mw88 to wychodzi chyba na to że 'urodziłyśmy' w tym samym dniu? bo ja właśnie 31 lipca rano
A Ty miałaś cesarkę ze wskazań medycznych, czy byłaś przygotowana na taką 'na życzenie'? chodzi o to, że główka nie była dobrze ułożona, czy o to, że nie zaczęła schodzić w dół? Bo u mnie tez nie było żadnych oznak porodu, skracania szyjki itp, więc miałam wywoływany...
Po tym porodzie i jak tak czytam relacje z cesarek, to wydaje mi się, że jeśli się zdecyduje kiedyś na drugie dziecko, to chyba tylko cesarka... Jak dla mnie bóle porodowe były czymś strasznym i wcale patrząc na Maleństwo, nie zapominam tego (jak to niektóre mamy piszą), ja ten ból chyba na całe życie zapamiętam, nigdy nie przeżyłam takiego bólu... i mija 2 tygodnie i dopiero zaczęłam dochodzić do siebie... rana krocza bolała okropnie długo, nie mogłam siedzieć, nie radziłam sobie z opieką nad dzieckiem, ciągle leki przeciwbólowe, więc nie wiem, czemu niektórzy piszą że po porodzie zwykłym się wraca do rzeczywistości wcześniej niż po cesarce... może to indywidualna sprawa...
Co do oblężenia w szpitalu, to ciężko to stwierdzić, bo się przebywa z dzieckiem głównie w swojej sali... Ale jak szłam na noworodki, to generalnie sale były pozajmowane, w nocy czasem było słychać "wrzaski" z porodów...
O dużym oblężeniu mogę tez mówić na tej podstawie, że w nocy było bardzo dużo dzieci oddanych na noworodki pod opiekę... ja też swoje oddałam około północy, bo ból był taki, że ciężko mi było z łóżka wstać, żeby się dzieckiem zająć i panie same mnie przekonały do oddania dziecka, żeby odzyskać siły na rano, a ja dostałam ketonal...
Co do opieki w szpitalu: lekarze zajmujący się nami kobietami/mamami robili chyba obchód na odczep się, "rzucić' okiem na krocze i wyjść szybo z sali - tak to odebrałam, że nikt się za bardzo nie przejmuje... Pielęgniarki tez średnio miłe... oczywiście nie chcę uogólniać... Pediatra raczej w porządku, z dużym poczuciem humoru
Panie od noworodków w porządku na prawdę chciały pomóc przy dzieciach jak się da, doradzić itd... szczególnie te z nocnych zmian; panie od laktacji były 3 różne - super, duża wiedza i serce... jedynie miałam pecha bo ta, która była w pierwszy dzień nie mogła do mnie podejść, nie wiem - nie zdążyła, czy co... choć wtedy była ta pomoc najbardziej potrzebna...
To chyba tyle....