reklama
Ja mam termin na jutro i też cisza, nic się nie dzieje, żadnego czopa itd :/
Nie poszłam dziś na ujastek na ktg, bo miał przyjmować ten sam lekarz co tydzień temu (glanowski)...
Idę jutro do swojego lekarza na ktg i wizytę, może się coś dowiem...
Nie poszłam dziś na ujastek na ktg, bo miał przyjmować ten sam lekarz co tydzień temu (glanowski)...
Idę jutro do swojego lekarza na ktg i wizytę, może się coś dowiem...
- Dołączył(a)
- 19 Grudzień 2012
- Postów
- 12
a więc urodziłam 3 maja 2013.
Nie było tak kolorowo jak to opowiadają na dniach otwartych.
W sumie poród ekspres bo do dreptałam na oddział ok 11.10 a Małą urodziłam już o 12:35.
Położna super, młoda, Pani Ania, jednak mam żal, że nie ochroniła mojego krocza, w sumie podejrzewam, że poród przyśpieszali przez to, że było 15 kobiet z założonymi balonikami jeszcze, a ja byłam już 6 rodzącą w tym dniu. W sumie zgodziłam się ale to nie było i tak pytanie tylko stwierdzenie, że "musi mi pomóc", a teraz jak analizuję to wszystko to widzę, że się śpieszyli po prostu.
Dziecko urodziłam Malutkie bo 51 cm, 2670g, parcie 15 minut, dziecko było wyciskane! Pod koniec już traciłam przytomność z bólu, ale nie porodowego tylko z bólu wyciskania dziecka, bólu jaki sprawiał mi lekarz kiedy najpierw dłonią, później pięścią a na koniec łokciem i całym swoim 100 kg cielskiem naciskał na mój brzuch! Dodatkowo pod koniec dali mi oksytocynę, nie wiem po co, jak skurcze swoje miałam regularne i silne (no domyślam się, żeby przyśpieszyć), dodatkowo nie wiem skąd to wyciskanie dziecka skoro sprawdzali tętno i było ok, a po 5 minutach parcia stwierdzili, ze dziecko już zmęczone a na prawdę tętno miała miarowe i w porządku.
Malutka miała krwiaka podokostnowego na głowie, nie zauważono tego po porodzie (do dziś zastanawiam się czy to nie aby przez wyciskanie), dopiero w dniu wypisu zauważyli tego krwiaka.
Byłam szyta ok 40 minut, miałam na pewno 9 szwów zewnętrznych, na dodatek źle zszyta bo skórę chwycono ostatnim szwem do pośladka, przez co zaczęła później babrać się rana (równy tydzień po porodzie trafiłam tam na IP z podwyższoną temperaturą, okropnym bólem krocza, opuchniętą baardzo raną przy dwóch szwach i z rany sączył się zapach zgnilizny) lekarka po usłyszeniu tego odpowiedziała mi "nawet jeśli to i tak nic z tym nie zrobimy" (no tak bo piątek był to po co coś robić), na fotelu ginekologicznym ledwo zaglądnęła do krocza, oglądnęła tylko z góry, a nie zaglądnęła tam do tych ostatnich szwów przy odbycie i odesłała mnie do domu, nie wiedziałam co mam robić więc kupiłam w aptece szare mydło i po dwóch dniach przykry zapach z rany zniknął, odwiedziła mnie położna i powiedziała, że szew już puszcza, 2 h po jej wizycie szew puścił a ja odczułam ogromną ulgę (i tak by się to nie zrosło bo przyszył kawałek skóry bez rany do pośladka..) i tym samym mam teraz taki malutki kawałek skóry niedaleko odbytu..na dodatek okropnie wystaje mi też z zewnątrz kawałek śluzówki (dopiero po 5 tygodniach zaczął tak wystawać). Tak więc krocze moje wygląda paskudnie, przy współżyciu mi to nie przeszkadza ale niestety wygląd pozostawia wiele do życzenia, ginekolog 4 tyg po porodzie na moje pytanie odnośnie kawałka skóry (chodziło mi o ten przy odbycie) stwierdziła "to jest śluzówka więc to ładnie powinno się wchłonąć", a ja nie bardzo wiedziałam o czym ona mówi bo tego nie było tak widać, a zaczęło się pokazywać tak jak pisałam, szczerze mówiąc lepiej wyglądało moje podwozie po porodzie niż teraz (nie licząc zasinienia i krwiaka). A no i od położnej usłyszałam, że w szpitalu na Izbie przyjęć powinni mi w tedy rozciąć ten szew, a od ginekolog to samo i jeszcze spytała czy przepisali mi antybiotyk...taa...babsko jedynie powiedziała, że "najwidoczniej tak powinno być w końcu jest po porodzie, jak nie przejdzie to proszę przyjechać rano w poniedziałek" na moje stwierdzenie, że dwa szwy okropnie mi opuchły i wrzynają się w skórę, a przez te 3 dni gdyby bardziej się to babrało to mogłabym się sepsy nabawić.
Po porodzie 3 razy mąż mówił, że chcę nakarmić Małą to ciągle kazali mi odpoczywać albo zbywali męża, że później ktoś przyjdzie, w efekcie po 3h od porodu przyszła dopiero młoda doradca laktacyjna ale po 5 minutach poddała się i kazała podać Małej butelkę, a właściwie sama ją nakarmiła, później tylko przychodziły położne i każda ze swoimi innymi mądrościami ale kończyło się na tym, że pogadały i poszły, dopiero w dniu wypisu przyszła doradca laktacyjna starsza kobieta taka może ok 50 lat i naprawdę cierpliwie tłumaczyła i pokazywała zarówno mi jak i dziewczynie która ze mną leżała, chyba poświęciła nam z więcej jak godzinę i dopiero wtedy dowiedziałam się, że córka ma nieprawidłowy odruch ssania więc nie ma szans, żeby chwyciła pierś póki to nie zniknie, a zniknie jak będę rehabilitować, masując podniebienie.
Jedynie w dniu porodu odwiedziła mnie oglądnąć położna pani Ania dwa razy i zaglądała do krocza i dokładnie oglądała, później wieczorem po 21 był obchód, właściwie tragedia, zerknięcie tylko z góry na krocze (a co można tak zobaczyć?), i uciśnięcie brzucha, rano i wieczorem na drugi dzień już tylko było pytanie " dobrze się Panie czują? jak tak to nie przeszkadzam" i tyle.
Tak więc żałuję że wybrałam ten szpital, drugi raz się na niego nie zdecyduję...następne dziecko nie wcześniej jak za 2 lata ale pewnie Narutowicz albo Żeromski.
Nie było tak kolorowo jak to opowiadają na dniach otwartych.
W sumie poród ekspres bo do dreptałam na oddział ok 11.10 a Małą urodziłam już o 12:35.
Położna super, młoda, Pani Ania, jednak mam żal, że nie ochroniła mojego krocza, w sumie podejrzewam, że poród przyśpieszali przez to, że było 15 kobiet z założonymi balonikami jeszcze, a ja byłam już 6 rodzącą w tym dniu. W sumie zgodziłam się ale to nie było i tak pytanie tylko stwierdzenie, że "musi mi pomóc", a teraz jak analizuję to wszystko to widzę, że się śpieszyli po prostu.
Dziecko urodziłam Malutkie bo 51 cm, 2670g, parcie 15 minut, dziecko było wyciskane! Pod koniec już traciłam przytomność z bólu, ale nie porodowego tylko z bólu wyciskania dziecka, bólu jaki sprawiał mi lekarz kiedy najpierw dłonią, później pięścią a na koniec łokciem i całym swoim 100 kg cielskiem naciskał na mój brzuch! Dodatkowo pod koniec dali mi oksytocynę, nie wiem po co, jak skurcze swoje miałam regularne i silne (no domyślam się, żeby przyśpieszyć), dodatkowo nie wiem skąd to wyciskanie dziecka skoro sprawdzali tętno i było ok, a po 5 minutach parcia stwierdzili, ze dziecko już zmęczone a na prawdę tętno miała miarowe i w porządku.
Malutka miała krwiaka podokostnowego na głowie, nie zauważono tego po porodzie (do dziś zastanawiam się czy to nie aby przez wyciskanie), dopiero w dniu wypisu zauważyli tego krwiaka.
