial, zebym wytrzymala, chyba, ze bede mdlec/krwawić za mocno/dostane goraczki. Siedze wiec teraz na lozku i czekam na werdykt. Wczoraj inny lekarz z rezydentka robili usg i powiedzieli, ze po zalozeniu tabletek samo sie wyczysci, bo wiekszosc poronilam w domu. Wrocilam niestety do pani dr przyjmujacej, a ona jak mantre dalej swoje- drukowanie zgody, bo i tak trzeba bedzie. Trzymajcie kciuki, zebym jej nie spotkala. Jak mi beda chcieli cokolwiek gmerac, wypisz sie chyba na zadanie...
A jak się trzymasz psychicznie przy tym wszystkim? Czytam i normalnie nóż w kieszeni się otwiera...Co za podejście...zero wsparcia:* Przykre to...
 
Ja od wczoraj w szpitalu. Nie wytrzymałam w domu- byłam w stanie przedomdleniowym, siedziałam z wiatrakiem w łazience popijajac leki przeciwbólowe, ale przy silnych skurczach odlatywałam, wiec poprosiłam o karetkę. Zeszłam sama co prawda na dol, ale później co sie zaczelo tu dziać- ja nie wiem, czy to wszedzie tak w Polsce jest, ze lekarz ma pretensje do pacjenta, ze skorzystal ze swojego prawa do wezwania pogotowia? Pani doktor, ktora mnie przyjmowala 1) od razu bez usg powiedziala, ze mnie "wyskrobia", bo przy tylozgieciu ZAWSZE trzeba "skrobac" 2)miala pretensje, ze nie mam dokumemtow, grupy krwi, ze czemu sie nie przygotowalam. Uratował mnie zjedzony wczoraj obiad przed tym jak sie zaczelo na dobre. Modlilam sie tylko, zeby maz zapomnial czegos tu dowiezc, bo inaczej ta rzezniczka polozy mnie na stol jeszcze dzis. I w ogole, to czego ja sie spodziewalam... lekarz, ktory robil mi usg, powiedzial, zebym wytrzymala, chyba, ze bede mdlec/krwawić za mocno/dostane goraczki. Siedze wiec teraz na lozku i czekam na werdykt. Wczoraj inny lekarz z rezydentka robili usg i powiedzieli, ze po zalozeniu tabletek samo sie wyczysci, bo wiekszosc poronilam w domu. Wrocilam niestety do pani dr przyjmujacej, a ona jak mantre dalej swoje- drukowanie zgody, bo i tak trzeba bedzie. Trzymajcie kciuki, zebym jej nie spotkala. Jak mi beda chcieli cokolwiek gmerac, wypisz sie chyba na zadanie...
Jeju co za historia...przykro mi. Nie wyobrażam sobie jak się musisz czuć. Niestety tak to jest ,że czasem się źle trafi. Nic tego nie usprawiedliwia. 😡 i jak się będzie kończyć twoja historia ? Zdecydujesz się na łyżeczkowanie?
 
Fizycznie nie jest zle, psychicznie- bylam przygotowana na to od 2 tygodni, ale leze i gapie sie w sciane... mam do siebie pretensje, bo moglam wytrwac, chociaz jak juz stalam pod prysznicem wczoraj probujac ulzyc przy skurczach i mialam mroczki przed oczami, to krzyczałam do meza, zeby mnie ratowal, bo chyba to koniec. Miewalam takie odloty przy okresach, ale ta sytuacja byla inna, bo nie moglam wziac nic rozkurczowego. Czekam teraz na lekarza. Nie chce lyzeczkowania, licze na to, ze nie trzeba bedzie, wczoraj przy usg mowili, ze jest duza szansa, ze samo sie ladnie wyczysci...
 
Fizycznie nie jest zle, psychicznie- bylam przygotowana na to od 2 tygodni, ale leze i gapie sie w sciane... mam do siebie pretensje, bo moglam wytrwac, chociaz jak juz stalam pod prysznicem wczoraj probujac ulzyc przy skurczach i mialam mroczki przed oczami, to krzyczałam do meza, zeby mnie ratowal, bo chyba to koniec. Miewalam takie odloty przy okresach, ale ta sytuacja byla inna, bo nie moglam wziac nic rozkurczowego. Czekam teraz na lekarza. Nie chce lyzeczkowania, licze na to, ze nie trzeba bedzie, wczoraj przy usg mowili, ze jest duza szansa, ze samo sie ladnie wyczysci...
A w którym tygodniu jesteś?
 
