Nie organizuja dni otwartych, można przyjść, tak z ulicy, wiem ja tez troche sie krępowałam ale podeszłam do pierwszej z brzegu położnej i powiedziałam że przyszłam "pozwiedzać"
i sie mna super zajęła, pokazała wszystkie oddziały, była bardzo cierpliwa i w ogóle, polecam, nie ma co sie martwić, oni sami zachęcają żeby przychodzić i oglądać
katjusza a powiedz ja to było po cesarce? po ilu godz sie wstaje? kiedy dostaje sie dziecko?
dzięki
julianko, jeśli chodzi o cesarkę, to napiszę Ci od samego początku, ze szczegółami, jak to jest ;-)
No więc przychodzisz na porodówkę na czczo, normalnie z rzeczami, mężem, partnerem, czy osobą towarzyszącą (albo sama jak chcesz) na umówiony termin (mi ustalał termin lekarz prowadzący, który pracuje w Żeromskim ale czasem też przychodzi się np. po odejściu wód..), załatwiasz sprawy papierkowe (dość długie i szczegółowe ale zazwyczaj nie masz skurczów, więc generalnie Ci to nie przeszkadza ;-)), od razu przebierasz się w koszulę (tą w której będziesz później po porodzie) i udajesz się zazwyczaj na ktg, mąż (czy osoba towarzysząca) czeka na Ciebie z rzeczami na korytarzu, bądź pielęgniarka zabiera Twoje rzeczy.
Po ktg idziesz do sali porodowej (jeśli jest akurat wolna ale raczej nie mają z tym problemu) i tam dostajesz kroplówkę nawadniającą, położna mówi Ci co nastąpi i pyta czy jesteś ogolona
jeśli nie - goli (do cesarki jest to obowiązkowe) a jeśli tak, sprawdza, czy zrobiłaś to jak należy ;-).
Ja zgłosiłam się na porodówkę o 7.30 rano, zabieg miałam mieć koło 14 ale że zwolniła się akurat sala do cesarki to o godz. 8.20 byłam już na sali operacyjnej.
Tam się rozbierasz, anestezjolog się z Tobą wita i wykonuje znieczulenie w kręgosłup (napierw miejscowe, potem to właślciwe) - średnio przyjemna sprawa, raczej nie boli ale uczucie wbijanej igły w kręgosłup nie należy do najprzyjemniejszych. Po nim czujesz ciepło w nogach, i po kilkunastu sekundach jesteś znieczulona od pasa w dół.
Wita się z Tobą miły zespół prowadzący, leżysz sobie wygodnie na stole, zasłaniają się parawanikiem i rozmawiając o codzinnych sprawach coś tam sobie robią - Ty generalnie słyszysz tylko szczęk narzędzi i czujesz myzianie po brzuchu - najpierw czymś Cię malują, potem rysują Ci kreskę na brzuchu (w rzeczywistości tną), potem gmerają w brzuchu (tak jakby uciskali Ci brzuch), cos tam sobie pokazują, tłumaczą praktykantce, każą się dobrze przyglądnąć, podać maczak, poprawić okulary, po czym czujesz jakby ktoś zdjął Ci z brzucha ciężki kamień (w rzeczywistości wyciągają dzidziusia), słyszysz jak mówią coś w rodzaju "no i mamy, proszę przeciąć..", choć na razie jeszcze nie słyszysz maleństwa, co jest dla Ciebie dość niepokojące - ale spokojnie, dzieci po cesarce nie zawsze od razu płaczą. Po czym w końcu słyszysz ten uprakniony, najwspanialszy dla świecie krzyk (a w zasadzie do raczej "skrzek" ;-) ) i Twoim oczom zza parawanika ukazuje się pomarszczone, pomaziane, rozczochrane i wystraszone dziecię trzymane tak śmiesznie przez lekarza, jakby trzymał na aukcji przedmiot do licytacji :-) Informują Cię o płci i że teraz muszą Cię zszyć a w między czasie biorą maleństwo na pierwsze badanie i do ubrania, w czym może towarzyszyć tata (tak, tu niestety jesteś pozbawiona możliwości przytulenia od razu dziecka i przystawienia go do piersi, ponieważ dla Ciebie zabieg nie jest jeszcze skończony).
W czasie zszywania przychodzi do Ciebie pediatra, informuje Cię jaki jest stan dziecka i że wszystko z nim w porządku :-) położna jeszcze raz do mnie przyszła z ubraną już córeczką, żebym mogła sobie jeszcze na nią popatrzeć i ją pocałować.
Po zszywaniu (cały zabieg trwa ok. 20 minut) jedziesz od razu na salę poporodową, gdzie czeka już na Ciebie tata dziecka lub Twoja osoba towarzysząca i zaraz przywożą Ci maleństwo i przystawiają po raz pierwszy do piersi. Dostajesz trzęsawki, która trzyma Cię około półtorej godziny i jest zupełnie naturalna. Jesteś podłączona do kroplówki i masz podawane dożylnie środki przeciwbólowe po ustaniu znieczulenia (acha i masz jeszcze cewnik, który zakładają Ci tuż przed zabiegiem, już po znieczuleniu a wyciągają zanim Cię będną stawiać na nogi - wtedy po raz jedyny podczas swojego porodu usłyszysz prawdopodobnie zdanie: proszę przeć" ;-)).
Dziecko będzie z Tobą już aż do Twojego wyjścia ze szpitala, dzień i noc (oczywiście jeżeli wszystko będzie w porządku i nie będzie musiało być w inkubatorku lub np. pod lampami przy żłótaczce - wtedy będzie niestety na oddziale noworodków). Położna przez pierwszy dzień przychodzi do Ciebie przy każdym karmieniu, przewija maleństwo, pomaga Ci przystawić do piersi, ew. zabiera na krótkie badania.
Mnie "pionizowali" po 8 godzinach, wstajesz z położną, krótki spacer po korytarzu i pod prysznic (wtedy, jeśli taty już nie ma to zaopiekują się Twoim dzieckiem).
Dzieciaczki leżą sobie w "wózeczkach noworodkowych" przy łóżeczkach mam, moja córa w pierwszą noc spała ze mną w łóżku (tak zaproponowała mi położna i to było, mimo zmęczenia, super przeżycie).
Nie ma się co oszukiwać - rana po cesarce boli, nawet bardzo ale zachęcają Cię tam do jak największej aktywności (to przyspiesza powrót do formy i paradoksalnie skraca ból) ale oczywiście jeśli Cię bardzo boli to zawsze możesz poprosić o środki przeciwbólowe (paracetamol), czy pomoc, których nie odmawiają.
Generalnie jednak od drugiej doby to Ty sama zajmujesz się swoim dzieckiem i jesteś z nim cały czas, jeździsz do kąpieli, na badania, oczywiście jeśli będziesz potrzebowała, to Ci chętnie pomogą - personel jest bardzo fajny ale raczej nie narzucają się z pomocą a kontrolują tylko czy wszystko okej i czy sobie sama radzisz.
Mnie ten układ bardzo odpowiadał, wszystko przyszło naturalnie, wracając do domu byłam już mamą pełną gębą.
Jakbyś miała jeszcze jakieś pytania - pisz, chętnie Ci odpowiem, szczególnie, że fajnie tak sobie odświeżyć bo pewnie w sierpniu czeka mnie powtórka :-)