reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poronienia nawykowe - leczenie immunologiczne

Mimi Ty masz chyba teraz nerwy w strzępach. Myślę, że już teraz niewiele możesz zdziałać by dodatkowo jeszcze poprawić szanse transferu więc najlepiej zrobisz, jak się trochę uspokoisz. Acard jest chyba optymalny, zostawiłabym jak jest.Co do wyników białka, to Jerzak twierdzi że powinny być ciągle na zbliżonym poziomie, Malina zaś uważa odwrotnie. Ja od stycznia tego roku sprawdzam wyniki regularnie i są w normie, Dodatkowo Jerzak każe robić badania na krzepliwość przynajmniej tydzień po zakończeniu miesiączki, inaczej mogą być zafałszowane. Wydaje mi się, że bierzesz dobre leki, moja padma i heviran są na ebv. Kochana nie martw się, zobaczysz że się wszystko szczęśliwie uda, trzymam kciuki i życzę spokoju.
 
reklama
Cześć dziewczyny, nigdy nie myślałam, że będę kiedykolwiek w gronie 'roniących nawykowo' ale niestety czasami myślimy błędnie :(
Mam 20 lat i 3 poronienia za sobą..
pierwsza ciąża trwała 4 tygodnie i 4 dni, wtedy pracowałam, w dodatku fizycznie, staraliśmy się z chłopakiem o dziecko, a kiedy test wyszedł pozytywnie niemal skakaliśmy ze szczęścia, po 2 tygodniach od wykonania testu poszłam do lekarza, usg - widoczny mały pęcherzyk ciążowy, poczułam ulgę, szczęście nie trwało długo, następnego dnia zaczęłam plamic, nie było mojego ginekologa wiec pojechałam na wizytę do innego, stwierdził ze dla niego jest to obumarcie zarodka, ale mam się nie załamywać, przepisał luteinę i kazał przyjechać na kontrole po 7 dniach i mam cały czas leżeć, ponuć zdarzają się cuda, kontroli nie doczekałam, następnego dnia zaczęłam krwawic potem poszło już szybko, krwawiłam bardzo długo bo 2 tygodnie, wszystko się jednak wygoiło bez komplikacji, ale moja psychika została nadszarpnięta, całymi dniami płakałam, byłam na zwolnieniu lekarskim, obwiniałam siebie za to ze za ciężko pracowałam, za dużo dźwigałam.. Ciąża zakończyła się poronieniem samoistnym 12.11.13r
Druga ciąża.. zaszłam w nią bardzo szybko.. chyba najgorsze doświadczenie w moim życiu. Od początku ciąży miałam objawy, już po kilku dniach czułam podświadomie, że jestem w ciąży, kiedy w dzień miesiączki test wyszedł pozytywny nie byłam zaskoczona, bolały mnie piersi, pobolewał brzuch, miałam zawroty głowy i najchętniej przespałabym cały dzień. Po kilku dniach pognałam do lekarza, ciąża potwierdzona, żadnych leków nie dostałam - lekarz tłumaczył to tym że 'przy pierwszej ciąży tak się zdarza, niech się Pani nie martwi kolejna będzie inna', rozwijała się książkowo, do czasu.. Pod koniec 6 tyg coś mi mówiło, ze coś jest nie tak, pognałam do przychodni, mojego ginekologa nie było, przyjął mnie inny, diagnoza - obumarcie zarodka - brak bicia serca, świat mi się zawalił, skierowanie do szpitala, pojechałam do niego od razu, diagnoza została potwierdzona, miałam stawić się na łyżeczkowanie, na które i tak nie poszłam, to był piątek, wiec w poniedziałek poszłam na konsultacje ze swoim, diagnoza potwierdzona, dal wybór albo szpital albo samoistnie, panicznie boje się szpitali, a ze wiem, ze lepiej żeby organizm walczył, zdecydowałam się na samoistne, nie musiałam czekać długo, pojawiły się plamienia, dwa dni później krwawienia, płakałam dzień i noc, ponowne obwinianie, obwiniałam , a właściwie nadal obwiniam siebie, swoje ciało, za to, że nie mogę dać największego, najpiękniejszego cudu swojemu mężczyźnie i sobie, od zawsze marzyłam o dziecku. 