9 wg OM, ciąza zatrzymala sie na 7.
Niestety te skurcze są potrzebne, by wydalić całą resztę. Ja też myślałam, że nie wytrzymam. Ale leżąc było łatwiej, z ciepłym, ale nie za gorącym brzuchem i przeciwbólowymi dałam radę. Miałam 1 taki dzień. Podobno podanie tabletek poronnych bardziej boli, bo one wywołują skurcze. A na zabieg zawsze możesz nie wyrazić zgody i nie ważne co ta lekarka sobie myśli.
Powiem ci jeszcze jedno, ze względu na podobne traktowanie podczas pierwszego poronienia byłam zdeterminowana, by robić w domu i bez zabiegu.
 
Niestety te skurcze są potrzebne, by wydalić całą resztę. Ja też myślałam, że nie wytrzymam. Ale leżąc było łatwiej, z ciepłym, ale nie za gorącym brzuchem i przeciwbólowymi dałam radę. Miałam 1 taki dzień. Podobno podanie tabletek poronnych bardziej boli, bo one wywołują skurcze. A na zabieg zawsze możesz nie wyrazić zgody i nie ważne co ta lekarka sobie myśli.
Powiem ci jeszcze jedno, ze względu na podobne traktowanie podczas pierwszego poronienia byłam zdeterminowana, by robić w domu i bez zabiegu.

Jestem po usg, podobno wypadlo wszystko wczoraj. Te tabletki mialam 2, bolalo przy lekkim okresie, lekkie skurcze obudzily mnie moze 2 razy w nocy. Dzis mnie juz prawie nic nie boli. Ale slysze jak sie waza moje losy... mam wrazenie, ze myla pacjentki. Teraz tylko czekam, az bede wiedziala, ze moge isc do domu. Najgorsza jest ta znieczulica, ja nawet nie oczekuje, ze ktos mnie bedzie tutaj glaskal po glowie, ale placimy skladki na nfz, wiec mam prawo do szpitala i do karetki... nie wspominajac o slownictwie i plotkach- caly oddzial wie, ze poronilam i ze wezwalam karetke. To kobiety sie tutaj tak zachowuja, a mezczyzni lekarze- klasa, tylko uspokajaja te krzyczace przekupki...
Modle sie, zeby nie bylo nastepnego razu, ale jak juz mialby byc, to w domu, wiem juz na co sie szykowac...
 
Jestem po usg, podobno wypadlo wszystko wczoraj. Te tabletki mialam 2, bolalo przy lekkim okresie, lekkie skurcze obudzily mnie moze 2 razy w nocy. Dzis mnie juz prawie nic nie boli. Ale slysze jak sie waza moje losy... mam wrazenie, ze myla pacjentki. Teraz tylko czekam, az bede wiedziala, ze moge isc do domu. Najgorsza jest ta znieczulica, ja nawet nie oczekuje, ze ktos mnie bedzie tutaj glaskal po glowie, ale placimy skladki na nfz, wiec mam prawo do szpitala i do karetki... nie wspominajac o slownictwie i plotkach- caly oddzial wie, ze poronilam i ze wezwalam karetke. To kobiety sie tutaj tak zachowuja, a mezczyzni lekarze- klasa, tylko uspokajaja te krzyczace przekupki...
Modle sie, zeby nie bylo nastepnego razu, ale jak juz mialby byc, to w domu, wiem juz na co sie szykowac...
Znam to, ja musiałam zrobić wielką aferę, żeby w ogole mnie zauwazyli. Niestety zmienił się lekarz i ostatecznie mnie wyłyżeczkowali.
Pamiętaj, że masz prawo do psychologa - ja bym poprosiła, chociażby żeby móc się na nich poskarżyć. Masz też mnostwo innych praw, ale wiadomo...
 
reklama
Dziewczyny czytałam że dużo smutnych rzeczy tu sie dzieje ostatnio. Bardzo wszystkim współczuję. @basiawol Ty brałaś accofil w tej ciąży? A może faktycznie clexane za male dawki. Ja bralam 100mg na dobę w ciąży z Synem. Myślę że warto spróbować z większą dawka heparyny A najlepiej tak jak ja 2xdobe. Ja rano bralam 60 a na noc 40mg i acard 150mg.
3mam kciuki za wszystkie... Żeby wam się udało:*
 
Do góry