Byłam szyta ok 40 minut, miałam na pewno 9 szwów zewnętrznych, na dodatek źle zszyta bo skórę chwycono ostatnim szwem do pośladka, przez co zaczęła później babrać się rana (równy tydzień po porodzie trafiłam tam na IP z podwyższoną temperaturą, okropnym bólem krocza, opuchniętą baardzo raną przy dwóch szwach i z rany sączył się zapach zgnilizny) lekarka po usłyszeniu tego odpowiedziała mi "nawet jeśli to i tak nic z tym nie zrobimy" (no tak bo piątek był to po co coś robić), na fotelu ginekologicznym ledwo zaglądnęła do krocza, oglądnęła tylko z góry, a nie zaglądnęła tam do tych ostatnich szwów przy odbycie i odesłała mnie do domu, nie wiedziałam co mam robić więc kupiłam w aptece szare mydło i po dwóch dniach przykry zapach z rany zniknął, odwiedziła mnie położna i powiedziała, że szew już puszcza, 2 h po jej wizycie szew puścił a ja odczułam ogromną ulgę (i tak by się to nie zrosło bo przyszył kawałek skóry bez rany do pośladka..) i tym samym mam teraz taki malutki kawałek skóry niedaleko odbytu..na dodatek okropnie wystaje mi też z zewnątrz kawałek śluzówki (dopiero po 5 tygodniach zaczął tak wystawać). Tak więc krocze moje wygląda paskudnie, przy współżyciu mi to nie przeszkadza ale niestety wygląd pozostawia wiele do życzenia, ginekolog 4 tyg po porodzie na moje pytanie odnośnie kawałka skóry (chodziło mi o ten przy odbycie) stwierdziła "to jest śluzówka więc to ładnie powinno się wchłonąć", a ja nie bardzo wiedziałam o czym ona mówi bo tego nie było tak widać, a zaczęło się pokazywać tak jak pisałam, szczerze mówiąc lepiej wyglądało moje podwozie po porodzie niż teraz (nie licząc zasinienia i krwiaka). A no i od położnej usłyszałam, że w szpitalu na Izbie przyjęć powinni mi w tedy rozciąć ten szew, a od ginekolog to samo i jeszcze spytała czy przepisali mi antybiotyk...taa...babsko jedynie powiedziała, że "najwidoczniej tak powinno być w końcu jest po porodzie, jak nie przejdzie to proszę przyjechać rano w poniedziałek" na moje stwierdzenie, że dwa szwy okropnie mi opuchły i wrzynają się w skórę, a przez te 3 dni gdyby bardziej się to babrało to mogłabym się sepsy nabawić.
Po porodzie 3 razy mąż mówił, że chcę nakarmić Małą to ciągle kazali mi odpoczywać albo zbywali męża, że później ktoś przyjdzie, w efekcie po 3h od porodu przyszła dopiero młoda doradca laktacyjna ale po 5 minutach poddała się i kazała podać Małej butelkę, a właściwie sama ją nakarmiła, później tylko przychodziły położne i każda ze swoimi innymi mądrościami ale kończyło się na tym, że pogadały i poszły, dopiero w dniu wypisu przyszła doradca laktacyjna starsza kobieta taka może ok 50 lat i naprawdę cierpliwie tłumaczyła i pokazywała zarówno mi jak i dziewczynie która ze mną leżała, chyba poświęciła nam z więcej jak godzinę i dopiero wtedy dowiedziałam się, że córka ma nieprawidłowy odruch ssania więc nie ma szans, żeby chwyciła pierś póki to nie zniknie, a zniknie jak będę rehabilitować, masując podniebienie.
Jedynie w dniu porodu odwiedziła mnie oglądnąć położna pani Ania dwa razy i zaglądała do krocza i dokładnie oglądała, później wieczorem po 21 był obchód, właściwie tragedia, zerknięcie tylko z góry na krocze (a co można tak zobaczyć?), i uciśnięcie brzucha, rano i wieczorem na drugi dzień już tylko było pytanie " dobrze się Panie czują? jak tak to nie przeszkadzam" i tyle.
Tak więc żałuję że wybrałam ten szpital, drugi raz się na niego nie zdecyduję...następne dziecko nie wcześniej jak za 2 lata ale pewnie Narutowicz albo Żeromski.
Ostatnia edycja:
Z tym czopem - czytałam że różnie może być - może wypaść dopiero przed samą akcją porodową, a mógł wypaść dużo wcześniej gdzieś niezauważony w toalecie... Więc obserwuję ciało i próbuję się doszukać innych 'objawów'... W sumie to kilka razy w ciągu dnia zdarzy się twardnienie brzucha, więc to chyba skurcze przepowiadające? Ale to niebolesne i mija...
KlauDDynka współczuje
Kurde chyba w żadnym szpitalu nie jest idealnie, czytam też o innych, też wątek żeromskiego i co jakiś czas o każdym zdarza się niefajna opinia, chyba też zależy na jaki dzień i personel się trafi... Plus taki, że na podstawie tych wszystkich relacji, my które mamy poród przed sobą, możemy się jakoś lepiej przygotować na różne ewentualności i uzbroić się jakoś psychicznie... na ile się da. Założenie mam takie, żeby w szpitalu twardo przekazywać czego sobie życzę a czego nie... choć jak wyjdzie w praktyce to nie wiem
KlauDDynka współczuje
Kurde chyba w żadnym szpitalu nie jest idealnie, czytam też o innych, też wątek żeromskiego i co jakiś czas o każdym zdarza się niefajna opinia, chyba też zależy na jaki dzień i personel się trafi... Plus taki, że na podstawie tych wszystkich relacji, my które mamy poród przed sobą, możemy się jakoś lepiej przygotować na różne ewentualności i uzbroić się jakoś psychicznie... na ile się da. Założenie mam takie, żeby w szpitalu twardo przekazywać czego sobie życzę a czego nie... choć jak wyjdzie w praktyce to nie wiem
to ja też mam kilka razy te twardnienia...a poza tym nic napisze dziś wieczorem co po wizycie dziś w Ujastku.... ja mam nadzieje że urodze w tym tyg...bo jak pomysle o wywoływaniu to mi słabo...