21.02.14 silne bóle brzucha i krzyża, skurcze, przyszło poronienie, krwawiłam bardzo długo, 3 tydzień krwawienia - postanowienie idę do lekarza, coś jest nie tak na miejscu dowiedziałam się 'nie, nie, wszystko jest dobrze, taka Pani uroda, niech się Pani nie martwi, przejdzie', nie pasowało mi to, znajoma poleciła mi innego ginekologa[ teraz już mojego aktualnego], na osiedlu obok, przyjął mnie tego samego dnia - opowiadanie historii od początku przynosiło mi ogromny ból, płacząc, opowiadałam mu wszystko po kolei, dokładnie mnie zbadał, stwierdził - poronienie zatrzymane, 0,2 mm resztka po poronieniu utknęła w szyjce i powoduje krwawienie, naruszył szyjkę żeby 'samo się usunęło', miałam się zgłosić następnego dnia na czczo , a wiec poszłam, z miejsca robił mi zabieg łyżeczkowania szyjki, stwierdził ze resztki już zaczynały gnić, kilka dni później mogłoby mnie nie być, dlatego dostałam antybiotyk .Krwawiłam, ale już mniej kolejne kilka dni, potem kontrola, sprawdzanie czy nie ma zaśniadu, kolejne dni pełne stresu, na szczęście nie było, razem krwawiłam prawie 6 tygodni, 6 tygodni bólu, potem już nie fizycznego ale psychicznego..
Niedawno na kontroli lekarz stwierdził, że mamy się starać jeśli jesteśmy gotowi, wszystko wygojone, no więc zaczęliśmy..
Trzecia ciąża.. test wyszedł pozytywny jeszcze przed miesiączka, bo tydzień przed, od początku bolesne piersi, senność, wahania nastrojów, w 3+5 tc czyli.. 6 dni temu poszłam do ginekologa, ponieważ dostałam plamień, zbadał mnie, na USG bardzo duże podejrzane endometrium, stwierdził ze gdyby się uparł to widzi nawet malutki pęcherzyk ale nie może jeszcze potwierdzić ciąży, w sumie nic dziwnego, żadnych zmian nie było, plamienie niby było spowodowane zagnieżdżeniem.. okej, możliwe.. przepisał luteinę, miałam się nie przemęczać i zgłosić za 2 tyg.. przez ten tydzień wiedziałam ze nie wypali, ale miałam nadzieje, przez cały czas plamiłam, raz mocniej raz słabiej, raz w ogóle.. wczoraj przestałam odczuwać objawy, piersi przestały bolec, byłam dużo mniej zmęczona a do tego doszły bóle krzyża.. ze względu na to, ze mój ginekolog jest na urlopie, poszłam do starego - endometrium przedmiesiączkowe nie ma mowy o ciąży, lada chwila nadejdzie.. 30 minut po badaniu nastąpiło krwawienie..
Poszłam do rodzinnego, dostałam skierowanie na badania tarczycy i skierowanie do poradni ginekologiczno -endokrynologicznego, złapała się za głowę, ze nie dostałam od ginekologów żadnych skierowań na badania.. wytłumaczyłam jej ze oni twierdza ze skoro zachodzę w ciąże to nie mam problemów z hormonami, na to ona, ze powinni dać chociaż żeby się upewnić.. za tydzień widzę się ze swoim ginekologiem wiec z nim porozmawiam i wydaje mi sie ze nie powinno byc problemu..
Staram się nie myśleć o tym wszystkim ale ciężko mi to wychodzi, prawdopodobnie jestem już po poronieniu, bolę brzucha i krzyża zmniejszone do zera, urodziłam dwa skrzepy..
nie wiem co robić, jestem strasznie rozbita, zdołowana.. tak bardzo pragnęłam dziecka.. a tera zastanawiam się, czy są na to jakiekolwiek szanse..
Dziewczyny, pomóżcie.. co robić, gdzie się udać, jakie badania..
nie mam już na to wszystko siły... nie mam siły nawet na płacz :(

Wiem, że notka bardzo długa, ale mam nadzieję, że któraś z Was to jednak przeczyta...
 
Dziewuszki jestem już po USG 30 tygodnia - małej ze średniej wychodzi nadal 30t3d więc 4 dni do przodu. Jest zdrowiutka i mega aktywna:) Główką cały czas do dołu i doktor stwierdził że raczej na bank tak już pozostanie bo w tym tygodniu ciężko by jej się było odwrócić. Waży już uwaga - 1540 gram:-) Pępowina super, wody płodowe też, łożysko II stopnia:) Ale wyczynia kombinacje alpejskie, ciężko mu było pokazać mi nóżki i stópki bo gmerała sobie rączkami miedzy nóżkami, machała tym nóziorami jak opętana hehehe. Jedyne co pięknie pokazywała to swój profil z dużym nosem mamusi :-) Moja córa za to ma chyba ADHD bo codziennie mnie skopuje, raz jak mnie nie obudziła standardowo o 8 rano to chciałam na KTG jechać i tak ją pukałam że aż dostała czkawki a mnie ulżyło;-)

Nat94 witaj:) W to że Ci się w końcu uda to ja święcie wierzę tylko pytanie ile jeszcze to potrwa i jakie leczenie Cię czeka. Jak widzisz po suwaczkach każda z nas tutaj swoje przeszła, ciąże w końcu przychodzą te zdrowe i dzieciaczki też się rodzą. Mnie to dawało dużo siły. Rada moja dla Ciebie - nie daj sie znowu zbyć, nie słuchaj głupot w stylu że to się zdarza i że taki masz organizm - bzdura totalna. Jeśli powtórzyło sie to 3 razy pod rząd coś jest na rzeczy i po prostu trzeba to zdiagnozować i leczyć. Najlepiej żebyś udała sie do dobrego immunologa, specjalistę w poronieniach nawykowych. Każdy z nich ma swoje sposoby wiec wybór metody należy do Ciebie. Już teraz możesz wziąć skierowanie dla siebie i partnera do poradni genetycznej (musisz mieć udokumentowane 2 poronienia) i na NFZ wykonać badania kariotypu i pod kątem trombofilii wrodzonej. Resztę badań zleci Ci immunolog więc nie warto ich robić na własna rękę (ja tak robiłam przed wizytą i niektóre powtarzałam).
Lekarze od poronień nawykowych to m.in. Malinowski z Łodzi, Tchórzewski z Łodzi, Jerzak z Warszawy, Sacha z Krakowa. Resztę dopiszą dziewczyny:)
 
Ostatnia edycja:
Witam Was dziewczyny. Czytam wasze wypowiedzi regularnie. Staram się czytać forum od początku jak tylko mam czas. Wy to juz specjalistkami jesteście a ja nie pisze bo sama się gubie w tym wszystkim a co dopiero wam doradzać.
Ja jestem na etapie badań. Czekam na histeroskopie diagnostyczna. Wyniki MLR mam 10% a w surowicy mojego meza nie stwierdzono obecności przeciwciał cytotoksycznych przeciwko wyizolowanym limfocytom. Szczerze to czarna magia dla mnie. Do dr. Przybycienia mam isc juz z wynikami histetoskopi. Dziś jeszcze odebrałam wynik MTHFR A1298C dodatni mutacja w układzie heterozygotycznym... Szukałam informacji w necie ale slabo.
Trzymam kciuki za Was Wszystkie:) Basia...
Ps. Moja historia 2 Aniołki (6 i 12 tydzień )
 
Witajcie dziewczyny :tak: wywoływana i ja się melduję...
U mnie kolejny cykl nie udany :wściekła/y:jestem na świeżo po @ ... ehhh więc zaczynam nowe perspektywy na lepszą przyszłość :blink::dry:
jestem po wizycie w aptece i zaczynam jeszcze suplementację B6 i B12 ... nie robiłam badań na mutację bo chyba wolę już żyć w niewiedzy czy jeszcze ją mam czy nie :-(.... do mojego kwasu na receptę dorzucam jeszcze wg waszych wskazówek witaminki.
A mój lokalny gin wskazał jeszcze na wit E jako wspomagającą płodność, więc witaminuję na prawo i lewo...
AgnieszkoP wcześniej nic nie pisałam, ale chciałam Ci teraz napisać, że dopingowałam do samego końca i wierzyłam że Ci się uda... Teraz przytulam mocno, jak my wszystkie tutaj, doskonale wiem co czujesz i jak bardzo drażnią w otoczeniu kobiety w szczęśliwych ciążach... złość z biegiem czasu przechodzi i na pewno będzie trochę łatwiej... ściskam mocno.
Barbinka ja też z tych "szkolnych" więc od września zacznie się zawrót głowy... ehhh :tak:
Misiejek, Alokin, Enya, Karola, Neli, Zula tak bardzo zazdroszczę Waszych suwaczków, na tym etapie już na pewno będzie dobrze :tak: innej opcji nie widzę... a wszelkie obawy w naszych sytuacjach bywają reakcją na paniczny strach... w pełni jest to zrozumiałe... jesteście naszą nadzieją :cool2: mam nadzieję, że innym staraczkom wkrótce uda się podzielić Was szczęśliwy los ;-)
Nat94 przeczytałam i bardzo współczuję... nastawienie lekarzy bywa lekcewarzące.
Truskawko hop hop
Ściskam Wszystkie forumowe koleżanki
 
Basia, nie martw się, ja też się gubię, Ty chociaż jesteś na etapie badań, ja niestety nie..

Nat napisałam Ci posta wyżej:) Niestety w naszych realiach jak nie zajmiesz się sama sobą to lekarze są jacy są.....I niestety badania będziesz musiała robić prywatnie a nie jest to mało...Wkleiłabym Ci listę moich badań ale póki co nic Ci to nie powie:baffled:
Część z nas przechodziła szczepienia limfocytami partnera lub dawcy, większość jest na zestawie leków: Encorton (steryd), acard, heparyna (Clexane albo Fraxiparine), luteina, duphaston, wit.D,B6,B12 i Femibion Natal.

Alusiu kurcze przykro mi....Ja też jeszcze pamietam jak to jest, nie zapomniałam. Do tej pory oglądam się za dzieciaczkami w wózkach bo nie mogę uwierzyć w moją Basiulę. Parę dni temu odwiedziłam koleżankę która urodziła 2 tygodnie temu i byłam wzruszona masakrycznie, jak wyszłam od niej to moja pierwsza myśl była taka- co bym zrobiła jakby Basi nie było. Pojechałabym do niej?? Chyba nie bo by mi serce pękło.....:no: Pamiętam nadal jak było mi ciężko kiedy moje koleżanki jedna po drugiej zachodziły w ciażę i rodziły a ja roniłam ciążę jedna po drugiej....

Agniesiu dziękuję Ci wiesz za co....I naprawdę nie trzeba było...

Dziewczyny mam do odstąpienia Polfilin bo zostało mi prawie całe opakowanie i wpadło mi wczoraj w rękę. Jakby któraś chciała to pisać na priv:)
 
Ostatnia edycja:
póki co, zainteresowała się mną tylko rodzinna, od czegoś trzeba zacząć, właśnie tak jak Ty, mówiła mi, że po 2 poronieniu już powinni zacząć działać. Nie wiem czy to ma jakiś związek, ale moja mama też nie mogła zajść w ciąże, poroniła kilka ciąż, raz w 5 miesiącu, aż w końcu po 18 latach starań doczekała się mnie. Dopiero kiedy była w ciąży ze mną, okazało się, że ma problemy z tarczyca i to było powodem. Mam nadzieję, że u mnie też to tylko tarczyca, jutro odbieram wyniki i zobaczymy co dalej..
 
Net Basiu Witajcie rozgoście się zaciskam kciuki za pozytywne zakończenie.
Net jesteś po 3 wiec naleza sie badania na nfz porozmawiaj z ginem albo poszukaj sobie na forum bb badania po poronieniu dziewczyny tam wypisały co jest najbardziej potrzebne, i imunolog badanie kariotypów, antyfosfolipidowy zespoł, progesteron, badania tarczycy ni tylko tsh tylko cąły pakiet to juz podstawa która powinnaś zrobic jak najszyciej
Alusiu skarbie i Tobie sie uda wiem że te gadanie jest wq...ajace ale ja Was wszytskie wieżę każda z oosbna zobacz ilu sie już udało i zaiedługo bede podgladać sweet focie waszych skarbów
 
reklama
3 nie byla udokumentowana, bo niby za wczesnie ale gin mowi ze on widzi..
moj stary gin twierdzi ze skoro zachodze w ciaze a endometrium jest odpowiednie w odpowiedniej fazie cyklu to z progresteronem problemu nie mam. We wtorek idę do gina, wtedy z nim pogadam, zobaczymy co powie.
a co do tarczycy, dostalam skierowanie do poradni ginekologiczno - endokrynologicznej, z adnotacją, żeby się tam mną zaopiekowali, więc pewnie badania zwiazane z tarczyca mi porobią.
 
Do góry