reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poronienia nawykowe - leczenie immunologiczne

Chcialbym uniknac wysylania badan test CBA do APC Łodzi. Czy ktoras z placowek warszawskich: Alab, Synevo, Diag, Salve Medica lub inne wysyla do APC Łodzi?
 
reklama
Cześć. Mam pytanie czy któraś z Was miała taki przypadek.
2 poronienia zatrzymane ok 6-8 Hbd. Przed 3 ciąża przyjmowałam Encorton, żeby obniżyć komórki NK (były za wysokie), udało się i mamy piękną córkę.
Obecnie wpadka, zaszłam w ciążę. Jestem w 5tyg+1dz. Bez przygotowania w postaci Encortonu itd.
Czy któraś z Was zaczęła brać leki w trakcie ciąży i się wszystko dobrze skończyło? Czy mam się raczej nastawiać na złe zakończenie?
 
Cześć, być może jest tutaj jakaś pozytywna historia, która rozwieje moje wątpliwości. Moja historia to 3 ciąże naturalne zakończone poronieniem (6t, 11t, 6t). W każdym przypadku - poronienie zatrzymane i szpital. Dodam, że dotychczas z zajściem w ciążę nie miałam kłopotu (1-3 cykl starań), ale żadnej nie donosiłam.
Jestem pacjentką doktora Sydora i po trzecim poronieniu zrobiłam badanie IPKoD w Krośnie, z którego wynika wysokie NK w macicy, stan zapalny i brak wskazań do immunoglobulin. Kiry mam "książkowe" (zdaniem dra).
Za jego namową zrobiłam jeszcze histeroskopię, w której trochę kwiatków powychodziło (mikropolipy, ogniska adenomiozy, stan zapalny) - wszystko wycięte + 20 dni antybiotyku. Po takim leczeniu zarówno doktor Sydor jak i moja ginekolożka odradzili kolejną biopsję (bo dawka duża leków i "co się miało przeleczyć, to się przeleczyło").
Wychodzi więc na to, że mogłabym rozpocząć starania o ciążę numer 4 - od doktora S i ginekolożki mam zielone światło i plan: enocorton 10, accoffil co 3 dni i intraplipid co 3 tygodnie). Wszystko dopiero od pozytywnego testu, nie robimy wcześniej immunosupresji.
Teraz, po lekturze wielu forum, zaczynam się zastanawiać czy nie powinnam jednak iść w szczepienia. Allo mrl mam 6,2 % po trzech ciążach; doktor niespecjalnie się tym przejął i w sumie trochę "olał". Im bliżej ewentualnej ciąży (staramy się od 1 cyklu), tym bardziej się zastanawiam czy to nie jest jednak wątek do weryfikacji. Nie dam rady przechodzić tego kolejny raz.
Czy którejś z Was udało się przy poronieniach nawykowych i niskim allo donosić ciążę bez szczepień, na samych lekach?
Trzymam za nas wszystkie kciuki i wysyłam dużo dobrej energii
❤
 
Mi dr Pasnik zalecil szczepienia powiedzialam, ze nie chce, wiec dal mi encorton i intralipid, to samo zalecil mi immunolog dr Sydor, moja ginekolog dolozyla do tego accofil i udalo sie🙂 tylko moje allo bylo na poziomie 15 albo 18%
Hej, widzę że pomógł Tobie dr PAS.Nik? Ja jestem po 4 transferach beta 0. Myślę żeby się wybrać do niego. Czy on zleca wszystkie badania hurtem czy analizuje przypadek i nie robi niepotrzebnych badań? Przeprowadza szczegółowy wywiad czy leci schematem ? Jakie są Twoje odczucia?
 
