reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poronienia nawykowe - leczenie immunologiczne

Aniu ja znalazłam na to sposób jeśli chodzi o osoby nie wiedzące o moim problemie (a dużo wie bo ja uważam że nie ma się czego wstydzić bo to nie moja wina). Mów prawdę. Ja mówiłam - chciałabym dziecko ale straciłam już 4 ciążę wiec to nie takie łatwe. Zatyka wszystkim buzie bo co Ci powiedzą?? Gwarantuję Ci że więcej się nie zapytają. A wygadać się u nas zawsze mozesz bo my rozumiemy i nie bój się powiedzieć że jest Ci żle z tym wszystkim , że z czymś sobie nie radzisz. To naprawdę normalny stan po takich przeżyciach.;-)

Co do listy badań - Misiejka ma gdzieś je super uporządkowane- poczekaj aż się pojawi:) Tylko że my je robiłyśmy u Maliny a to trochę inaczej niż u Jerzak i Tchórzewskiego. No ale moze coś Ci to da.

Kaira
z moim mężem to samo co zwykle. Powiedział do mnie że ta próba to ostatni raz bo On nie ma zamiaru tego PRZECHODZIĆ !! W sensie ze mną i moją paniką. Dla mnie te słowa są po prostu bezczelne. I od razu ostrze noża, nie kupujemy mieszkania (a mamy zamiar), nie staramy się więcej a najlepiej to w ogóle się rozwiedźmy:no: Dlatego tak strasznie chciałabym jednak potwierdzić jutro tą ciążę i ją donosić bo ja też mam dość jego nastawienia. Wiem że potem będzie OK bo na innych polach mój mąż naprawdę jest w porządku. Ile z nim na ten temat rozmwaiałam ( o ile wykazał taką chęć) nie zliczę i nic to nie dało. Moja mama uświadomiła mi dzisiaj że On po prostu taki jest i będzie. I mogę sobie walczyć z wiatrakami a i tak to nic nie da. Myślę że ma rację ale i tak cieżko mi się z tym pogodzić...
 
Ostatnia edycja:
reklama
Ile razy ja takie stwierdzenia słyszałam, ze nigdy więcej ze ma mnie dosyć w szczególności jak hormony bralam i faktycznie mi biło. Jak go potrzebowalam to uciekał.Do rozwodu wiele nam nie brakło wtedy nasze matki wkroczyły. Wiecznie słyszę ze niepotrzebnie histeryzuje, ze sie nakrecam a on k... wiecznie spokojny niepokazujacy zadnych uczuć. Nie wiem co lepsze.
 
Enya - to ja bym pasowała do Twojego męża bo ja nie lubię gadać (oprócz tu na forum). Sama w sobie wszystko tłumię i myślę, myślę, myślę. I nerwicy przez to wszystko się tylko rok temu nabawiłam i boję się, że nerwica wróci... Zaciskam za Ciebie mocno kciuki. Jak nie masz z kim porozmawiać to pisz. Dobrze, że masz mamę, która Cię wspiera. Wogóle bardzo podziwiam Cię, że potrafisz wytrzymać ze swoim mężem bo skoro potrzebujesz zupełnie czegoś innego to ja bym chyba nie wytrzymała i mu wtłukła:) a nie jeszcze go tłumaczyła... Jesteś wielką kobietą!
Misia - ja tak jak pisała Magda też dostałam skierowanie na to sławetne usg od Jerzak. Miałam zrobić też insulinę na czczo i z obciążeniem, prolaktynę, D3, i NK, CD56. Ona te badania zleciła na podstawie tego co już miałam a co mi brakuje... Nie wiem co natomiast by zleciła gdybym nic nie miała porobione. Generalnie jak większość lekarzy idzie swoim schematem i badań i leczenia...

Dziewczyny, dziękuję Wam za wszystkie cudowne słowa. Bardzo cieszę się, że Was mam. Na mnie to chyba najbardziej działają takie kopy i opiernicz:) no i oczywiście to, że Wy się nie poddajecie. Bo generalnie historie o tym, że tej czy tamtej się udało to chyba nie bardzo. Ja po prostu też znam wiele takich historii... co z tego jak te cuda mnie omijają...
 
kaira - to wcale nie jest głupie pytanie:) ja zawsze chciałam adoptować dziecia. Nawet jak byłam jeszcze tak młoda, że nawet nie wiedziałam, że istnieje coś takiego jak bezpłodność:) mój mąż na razie był przeciwny choć widzę, że powoli się łamie... My mamy inny problem - dopiero w tym roku wzięliśmy ślub i to cywilny a ja czytałam, ze trzeba mieć 5-cio letni staż małżeński... Nie wiem czy tak jest generalnie czy to zależy od ośrodka... Dodam, że ja mam 33 a mój mąż 34 lata więc czas jest przeciw nam zanim będziemy mieć ten właściwy staż...
 
Witajcie dziewczyny, przez weekend musieliśmy się wyciszyć i popłakać.

Enya- trzymam kciuki:)wiem jak to jest kiedy się czeka na te 2 kreseczki, a jak już są to jest wielki strach i panika. Postaraj się myśleć "co ma być to będzie" (z pozytywnym nastawieniem)i zrelaksować, to Ci na pewno pomoże:) Jeśli chodzi o męża, to trochę wiem jak to jest bo mój za 1szym i 2gim razem był też taki dziwny i tępy. Miesiąc po pierwszym poronieniu mówi do mnie " że chyba nie pasujemy do siebie, bo ja jestem ciągle taka smutna" myślałam że go zabije.... teraz jest zupełnie inaczej, bardzo się zmienił, wspiera mnie, dba o mnie i przeżywa wszystko tak jak ja strach, szok... może jest tak dlatego bo teraz wiemy że problem leży po jego stronie, a może po prostu dojrzał.
Kaira i Truskaweczka - trzymam kciuki:)
Aniu- nie pisz proszę że czytasz nas żeby się przekonać że inni mają gorzej...ja pier....
W pierwszej kolejności te mi przychodzą do głowy: tsh, ft4,anty-Tpo, toksoplazmoza, cytomegalia,przeciwciała przeciw jądrowe ANA1 i ANA2, p/c antykardiolipidowe igg igm, wymaz z szyjki na chlamydie, ureaplazme, mykoplazme,
a parę stron wcześniej wymieniłam jakie ja miałam ponadto.
 
Hej wszystkim
To ja cię Zula pocieszę też, bo niby mam 25 lat, a też mi się wiecznie nie udaje i chodzę czasami zła na siebie, że taki wybrakowany towar jestem. Ale cóż poradzić - gdzieś te nasze szczęścia są ale widocznie nie jest to jeszcze dobry czas, żeby przyszły. Ja powiem wam wszystkim, że kiedyś mi taka wróżka powiedziała, że to czego pragniemy jest gdzieś obok nas. Że powinniśmy o tym myśleć jako o czymś co już mamy, co już jest, tylko potrzeba czasu na realizację tego. Hehe - dobra psycholog z niej była, nie powiem. Co do nieudawania się - patrzcie, mi się jako jednej z pierwszych udało od razu po 2 szczepieniach i co? I zajść nie mogę teraz. O! Taki psikus. Ale nie poddaję się - co ma być, to będzie. Najwyżej za jakieś dwa lata uzbiera kasy i podejdę do in vitro. Jak mi nic nie pomoże - trudno. Albo adopcja. albo sami zostaniemy. Przecież się nie zabiję z tego powodu. A może i będzie lepiej. Pojeżdżę po świecie, może gdzieś za granicą osiądę i spędzę resztę życia ;) nigdy nie wiadomo. Na razie jest jak jest. Co mi myśli teraz zapełnia- to szukanie pracy. Nie możemy się zarejestrować w Urzędzie pracy z mężem bo mamy ziemię na siebie i niestety trzeba szukać samemu. Dlatego to parcie na ciążę chyba u mnie osłabło, no bo jak tu do dziecka się szykować jak kasy brak. Niby jakieś zaskórniaki są ale same wiecie - pieniądze płyną jak woda. I dlatego niby w grudniu jadę się doszczepić i te starania to takie jak nie starania ale będzie co ma być. Nie załamywać mi się tu! Enya! Kciuki za betę! Oby była wysoka. Misiejek odezwij się - coś cię nie ma - knujesz coś :p
Zula podchodzisz do refundowanego in vitro? Jak to wygląda? Wiesz, że moja koleżanka też do tego startuje mimo poronień? A podobno my nie możemy. Jakąś lekarkę ma spoko, która jej jakoś to załatwiła.
Pozdro dziewczynki
 
barbinka - ja startuję do in vitro ze swoich własnych pieniążków. Miałam pukcję w maju i nie chciałam czekać do lipca a o ironio 1 crio miałam w ostatnich dniach lipca więc w sumie mogłam poczekać. Ale los jest po prostu baaardzo przewrotny... Jesli chodzi o dofinansowanie to płaci się tylko za leki. Masz 3 pełne stymulacje do dyspozycji + wszystkie trasfery z zarodków, które będą mrożone z tych 3 stymulacji. Wszystkie za free.
Co do podejścia to jak jeździłam do Maliny to też sobie myślałam że zrobię szczepienia jak nie wyjdzie naturalnie to zawsze będzie jeszcze in vitro. To było takie odległe wtedy. Teraz in vitro też nie daje rady i tak szczerze przy tych wszystkich przejściach podczas któych walczyłam o życie w szpitalu nie wiem czy podeszłabym jeszcze raz do puncji więc dla mnie możliwości się kończą. Jedyną alternatywą jest adopcja na którą też przez jeszcze 4,5 roku nie mam szans więc to też jest dupa
 
Enya czekamy na wyniki
Zula to zależy ja naprzykład się nie łapałam zw na charakter i czas wykonywania mojej pracy. W waszym wieku bedzie trudno już raczej o niemowlaka.Sama procedura też troche trwa, bo szkolenie traw ok 1 roku.Nic nam nie mówili o stażu.Co do ślubu jeśli chcesz z domu skóstr zakonnych to są takie wymagania. Najlepiej iść sie zapytać wiem ze można opisać dlaczego chce sie adoptowac urzędnicy są ugodowi .Szybciej podobno załatwia się w domach sióstr zakonnych albo adopcja ze wskazaniem najlepiej miec znajmoego gin w szpitalu. Moi znajomi teraz dostali Wojtusia 2,5 r ona 38 on 32 lata.Leczyli sie z 8 lat bez efetów.Czekali ponad rok psycholog spotkania kurator, napisali prawdę i jakoś się im udało.A od koleząki syn rok po ślubie zazeli sie starać i bardzo szybko dolstali niemowlaka ale oni są młodzi.

Ja w czwartek idę do lekarki która zajmuje sie zagrożonymi ciążami bo coś mój gin mi ostanio podpadł.
 
reklama
Do góry