Nie wiem ale ja cały czas łudzę się że to jakaś pomyłka, chwilowe problemy, na około każdy gada że wszystko będzie dobrze a to tym bardziej mnie wyprowadza z równowagi, jakby byli przy badaniach, widzieli że tylko przesadzam, a każdy lekarz tylko mówi o usunięciu, nie mając wyników amnio, to coś w tym jest, wg genetyka tylko cudem może się okazać że to wada serca bez genetycznych chorob ale i tak nikłe szansę na urodzenie. W czwartek wizyta u mojej gin, i czuje że ona mi powie że to już koniec, może dlatego zaczynam się niby uspokajać, bo przynajmniej natura znowu sama zadecyduje a nie ja. Ale gdyby nawet się udało to tak jak jeszcze na początku byłam pewna że chce urodzić tak teraz mam coraz więcej wątpliwości, jestem chwiejna raz chce raz nie. Łudzę się chyba naprawdę tym że może nie jest tak źle że maleństwo pokaże jakie jest uparte, jeśli ma po mamie to da radę, ale gdzie takie maleństwo da radę rozwijać się niezgodnie z tym co mówi medycyna.