KlauDDynka wyrażnie mnie przestraszyłaś...ale tak jak mowi aaaL te opinie nam dużo pomogą przygotować się...
KlauDDynka wyrażnie mnie przestraszyłaś...ale tak jak mowi aaaL te opinie nam dużo pomogą przygotować się...
aaaL czy ja wiem, czy co jakiś czas o każdym szpitalu zdarza się niefajna opinia? różnie z tą częstotliwością, bo na ponad 500 stron forum o żeromie mogę na palcach jednej ręki policzyć negatywne opinie, natomiast na ujastkowym to co kilka stron takie opisy porodów że skórka cierpnie
qrczę dziewczyny, jakim cudem zabierają Wam dzieci zaraz po porodzie?! Przecież to ich zas...y obowiązek położyć Wam dzidziusia na brzuchu na 2 godziny! W tym czasie z reguły przystawia się już dziecko do piersi! Dopiero potem bierze się maleństwo na ważenie/mierzenie. Jakie podawanie butelki?! Noworodki po narodzinach mogą chcieć tylko "polizać" sutek matki ( dzieci rodzą się z jałowym przewodem pokarmowym, dzięki temu ich przewód pokarmowy zasiedlają "dobre"- Wasze bakterie) a potem spać nawet kilka godzin, bo są zmęczone porodem. Jestem w ciężkim szoku, że w dobie prawnie zagwarantowanych standardów opieki okołoporodowej istnieje i całkiem nieźle prosperuje szpital, gdzie dzieją sie takie rzeczy. Dlatego nie rozumiem tekstów "trzeba być twardym i nie dać się spławić"- no sorry, ale jak personel nie zna i nie respektuje podstawowych praw Pacjenta, to i tak zrobi wszystko "po swojemu".
qrczę dziewczyny, jakim cudem zabierają Wam dzieci zaraz po porodzie?! Przecież to ich zas...y obowiązek położyć Wam dzidziusia na brzuchu na 2 godziny! W tym czasie z reguły przystawia się już dziecko do piersi! Dopiero potem bierze się maleństwo na ważenie/mierzenie. Jakie podawanie butelki?! Noworodki po narodzinach mogą chcieć tylko "polizać" sutek matki ( dzieci rodzą się z jałowym przewodem pokarmowym, dzięki temu ich przewód pokarmowy zasiedlają "dobre"- Wasze bakterie) a potem spać nawet kilka godzin, bo są zmęczone porodem. Jestem w ciężkim szoku, że w dobie prawnie zagwarantowanych standardów opieki okołoporodowej istnieje i całkiem nieźle prosperuje szpital, gdzie dzieją sie takie rzeczy. Dlatego nie rozumiem tekstów "trzeba być twardym i nie dać się spławić"- no sorry, ale jak personel nie zna i nie respektuje podstawowych praw Pacjenta, to i tak zrobi wszystko "po swojemu".
Ostatnia edycja:
reklama
Nie przekopałam całego wątku o żeromskim, tak jak o ujastku, bo już za dużo tego... ale od jakiegoś czasu śledzę te fora i zarówno tu i tu zdarzają się lepsze i gorsze opisy porodu... ostatni na żeromskim, bodajże ze str 492 tez nie wypadł zbyt korzystnie, gdzie tak długo przetrzymali dziewczyne po odejściu wód... Znam swoje prawa (z resztą prawnikiem jestem powinnyśmy znać swoje prawa, gdziekolwiek z resztą zdecydowałyśmy rodzić i wszędzie trzeba mieć taką postawę, żeby nie dać się zmanipulować, choć przeżywając bóle różnie to może się potoczyć w praktyce... Ujastek mi mój lekarz polecił, rodziła tez tam jedna koleżanka i w ogóle jakoś się już oswoiłam z tym szpitalem, bo chodziłam tam na szkołę rodzenia... kto wie, może potem pożałuję tej decyzji... Ale było w tym wątku też dużo dobrych relacji/opinii... Co do karmienia to sprawa bardzo indywidualna, dziewczyny mają różne kłopoty (w żeromie też), ale wyczytałam tu, że nie trzeba się godzić na dokarmianie z butelki i nie ma to raczej miejsca, jeśli się nie ma problemów z karmieniem... No cóż, swoją opinię wystawię po porodzie... A tymczasem dziś mija mój termin, byłam u lekarza i żadnych zmian, wszystko 'pozamykane' :/ na ktg żadnych skurczów
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 0
- Wyświetleń
- 3 tys
- Przyklejony
- Odpowiedzi
- 169
- Wyświetleń
- 271 tys
Podziel się: