reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poronienia nawykowe - leczenie immunologiczne

Enya - masz pewnie rację.Jego zachowania są mocno zakotwiczone w dzieciństwie i pewnie już tego nie zmienisz,co najwyżej popsujesz stosunki. Zapewne jedynym sensownym wyjściem jest zaakceptowanie siebie nawzajem. Ty tego, że nie otrzymasz od męża pociechy. On natomiast to, ze czasami wyładujesz swoje emocje bo taka jesteś, tego potrzebujesz i masz to tego prawo.
Kiedyś byłam u psychologa i opowiadam - ... tak się zezłościłam, zaczęłam po kolei wyjmować kubki i rzucać na podłogę. A mąż powiedział, że jestem wariatką i wyszedł z domu.."
Ona na to : jeśli pani krzywdy nikomu tymi kubkami nie zrobiła to jest OK. Jeśli to pani pomogło to tym bardziej jest OK."
I powiem Ci, że od tej rozmowy tego się trzymam, że pokazuje swoje emocje na swój sposób i już nie zwracam uwagi jakie robi to moim mężu wrażenie.
Pożalić się zawsze nam możesz, od tego też tu jesteśmy. Weprzeć też wesprzemy ..
 
reklama
Enya świetnie Cię rozumie ... współczuję oraz podziwiam siły! Na prawdę jesteś wielką kobietą skoro ciągniesz to sama ... ja powiem Ci że też zauważyłam, że z koleżankami nie potrafię nawet rozmawiać o swoich problemach ... wszystkie mają dzieci ... nie rozumieją ... dobrze że Wy jesteście bo też bym pewnie zwariowała ... człowiek potrzebuje się przecież wygadać ...
Truskawko kciukasy i pozytywne myślenie masz zapewnione ... :tak: czekamy na dobre wieści :tak:
 
Gogac jak zdrówko?
miromirka katarina CZas zawsze leczy rany i taki czas jest potrzebny żeby nie zwariować.Życie nie polega tylko na walce.
KArola 83 miłego kłucia owocnych boboseksów
MagdaCh a jak u was?
Zula przytulam Bardzo mocno mały resecikBo ja juz też nie miałabym pomysłu juz zrobials chyba wszystko.Albo zmien lekarzy :p

Barbinka swietę słowa.Życie jest piękne ja musze w tym roku chyba pogodzić się ze świetami. Pare lat temu 24,12 to był najszesliwszy dzień mojego życia po latach dowiedziąłm sie o ciązy potem straciłąm dziecko od tego czasu jakoś nieumie się przemóc cały czas placz

alusia jeszcze tydzień i wizyta co wniesie nowego?

enya ty to masz p... z tym chłopem. Mój nigdy przymnie nie zapłakał, często na mnie wrzeszczał itp Jest człowiekiem wogóle nie ukazującym uczucia.Wiem ze to przez jego dziecińśtwo.A ja uparcie cały czas walczyłąm i walcze z tymi jego zasadami.I Widać efekty. Po stracie Synka był w najbardziej potzrebnym dla mnie momencie pojechał do pracy ale wrócił gdyby nie wrócił to bym zwariowała.Siedział i przytulał nic nie mówił wystarczyła jego obecność do naszej córki jest wspaniałym ojcem, ukazuje jej miłośc bo nie chce żeby była tak zryta jak on.W pewnym momencie w trakcie starań po 4poronieniu kazał przestać bo widział co sie ze mną dzieje.Wolał być tylko ze mną bez dziecka i cieszyć sie z życia. Zabrał mnie na wczasy marzeń, i od tego czasu zero staranek, ale tez sie nie zabezpieczaliśmy.Potem jakoś samo wyszło po rocznej przerwie.MOze jak bedzie znów na wyjezdzie porozmawiaj z nim przez tel.Co do niego czujesz i czego oczekujesz.Bo taka walka z wiatrakami jest bez sensu bo zamiast sie z tego cieszyć ty podwójnie tracisz po pierwsze wieczny sters ze sie ie udaje po 2 stres ze jestes wiecznie sama.Idz gdzies do specjalisty jak masz taką potrzebę,po 3 pytanie czy on wogole chce miec kolejne dzieckoI dziewczyny dobrze piszą. My walczymy o kolejne one nie mają zdnego.I nasza walka jest niewpólmierna do ich walki. Ja po roku bezowocnych starń dałm sobie spokój.Zaczełąm sie wkońcu cieszyć że mam jedną żywą i jest. A teraz to byłą jedna wielka niespodzianka i dla nas szok ale ja nie miałam na to parcia samo przyszło.
Truskaweczko cały czas zaciskam
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Enya ja Ciebie postawię na nogi i kopnę w dupkę zaraz! Już mi tutaj do pionu proszę! A ja ci powiem tak - a ALA? Masz swój mały wielki CUD w domu. To dla niej musisz być silna, dla tej cudownej dziewczynki. Ja wiem, ja wiem - nasi mężowie potrafią doprowadzić do szału, nie rozumieją, są tak jakby zimni. Mój też mi nieraz wspominał, że za dużo gadam o tym,że go zamęczam tym, że cisnę strasznie, że nie można patrzeć ciągle do tyłu, że trzeba żyć tym co jest dzisiaj. I powiem Ci, że miał sporo racji. No co my możemy zrobić? Ano nic czasami. Czasami jest to wszystko niezależne od nas, łącznie z dzieckiem i humorami męża. A może taka przerwa dobrze wam zrobi? W końcu nie masz się co przejmować na razie, o ten wysoki MLR nie walczysz, i tak każda następna twoja ciąża wiąże się z ryzykiem więc czy ty się teraz zaszczepisz i zaczniesz starania czy później to nie gra roli. Uspokój najpierw się wewnętrznie. A do szczepień można wrócić zawsze. Nie teraz - to potem. Nie sugeruję nic ale weź to pod uwagę, bo tak nie można żyć - ciągły stres nie da ci dziecka. Ja ci mówię - ciesz się z Ali, z życia, z twojej seksownej figury, z pracy bo wiele dziewczyn może ci pozazdrościć (m.in ja, chociażby Ali). Masz dziecko już, drugie to może być tylko kwestia czasu. Niby już długo walczysz ale zobacz - my wszystkie tu walczymy i to o pierwsze dziecko! I też mamy pod górkę i niektóre z nas to już furmankę pieniędzy straciły na szczepienia, in vitro (jak np. zula) i inne cuda wianki więc jedziemy na tym samym poniekąd wózku. I musimy widzieć światło w tunelu bo jak się poddamy to nic z tego dobrego nie będzie - załamać się jest łatwo ale wyjść z tego jest trudniej. A małżeństwo to sztuka kompromisu i czasami trzeba odpuścić. Wiem coś o tym - niby mój mąż wydaje się być aniołem jak tu nieraz opisuje ale wiedz, że potrafiliśmy się pokłócić pod samym gabinetem Maliny, więc już nerwy puszczają, a to z powodu ciężkiej sytuacji która NAS WSZYSTKICH dotyka. I to nie tylko nas tu na forum ale i naszych facetów. Ja ci mówię - wyluzuj laska bo szkoda Twojego zdrowia i nie martw się teraz tym. Zacznij lepiej myśleć co Ali kupić pod choinkę i jakie potrawy zrobić na wigilię :-) ja ci mówię - samo się może ułożyć szybciej niż myślisz. A mąż i tak cię kocha i na pewno zrozumie to, tylko za duża presja na nim jest - bo my baby tak mamy, że ciśniemy i planujemy, a oni nie ;-) oni żyją chwilą :tak: i jeszcze jedna ciekawostka: czytałam na forum na Boćku o dziewczynie co to szczepiła się, potem nie zaszła tak jak ja, potem się znów doszczepiła i niestety biochemiczna była i rzuciła szczepienia w cholerę, a za rok była w ciąży i to bez szczepień i leków. Inna zaś laska z 0 MLR donosiła więc jest nadzieja. Cuda się zdarzają - tylko u każdego w innym momencie. Miłej nocy wszystkim i PEACE AND LOVE laseczki i wyluzujcie bo wariatek to nikt nie chce słuchać :-p
 
Dziewczyny Wy takie mądre, kochane i silne jesteście. Buziak z to dla Was.

Enya - ja to tak szczerze, szczerze Cię podziwiam, że to ciągniesz a z drugiej strony to zastanawiam się czemu Ty z tym chłopem chcesz dziecko. Wiem, wiem, że jest dobrym ojcem i ma dobre strony ale powiem Ci, że ja choleryk jestem i za mniejsze przewinienia chłopa w dupę kopałam i dlatego tak długo starą panną byłam:) Trzymaj się boś piękna, inteligentna i silna!
 
Dziękuję dziewczynki za kopa i za wszystko!!! Tak macie racje - ja też nie jestem bez winy, jak pisze Zula - choleryk ze mnie. Czemu przy nim trwam?? Sama nie wiem, kocham Go mimo wszystko, od kiedy Go znam nikt inny mnie nie pociągał tak bardzo, a poza tym mam 2 najbliższe przyjaciółki po rozwodach i jedną w trakcie i w sumie na tle ich byłych mężów mój i tak nie jest taki zły :baffled:
Barbinko co do Ali masz rację, moja mama też mi zarzuciła dzisiaj że ją zaniedbałam przez to wszystko i taka jest prawda. Mam wyrzuty sumienia bo klapki na oczach nie służą niczemu. Czasami takie opierdzielenie otwiera oczy i daje do myślenia. A tu wieczna huśtawka emocjonalna, ja po prostu nie umiem się ogarnąć, nie umiem sobie wytłumaczyć że są rzeczy równie ważne. Chyba bez terapii się nie obejdzie...

Magda ja już byłam kiedyś u psychiatry bo nie dawałam rady. W ciągu 3 miesięcy schudłam 12kg i zobojętniałam, w końcu mama mnie zaciągnęła na wizytę. Byłam 2 razy, kuracja trwała ok. 2 miesięcy, dostałam leki na depresję (bardzo lekkie które nie otępiały) i na sen (wtedy moje zbawienie). Przeszło jak ręką odjął. Ale wtedy to był dramat, pierwsza sesja to był płacz i wyrzucanie z siebie emocji. Wtedy mój mąż pił na umór, teściowa umierała na raka, w pracy straszyli zwolnieniami i jeszcze do tego nie mieliśmy ani pieniędzy ani swojego mieszkania.

Kaira Ty jesteś mega przykładem do naśladowania, żałuję że nie mam takiego podejścia, cały czas gdzieś tam mi świszczy w głowie że muszę się spieszyć. A tak naprawdę to czuję coś takiego jakbym nie miała celu w życiu, tak jakby straciło dla mnie sens. Obrałam sobie jeden cel i on nie wychodzi i tu jest pies pogrzebany.

Mam nadzieję że dzięki Waszym radom i kopom w dupkę coś mi się w głowie poprzestawia:) Bardzo bardzo dziękuję!!!
 
Ostatnia edycja:
Hejka,
Enya trzymaj się Kochana, możemy sobie podać rączki, ale to tyle w temacie... Chyba trzeba się z tym nauczyć żyć, zaakceptować... Zmienić? Chyba się nie da... Wiem, że kocha, wiem że kocham i to chyba najważniejsze. A Zosią Samosią byłam od zawsze...
Truskaweczko Kochana wiem, jak to jest, kiedy jest się w szpitalu i się walczy z całych sił, dużo wiary, nadziei i dobrych myśli, jesteśmy z Tobą myślami i sercem, wierzymy, że będzie dobrze, trzymaj się Kochana!!!
A u mnie też pod górkę :(
Po ostatniej @ nie opuszcza mnie ból w okolicy lewego jajnika - boli, piecze, kłuje. I tak cały czas, myślałam, że to może wcześniejsza owu, no ale owu nie trwa nieprzerwanie 10 dni. Ból budził mnie w nocy, mojej lekarki nie ma jeszcze (urlop) więc poszłam do swojej przychodni, a babka mówi, że lekarz nie przyjechał, nie ma nikogo na zastępstwo, więc pytam: może jutro, jutro jest 50 pacjentek - nic z tego, a w tym tygodniu pytam - do końca tygodnia po 50 pacjentek - nic z tego i śmiejąc się w twarz babka mówi, że jak coś się dzieje to pacjent jest pozostawiony sam sobie. Ale ja zapytałam, czy może jakiś lekarz na oddziale jest teraz i prywatnie mógłby zrobić usg, to zmieniła zachowanie. Ha,ha, ha - żenada!!! No ale nie mając wyjścia (bo wcześniej obdzwoniłam chyba wszystkich prywatnych ginekologów w mieście - do żadnego "z buta" nie ma mowy się dostać) podeszłam na ginekologię i zrobiłam usg, a jak zapytałam ile, to pan doktor stwierdził: cokolwiek. Ha,ha,ha. Dramat.
No ale stwierdził, że narządy to mam piękne, jajniki ekstra, żadnej torbieli na lewym nie widzi i może to jakieś zapalenie dróg moczowych, no ale takie bezobjawowe? Bo miałam ze dwa razy w życiu problem z drogami moczowymi i zgoła inaczej to wyglądało. Nie mam pojęcia co jest grane. Najlepsze jest to, że stwierdził brak płynu w zatoce Douglasa (w 17 dc) i wywnioskował, że prawdopodobnie nie było owulacji, a ja dodatnie testy owu, śluz płodny i podwyższoną tempkę (koło 37) miałam, więc tym bardziej nic z tego nie wiem już :(
We wrześniu miałam torbiel, w październiku wzięłam zastrzyk z pregnylu, teraz cykl bezowulacyjny, co jest grane, wszystko się cholera rozregulowało :( Nie wiem, czy to czasem nie sprawka dupka, który biorę drugi cykl - od 16 dc do 25 dc, boję się, że biorąc w 16 dc mogę sobie blokować owu. No nic za 3 tygodnie mam wizytę u gina i popytam, a tymczasem ten cykl chyba mogę uznać za stracony - mimo starań raczej nic z niego nie wyniknie, zero jakichkolwiek objawów, nawet bety nie ma sensu robić, jak radziła gin 8 dni po przytulaniu, bo po prostu tego nie czuję :(
Też mi się odniechciewa, myślałam, że od razu zaskoczy, albo w jedną, albo w drugą stronę, sytuacja się wyklaruje i będę mieć jasność na czym stoję, ciężko jest w życiu czekać, cierpliwość to wspaniała cecha, ale jej nie posiadam :(
Trzymajcie się Kochane, co ma być, to będzie, chyba czas pomyśleć o świętach, bo o staraniach to mi się już nawet nie chce - zbrzydł mi ten temat jak cholera :(
 
Ostatnia edycja:
No widzicie dziewczynki mnie akurat cierpliwości życie nauczyło. Tak jak pisałam byłam zawsze cholerykiem i jeszcze jedynaczką:) Może nie taką typową bo nic za darmo od życia nie dostałam ale zawsze ciężko pracowałam i bylo mi to wynagrodzone. Teraz po raz pierwszy od 6 lat staję na głowie i nie moge dostać upragnionego dziecia ale to nauczyło mnie naprawdę cierpliwości. W zeszłym roku jeszcze jak po zobaczeniu pozytywnego mlr strzelił mi kręgosłup i nie mogłam od razu zabrać się do dzieła (walczyłam z kręgosłupem 3 miesiace) to myślałam, że mnie szlak trafi... Teraz mogłabym podchodzić do crio praktycznie co cykl od czerwca ale w czerwu wystopowałam bo wesele. Potem zrobiliśmy pierwsze crio i po tym lekarz proponował, że robimy następne ale ja stwierdziłam, ze najpierw wypocznę na urlopie. Po urlopie nie byłam jeszcze gotowa więc przesunęłam crio o kolejny miesiąc. teraz po drugim nieudanym mogłabym od razu robić kolejne (szczególnie, że cały czas wisi nademną wizją zwolnienia) ale stwierdziła, że na spokojnie. Najpierw porobią hormony na naturalnym cyklu, potem na 2 miesiące wrzucę się na tabletki wyciszające endometriozę i do 3 crio podejdę luty/marzec...Sama muszę się prowadzić że tak powiem bo lekarze idą schematem ale jednego co jestem pewna to, że jak się nie zatrzymam i nie odpocznę to moja psychika padnie. O ile mam w sobie dużą dawkę złości to wyzbyłam się poczucia ciśnienia i jest mi lżej. Ale walka sama z sobą trwała rok...
MagdaCH- naprotechnologia to nic jak badanie temperatury, śluzu itp - bawiąłm się w to ok 2 lat ale cóż może być skuteczniejszego od włożenia zapłodnionego zarodka bezpośrednio do macicy... U mnie niestety podano już 3 + 2 nie przetrwały dohodowania do 5 doby i nic. Organizm odrzuca :(
 
reklama
Do góry