Pomocy dziewczyny bo jestem w strasznym stanie psychicznym…jestem po 4 poronieniach, ostatnie 1,5 roku temu…zrobiłam milion badań i wyszło mnóstwo NK w badaniu immunohistochemicznym z bloczka. Miałam histeroskopie, wycinane polipy, o których nikt nie wiedział, wyszły w badaniu, miałam badanie cd138 i wyszło zapalenie endometrium, ale mało komórek, mimo wszystko dostałam antybiotyk. Byłam również u dr Sydora i dostałam leki do zastosowania jak zajdę w ciążę czyli encorton i accofill. Problem polega na tym, że jak już wszystko jest wyjaśnione i miałam wielką nadzieję, że się w końcu uda to okazało się, że drugi miesiąc z rzędu mimo pięknej owulacji nie zachodzę w ciążę 😭 Wcześniej nie było problemu, od razu zachodziłam, a tym razem coś jest nie tak. Czy to możliwe, że przez histeroskopie, która była w czerwcu zrobiły się jakieś zrosty, albo niedrożność jajowodów? Jestem zrozpaczona, myślałam, że jestem już tak blisko, a znowu czuję, że nigdy się nie uda 😭
 
Pomocy dziewczyny bo jestem w strasznym stanie psychicznym…jestem po 4 poronieniach, ostatnie 1,5 roku temu…zrobiłam milion badań i wyszło mnóstwo NK w badaniu immunohistochemicznym z bloczka. Miałam histeroskopie, wycinane polipy, o których nikt nie wiedział, wyszły w badaniu, miałam badanie cd138 i wyszło zapalenie endometrium, ale mało komórek, mimo wszystko dostałam antybiotyk. Byłam również u dr Sydora i dostałam leki do zastosowania jak zajdę w ciążę czyli encorton i accofill. Problem polega na tym, że jak już wszystko jest wyjaśnione i miałam wielką nadzieję, że się w końcu uda to okazało się, że drugi miesiąc z rzędu mimo pięknej owulacji nie zachodzę w ciążę 😭 Wcześniej nie było problemu, od razu zachodziłam, a tym razem coś jest nie tak. Czy to możliwe, że przez histeroskopie, która była w czerwcu zrobiły się jakieś zrosty, albo niedrożność jajowodów? Jestem zrozpaczona, myślałam, że jestem już tak blisko, a znowu czuję, że nigdy się nie uda 😭
spokojnie, to zwyczajnie może być wynik emocji jakie ci towarzyszą. Podświadomie potrafimy nieźle sabotować samych siebie. Kochajcie sie z partnerem/mężem i cieszcie sie zbliżeniem. Ciało sie zregeneruje, przygotuje i będzie dobrze. Tego ci życzę całym swrcem
 
spokojnie, to zwyczajnie może być wynik emocji jakie ci towarzyszą. Podświadomie potrafimy nieźle sabotować samych siebie. Kochajcie sie z partnerem/mężem i cieszcie sie zbliżeniem. Ciało sie zregeneruje, przygotuje i będzie dobrze. Tego ci życzę całym swrcem
Bardzo Ci dziękuję za słowa wsparcia, ale ja naprawdę czuję, że nigdy nie będę miała dziecka😔 Walczę o nie resztkami sił od 4 lat i serce pęka mi codziennie, gdy otwieram oczy. Przecież nie jestem złym człowiekiem, żebym zasłużyła sobie na takie cierpienie. Zawsze chciałam mieć dwójkę dzieci, a mam prawie 40 lat i mój czas się kończy i nie mam nawet jednego dzidziusia…a czuję, że urodziłam się po to by być mamą… taki paradoks.
 
reklama
Bardzo Ci dziękuję za słowa wsparcia, ale ja naprawdę czuję, że nigdy nie będę miała dziecka😔 Walczę o nie resztkami sił od 4 lat i serce pęka mi codziennie, gdy otwieram oczy. Przecież nie jestem złym człowiekiem, żebym zasłużyła sobie na takie cierpienie. Zawsze chciałam mieć dwójkę dzieci, a mam prawie 40 lat i mój czas się kończy i nie mam nawet jednego dzidziusia…a czuję, że urodziłam się po to by być mamą… taki paradoks.
Trudno w to uwierzyć, ale jeszcze pamiętam to pragnienie, rozpacz, niemoc, itp. Nie jesteś złym człowiekiem. Po prostu takie rzeczy sie zdarzają. Nie na wszystko mamy wpływ. Jednak nie można sie poddawać. Trzeba mieć nadzieję i próbować.
Moje pierwsze żywe dziecko urodziłam w wieku 38 lat. Drugie też 😁. Życie bywa przewrotne
 
Do góry