reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Porod w szpitalu Ujastek

traszka85 ja tez rodziłam na Ujastku, i też chciałam skladać skarge ale na położną! Też miałam wrażenie że sprawia jej przyjemność to że ja cierpie. Absolutnie nie reagowała na to że ja wyłam z bólu w sali, pyskowała, wyzwiska że mnie w psychiatryku zamkną, albo że trzeba dorosnąć żeby dzieci rodzić, a wcale nie byłam gówniarą. Na mój protest że nie chce być cięta, powiedziała- ze ona nie ma czasu na zabawę. Przez kolejne dni płakałam, chciałam do domu, nie chciałam żadnych wizyt lekarzy, nikogo. Nawet nie potrafiłam się z dziecka cieszyć. Drugi raz też tam będe rodzić, ale zapłace już za położną
 
reklama
Airfix
kiedy miałaś ten poród????
zaskoczona jestem ponieważ wiem w 100% że taka sytuacja zgłoszona wyżej i położna leci ma pozamiatane.mam świadka na taką syt.gdzie położna ociągała się z przyniesieniem leków przeciwbólowych i pacjentka to zgłosiła lekarzowi na obchodzie ,,poleciała położna,,
więc dziwne to trochę po prostu trzeba reagować na takie zach.
co prawda różne rodzące są i możliwe że położnej cierpliwość może puszczać ale wszystko zależy na kogo się trafi i jak się współpracuje z położną.wiem z własnego doświad.krzyki w niebo głosy nie pomagają.
 
Airfix, doskonale Cię rozumiem, tak jak napisałam w poprzednim poście poród się zapomina, ale złego traktowania przez personel nie. Miałam bardzo cięzki i długi poród, ale najgorsze w tym wszystkim jest i tak traktowanie w stylu " i tak ba boleć" a potem " o co Ci chodzi, przeżyłaś poród, a jojczysz przy badaniu". Ja też nie mogłam się ogarnąć po porodzie, wiem, że dla lekarza widok nagich kobiet jest normalką, ale jak podczas obchodu nie zdążyłam zdjąć majtek, a ten bez słowa szybko ucisnął mnie boleśnie w brzuch i bez słowa zajrzał szybko w majty...Ale jak poczułam, że mi się rozszedł szew to już nie było chętnych na obejrzenie, dopiero w domu po 3 tygodniach zajrzałam i się rozryczałam. Pojechałam na IP i Pani pielęgniarka w kolejce każdego przy wszystkich pytała z czym przyjechał!!:baffled:babki z facetami, a ja miałam powiedzieć, że mi się pipka rozeszła?! Oburzona powiedziałam, że jestem z problemem, ją też to chyba oburzyło, bo potem ominęła mnie w kolejce..Jak w końcu obejrzał mnie lekarz na moją rozpacz stwierdził " no taka jak przed porodem to na pewno nie będzie" i wmówili mi, że jest ok, choć zalecenia na opatrywania wydali, ale co tam, pacjentka wypuszczona trzeba spławić, a że okaleczona, cóż, życie.. Nie wspomne, że tak mnie badał, że po 3 tygodniach znów wracałam okrakiem.

Dlatego powinnyśmy takie zachowania zgłaszać!! Dopóki będziemy to lekceważyć dopóty te święte krowy będą nas traktować jak mięso, tak się czułam jak byłam szyta po porodzie. Męża już nie było, więc nie trzeba było się starać, mówiłam, że mnie boli, że znieczulenie nie działa, a oni się nawet nie odezwali, jakbym była niewidzialna, nawet słowa w stylu, że już kończą, szyli w ciszy jak mięcho, swoją droga z większym wyczuciem guziki przyszywam.

Ale to wszystko to detale przy moim czarnoskórym, ktorego namiary nadal szukam, bo nie daje mi to spokoju.

Kobitki zgłaszajcie takie zachowania, niby macie to za sobą, ale popatrzcie przyszłościowo, szczególnie jak macie córy.

Swoją drogą Airfix mówisz o płatnej położnej, to niemały koszt, a prowadzenie porodu to ich zasrany obowiązek, za który ma pensję, nie możemy ich uczyć, że bez pieniążków można nas traktować fe.:no:

Ale żeby tylko nie staszyć większość personelu na ujastku bardzo miła :-)
 
Witam, forum tylko podczytywałam, ale teraz po porodzie chciałabym napisać jak było. Urodziłam w drugim tygodniu sierpnia zdrową i śliczną córeczkę. Już tydzień wcześniej byłam na patologii ciąży na Ujastku, bo lekarze podejrzewali odchodzenie wód płodowych, ale po paru dniach okazało się że jednak nic się nie dzieje groźnego, na patologii już zostałam do pierwszego dnia 40 tygodnia, ponieważ ze względu na cukrzycę ciążową miałam mieć wtedy poród wywoływany. Oczywiście wolałam żeby akcja zaczęła się sama, więc codziennie intensywnie ćwiczyłam na kawałku zieleni koło bramy Ujastka, chodziłam po schodach itd. Jakieś skurcze się zaczynały ale w nocy wszystko się wyciszało.
No i dotrzymałam tak do dnia przed terminem. Około południa założyli mi balonik.Po baloniku (i długim nocnym spacerze z rozwarcia 1 cm zrobiły się 3 cm. Po oksytocynie skurcze się rozkręcały powoli, wszystkie do 6 cm jak przeciętne miesiączkowe. Godzinę poćwiczyłam na piłce. Potem o 13 odeszły wody i akcja się rozkręciła. Bóle silniejsze ale nadal do wytrzymania, najważniejsze żeby dobrze oddychać i dotleniać dziecko.

Poprosiłam o gaz rozweselający, żeby sprawdzić jak to jest. Rewelacja, kolejna godzina do 9 cm na fajnym haju. W sali przedporodowej doparłam na 2 razy do 10 cm i potem na fotel. Jedyna mniej przyjemna część to parcie, nie chodzi o ból, bo to nie boli w zasadzie tylko o to uczucie parcia na odbyt. Cały czas miałam wrażenie że mi rozerwie tyłek, ale oczywiście nic takiego się nie dzieje. Po 15 min było po wszystkim. Fantastyczne wrażenia. Oczywiście wszystkim kierowała cudowna położna Anna Nikiel. Trafiłam po prostu na jej dyżur, nie opłacałam położnej. Z tym parciem może miałam problem, bo chyba przez oksytocynę nie miałam w ogóle bóli partych, czułam normalne silne skurcze, ale nie miałam potrzeby parcia, dlatego położna tak mną kierowała żebym parła i podczas skurczów i między nimi, żeby dziecko nie było za długo.
Do końca miałam chronione i masowane krocze, ale w ostatniej chwili położna powiedziała że krocze nie wytrzyma i musi mnie niestety naciąć. Oprócz nacięcia nie rozerwało mnie.
Od razu małą dali mi na pierś i dopytywali ile chciałabym ją trzymać, trzymałam ile się dało ale zaczęła marznąć i sinieć, więc oddałam do ubierania. Łożysko wyszło nawet nie wiem kiedy, niestety szycie czułam, mimo że prosiłam żeby dali maksymalną dawkę. To były tylko ukłucia, ale wkurzało mnie jednak to że cały poród super a tu takie denerwujące to szycie było :). Wszyscy pojechaliśmy prosto do sali, tam od razu miałam się położyć i położna pomogła przystawić małą do piersi, po dwóch godzinach miałam delikatne badanie brzucha i mogłam się wykąpać i zjeść. Obiad czekał na mnie w termosie, bo to już było kilka godzin po obiedzie. W szpitalu spędziłam 3 dni, małą cały czas miałam przy sobie, chociaż widziałam że sporo kobiet zostawiało dzieci w sali noworodkowej. Z przewijaniem nie mieliśmy problemu dzięki szkole rodzenia, przy jakimkolwiek problemie z karmieniem pytałam kogo się dało i zawsze któraś położna pomogła i wytłumaczyła. Mała miała niskie cukry (mierzone ciągle ze względu na cc) więc zalecił mi pediatra karmienie co 2,5 h z piersi po 15 min każdej, a potem butla ile zje żeby podniosły się cukry, bo niskie są bardzo groźne. Pediatra to jedyna bardzo niemiła osoba na którą trafiłam. Bardzo dobitnie powiedział czym grożą niskie cukry w formie zarzutu że to moja wina że do takiego stanu doprowadziłam. A ja karmiłam całą pierwszą dobę non stop, bo mała pięknie ssała, ale ileż ja mogłam mieć pokarmu w pierwszej dobie - chyba kilka kropel i to wszystko, a ona potrafiła 55 ml wypić. Inni pediatrzy ok, ten facet nie nadaje się do pracy z kobietami po porodzie na pewno - ale niestety nie wiem jak się nazywa.
Nie miałam żadnych naciskań na brzuch, jeśli już to bardzo delikatne.
Może miałam szczęście bo trafiłam przy porodzie na super położną i lekarza Kowalczyka, mam też jak się okazuje wysoki próg bólu, ale moim zdaniem wiele zależy od nastawienia, ja miałam bardzo pozytywne, poród to dla mnie było zadanie do wykonania i byłam gotowa zrobić wszystko żeby dziecko wyszło na świat możliwie szybko i bez problemowo, dlatego nie rozumiem tych kobiet które wrzeszczą jakby je obdzierali ze skóry - a będąc na patologii słyszałam za oknem wiele takich porodów - takim krzykiem szkodzą i sobie i dziecku. Można wziąć ZZO, gaz, TENS (można już wypożyczyć w krakowie w kilku miejscach). Znieczulenie ZZO mogłam dostać ale nie chciałam bo nie widziałam potrzeby, sam gaz mi wystarczył. Najważniejsze jest żeby dziecko było zdrowe i poród bez komplikacji wszystko poza tym to dodatek czy położna miła czy niemiła, jakie warunki itd. Życzę wam dziewczyny równie niesamowitych porodów.
Co do dochodzenia do siebie - gdyby nie nacięte krocze mogłabym skakać następnego dnia, a tak to czuję ciągnięcie. Nie boli, tylko ta strona jest trochę tępa. Goi się ładnie, ale staram się uważać, żeby czasem się nie rozeszły szwy.
 
Ostatnia edycja:
Zdecydowałam się na Ujastek bo wydawało mi się , że to szpital taki nowoczesny w którym nie ważne czy zapłacisz czy nie jesteś traktowana jak człowiek, że personelowi zależy na dobrej opini szpitala a w szczególności położnej. A rzeczywistość okazała się inna, położna MAŁGORZATA miała mój poród w głębokim poważaniu a wręcz była zła, że to tak długo trwa. Rzucała kąsliwymi tekstami typu jeszcze nie urodziłaś, albo ty się nie nadajesz do porodu, nawet przeć nie umiesz itp. Jak widać w naszym kraju nic się nie zmienia, jak można mieć taki zawód, który ma nieśc pomoc i w taki sposób traktować 2 człowieka. Znieczulica, brak kultury i chamstwo.
O znieczuleniu można zapomnieć to tylko mit Ujastek. Nie wspominając o lekarzach, których obchód wygląda następująco" wszystko w porządku ? tak" i tyle ich widział, nikt nawet nie spojrzy na ranę. A jeśli chodzi o badanie dzieci to sprawa wygląda podobnie wpada jakiś lekarz w asyście pielęgniarek oczywiście przedstawienia się nie mają w zwyczaju ani poinformowaniu co badają i wychodzą bez słowa wyjaśnienia. Albo najlepsza była P.doktor, która wpadła i na żywca odkleja plaster z rany jeden jedyny raz ją oglądała, po zwróceniu uwagi aby robiła to delikatniej ona krzyczy a kto wam kazał iść na cesarke !! to teraz macie!!
pozdrawiam
 
i oto porównanie dwóch różnych porodów orlando13 i tata,sierpien 2013 To zależy na kogo się trafi proste.A czy to Ujastek czy Żeromskiego wszystko jedno i tu trzeba urodzić i tu a na jaką położną utrafimy to już loteria.No chyba że opłacimy 500-700 z tego co wiem za położną DOBRĄ POŁOŻNĄ!
 
Dokładnie Anet... ile kobiet i porodów tyle opinii. Trzeba w tym wszystkim zachować swój własny rozsądek, bo jakby tak się kierować tylko opiniami (negatywnymi) to każdy szpital trzeba by omijać szerokim łukiem.
A jak tam sie czujesz? byłaś już może na ktg?? ja mam za tydzień na ujastku;)
 
Wg mnie najlepiej zdecydować się na poród z osobą towarzyszącą, w obecności osób trzecich nie pozwalają sobie na takie komentarze i traktowanie. Co do znieczulenia to mnie akurat na starcie jedna położna pytała czy będę chciała, a druga (załapałam się na dwie zmiany) jak już chciałam wziąć było troszku niechętna, ale dała, choć nie wiem jak by to wyglądało jakby męża nie było...Ale zgadzam się z przedmówczynią, każdy szpital ma swoje "czarne historie", ja mam trochu złych wspomnień związanych z personelem na Ujastku, ale i tak jeśli będę się decydować na 2 dziecko będę tam rodzić.
 
Pytałam jakiś czas temu o dr. Jarząbka z Ujastka. Byłam już na wizycie, więc się mogę wrażeniami podzielić :)

Generalnie - lekarz bardzo miły, sympatyczny, pożartowaliśmy.
Ale samą wizytę oceniam bardzo kiepsko.
1) Brak badania ginekologicznego. Choć to jeszcze nie tragedia, bo nie wszędzie robią.
2) Tu już gorzej, bo na usg nie zauważył dość dużego krwiaka. Byłam 3 dni wcześniej u lekarza prywatnie i tam nawet ja krwiaka widziałam. Nie wiem, czy to kwestia słabego sprzętu, czy słabych umiejętności.
3) Ciąża została uznana za fizjologiczną, więc na I trymestr dostałam skierowania na badania: morfologia, mocz, glukoza. Żadnej toksoplazmozy (mimo że nie przechodziłam), żadnych wymazów (mimo że prawdopodobnie przyczyną mojego wcześniejszego przedwczesnego porodu była infekcja bakteryjna), żadnych badań tarczycy, o innych typu hiv, kiła itp. nie wspominając.

Także - lekarz fajny, ale standard opieki nad kobietą w ciąży słaby.
 
reklama
Hej ;) od jakiegos czasu śledze wasze rozmowy i próbuje sie oswoić z porodem na podstawie waszych opowiadań, myślałam że to pomoże ale im bliżej tym gorzej zaczynam sie czuc z myślą że to już niedługo .. Jak radziłyście sobie przed porodem ze stresem itd ? Wiem że to może głupie ale już nawet nie mam z kim pogadać bo sie ze mnie zaczynają śmiać powoli ;)
 
Do góry