reklama
Klaudia gratuluje!! Ja też prosze o więcej szczegołow w wolnym czasie , ile trwal porów? jak się zaczął? Udało sie uniknąć nacięcia?
Monelia, książka? Ja myslałam że w szpitalu to nie ma czasu po tyłku sie podrapać a tu prosze, książka, telewizorek :-), nie brzmi tak źle jak mogłoby się wydawać ;-)
Monelia, książka? Ja myslałam że w szpitalu to nie ma czasu po tyłku sie podrapać a tu prosze, książka, telewizorek :-), nie brzmi tak źle jak mogłoby się wydawać ;-)
W
wesolutka85
Gość
klaudia gratulacje. Szybkiego ogarniecia nowej sytuacji i powrotu do formy
P.S. ja odsypialam porod i nie mialam sily na tv, ani na ksiazke
P.S. ja odsypialam porod i nie mialam sily na tv, ani na ksiazke
Dziękuję!:-)
15.04 od 3 zaczęły mi się sączyć wody, ale ktg miałam umówione na 8.45 więc nie panikowałam, po ktg badania... niestety dostała mi się "Ruda", która bez sprawdzenia stwierdziła, że tona pewno nie są wody, wypisała skierowanie na 16, jednak przez cały dzień miałam straszne skurcze i dosłownie lało sie ze mnie jak ze słoika,i tak dotrzymałam do 19, po czy wybraliśmy się z mężem do szpitala, po ok godzinnej rejestracji zostałam przyjęta. Właśnie na badaniu okazało się, ze to są wody, dostałam antybiotyk w kroplówce, później jakieś kroplówki nawadniające, oksytocynę, i na zmianę biegałam albo pod prysznic albo skakać na piłce:-) na początku piłka była świetna, jednak prysznic wygrał, mąż cały czas był przy mnie (biedny myślał, że mnie zostawią i jakoś psychicznie przygotuje się na drugi dzień) miałam skurcze krzyżowe, więc jest to "cholerny" ból, myślałam, że zejdę na tamten świat, jednak w końcu się udało, niestety nie uniknęłam nacięcia- aczkolwiek nie poczułam tego, i jeszcze na domiar złego pęknięcie pochwy- nadal nie siedzę , więc jest ciężko. Nie mogłam sobie wyobrazić jak mi rzucą takiego dzieciaczka na brzuch- nieumytego i w ogóle- jednak jak taki człowieczek mi padł cieplutki taki- nawet nie myślałam czy jest brudny czy jak. Mąż przecinał pępowinę- co podziwiam, bo nie wiem czy ja bym dała radę. Jeszcze podczas nacinania krew tak strasznie trysła, ze położna była zlana od góry do dołu... poszła się przebrać po czym wzięła małego i ją obsikał
Poród był niesamowicie męczący, ale jak dostałam bobasa to jakoś to zmęczenie minęło i nie przespałam tej nocy- czekałam na śniadanie byłam niesamowicie głodna, a nie pomyślałam żeby zabrać jakiegoś głupiego herbatnika. Opieka jest naprawdę świetna, położne, nawet studentki, które również były na każde zawołanie- pobyt wspominam dobrze-jedzenie niezbyt, ochydna mielonka. obiad raz mi "obrzałowali"- karmiłam małego i wtedy przynieśli, a jak chciałam zjeść to babka powiedziała, ze jest zimny i zabrała...No nie można mieć wszystkiego
I chyba to byłoby na tylę strasznych opowieści;D
Pozdrawiam Was :-)
15.04 od 3 zaczęły mi się sączyć wody, ale ktg miałam umówione na 8.45 więc nie panikowałam, po ktg badania... niestety dostała mi się "Ruda", która bez sprawdzenia stwierdziła, że tona pewno nie są wody, wypisała skierowanie na 16, jednak przez cały dzień miałam straszne skurcze i dosłownie lało sie ze mnie jak ze słoika,i tak dotrzymałam do 19, po czy wybraliśmy się z mężem do szpitala, po ok godzinnej rejestracji zostałam przyjęta. Właśnie na badaniu okazało się, ze to są wody, dostałam antybiotyk w kroplówce, później jakieś kroplówki nawadniające, oksytocynę, i na zmianę biegałam albo pod prysznic albo skakać na piłce:-) na początku piłka była świetna, jednak prysznic wygrał, mąż cały czas był przy mnie (biedny myślał, że mnie zostawią i jakoś psychicznie przygotuje się na drugi dzień) miałam skurcze krzyżowe, więc jest to "cholerny" ból, myślałam, że zejdę na tamten świat, jednak w końcu się udało, niestety nie uniknęłam nacięcia- aczkolwiek nie poczułam tego, i jeszcze na domiar złego pęknięcie pochwy- nadal nie siedzę , więc jest ciężko. Nie mogłam sobie wyobrazić jak mi rzucą takiego dzieciaczka na brzuch- nieumytego i w ogóle- jednak jak taki człowieczek mi padł cieplutki taki- nawet nie myślałam czy jest brudny czy jak. Mąż przecinał pępowinę- co podziwiam, bo nie wiem czy ja bym dała radę. Jeszcze podczas nacinania krew tak strasznie trysła, ze położna była zlana od góry do dołu... poszła się przebrać po czym wzięła małego i ją obsikał
Poród był niesamowicie męczący, ale jak dostałam bobasa to jakoś to zmęczenie minęło i nie przespałam tej nocy- czekałam na śniadanie byłam niesamowicie głodna, a nie pomyślałam żeby zabrać jakiegoś głupiego herbatnika. Opieka jest naprawdę świetna, położne, nawet studentki, które również były na każde zawołanie- pobyt wspominam dobrze-jedzenie niezbyt, ochydna mielonka. obiad raz mi "obrzałowali"- karmiłam małego i wtedy przynieśli, a jak chciałam zjeść to babka powiedziała, ze jest zimny i zabrała...No nie można mieć wszystkiego
I chyba to byłoby na tylę strasznych opowieści;D
Pozdrawiam Was :-)
bobiczka nacięcia nawet nie poczujesz, jest w momencie skurczu, zszywania też nie bo jesteś znieczulona :-), mi jeszcze dren założyli (taka rureczka) więc było mało komfortowo, ale ściąganie tego w ogóle nie boli- nastawiałam się na ból a nim się obejrzałam już lekarka wyciągnęła, mówią, że lepsze jest nacięcie niż "pęknięcie", leżałam z dziewczyną która pękła, ale chyba nie dużo bo nie narzekała nic, że ją coś boli. Ja wolałam nie ryzykować
klaudia29 brzmi to dość dobrze.... też właśnie czytałam , że lepiej znosi się nacięcie niż pęknięcie bo to różnie może być, więc jeśli będę wybierać to niech nacinają. Ja już jak na szpilkach... strach ze zmęczeniem i niecierpliwością..
Dziewczyny a miałyście lewatywę?? tym też się chyba stresuje...
Dziewczyny a miałyście lewatywę?? tym też się chyba stresuje...
reklama
bobiczka u mnie nie trzeba było bo jak zob porodówkę od razu pytałam gdzie jest wc ;-) a dr Ruda stwierdziła że i tak nie zrobią ... ale nie pamiętam czemu a jak Ci coś tam poleci to od razu przemywają Cię i zmieniają podkład pod pupcią
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 21
- Wyświetleń
- 15 tys
Podziel się: