reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Porod w szpitalu Ujastek

Pani Anna Nikiel - brak słów jak sympatyczna i mega profesjonalna jest ta kobieta, nie rutyna, nie przedmiotowe podejście itd tylko jakbym była najważniejsza na świecie, nie przesadzam, czułam się świetnie, wszystko tłumaczyła, pomagała, pytała co i jak wolę, proponowała, sugerowała różne opcje ale nie naciskała na nic, np na oksytocynę, nacinanie itd znieczulenia nie miałam bo ogólnie o 6 obudziły mnie skurcze, co 3 minuty, jeszcze trochę poczekałam, myśląc że jakiś fałszywy alarm ;) no ale bolały coraz bardziej... odeszły wody o 7; 7.30 byliśmy w szpitalu a córeczka o 9 już była z nami, jak dojechaliśmy to bóle już były baaardzo silne, bałam się wkłucia w kręgosłup skoro nie mogłam usiedzieć w bezruchu no i skoro tak szybko szło to chciałam spróbować bez;
 
reklama
Dziewczyny przed cc, PAMIĘTAJCIE O TELEFONACH!!!!! Nie wiadomo na ktorej sali wyladujecie a na tej co ja bylam to byl moj jedyny kontakt ze swiatem przez 10h :) No, moze z malutka przerwa 10 minut kiedy wpuscili do mnie narzeczonego :tak: Telefon przed cc schowajcie do kieszeni szlafroka, nie zginie wam bo szlafrok wraca z wami na waszym lozku :) pozdrawiam
 
Dziewczyny ja rodziłam na Ujastku 3 lata temu (planowana cc). Byłam bardzo zadowolona ze szpitala i opieki personelu.:tak: Tym razem też tam planuję rodzić.:tak:

Mam tylko pytanie do dziewczyn które miały ostatnio tam CC.
Jak tam jest teraz w dniu po operacji???
:confused::confused::confused:

Ja 3 lata temu cały dzień leżałam sama na sali poooperacyjnej.(Podobnie jak pisze wyżej Paulina) Jedynie mąż mógł mnie odwiedzić ale tylko na chwile ok godz.15 i wtedy też przywiózł dzidzie. I tyle. (nie miałam żadnych komplikacji dla jasności). Mała nie była ze mną tylko u połoznych (mimo że terminowa i zdrowa jak koń). Dopiero dnia następnego M i dziecko mogli być ze mną na normalnej sali.
Jak jest obecnie?:confused::confused::confused::confused:
Kilka dni temu cesarke miała na Ujastku znajoma znajomej i doszły do mnie wieści, że dziecko było niemal cały dzień przy niej i nawet mogła próbować ją karmić!!!.:eek::szok: W moiom przypadku pierwsze przystawienie dziecka do piersi umożliwione mi było dopiero następnego dnia rano po prysznicu:no::eek: (Pewnie nie z tej przyczyny, ale laktacja prawie w ogóle potem nie ruszyła i przygoda z piersią tak na prawdę skończyła się zanim się w ogóle zaczęła.:no:Mimo usilnych starań przemiłej Pani Eli od laktacji) Teraz będzie kolejna próba.:tak:
 
Ostatnia edycja:
Ja miałam cc w połowie listopada 2012 r. Zaraz po cc zawieźli mnie na patologie, a za łóżkiem na którym jechałam szedł moj mąż, więc byłam z nim od razu. Dziecko przywieźli mi zaraz jak ją zbadali, czyli może po kilkunastu minutach - nie pamiętam czy to może kilka :) bo badali ją już jak mnie zszywali. Nie była wykąpana, tylko powycierana, więc nie mogło to długo trwać. Mąż i dziecko mogło być ze mną cały czas. CC miałam o 14 , następnego dnia o 5 czy 6 rano postawili mnie na nogi i w ten dzięń przewieźli na "normalną" stronę :) Dziecko mogłoby nawet zostać ze mną na noc gdybym się dobrze czuła. Zabierają dziecko dwie pierwsze noce a później zostawiają. Oczywiście jak się będziesz bardzo źle czuć i będzie jeszcze miejsce w noworodkach to Ci wezmą maleństwo :) Ja byłam bardzo zadowolona z opieki. Powodzenia!
 
Dla tych mam które mają cc przed sobą, opis mojego porodu:-) Może komuś pomoże:-)
A więc tak ja rodziłam 3 stycznia 2013 CC planowane.

Zgłosiłam się do szpitala o godzinie 7. Wcześniej w domu przygotowanie (ogolenie krocza- bardzo przydatny jest w tym mąż/ narzeczony i niestety lewatywa).
W szpitalu przywitała mnie Pani zabierając moje dokumenty i pytając o kilka rzeczy związanych z ciążą i moim stanem zdrowia.
Potem zawołała lekarza, który zrobił mi usg. I hop na salę przedoperacyjną. Tam przywitała mnie bardzo miła pani, która powiedziała mężowi jakie przygotować ubranka dla mnie i dla dziecka. Na tej Sali kazali mi wziąć prysznic i umyć się specjalnym płyne, oraz ubrać się w sexi szpitalną koszulkę. Potem do łóżeczka, welflon i dwie kroplówki, międzyczasie podłączyli mnie do ktg. Po tym zaprowadzili mnie w na salę operacyjną. Tam przywitały mnie dwie panie, które z uśmiechem na twarzy powiedziały że nie ma już odwrotu i zaraz urodzę J
Kazali mi usiąść na czymś w rodzaju połączenia łóżka z fotelem ginekologicznym, zrobili wkłucie w kręgosłup (nic nie boli) i kazali szybko się położyć. Chwilę potem nie czułam już nóg, ale za to czułam dotyk. Wyciagnięcie dziecka trwało dokładnie 5 minut. Czułam szarpięcia i jak mnie dotykali ale nie czułam bólu. Potem małego wzięli do ważenia i badania. Po chwili lekarka podeszła do mnie i powiedziała że mały jest zdrowy. Chwilę potem pokazali mi małego i dali do przytulenia i pocałowania (cudowna chwilaJ). Zabrali małego na salę noworodkową, mnie dokończyli zszywać i przewieźli na salę pooperacyjną. Po 5 minutach na salę przyszła pielęgniarka noworodkowa z pytaniem czy chcę aby przywieźli dziecko. To działo się tak szybko, że w całym tym szoku powiedziałam żeby przywieźli małego za jakiś czas jak będzie mój mąż. Za jakieś 20-30 minut wpuścili na salę męża i on zaraz poszedł po dziecko. Byliśmy na tej sali do dnia następnego, zarówno mąż jak i mama oraz dziecko było ze mną cały dzień. Po 2 h ustąpiło znieczulenie i zaczęłam czuć trochę ból i miałam już czucie w nogach. Dawali nam ketonal, morfinę i dużo kroplówek. O 4 rano dali nam chyba dość dużą dawkę środków przeciwbólowych, bo o 6 rano byłyśmy pionizowane. U mnie ta pionizacja nie była straszna, szybko wstałam (pielęgniarka podała mi tylko dłoń), wraz z wstaniem, dojściem do łazienki i prysznicem zajęło mi to 15 minut. Najgorsze dla mnie było takie odrętwienie (z powodu długiego leżenia), bólu właściwie nie czułam. Po 9 przewieźli mnie na normalną salę. Tam jeszcze w ten dzień dawali nam w kroplówkach przeciwbólowe. Mi najbardziej przeszkadzał cewnik, ale na drugi dzień rano a więc w 2 dobie wyjęli wreszcie to dziadostwo i poczułam się wreszcie wolna J
W 3 dobie wyszliśmy do domku. Generalnie bólu jakiegoś wielkiego nie było. Przy szybszym ruchu czułam ciągnięcie szwów wewnątrz i na zewnątrz, ale do przeżycia. Niestety nie wszystkie miałyśmy szczęście przejść cc gładko. To co widziałam to głównie powikłania po znieczuleniu. Jedna z dziewczyn, po pionizacji zaczęła mieć wymioty itd. Druga koleżanka miała jakieś duszności też spowodowane znieczuleniem. Kolejna miała skoki temperatury. Tak więc wszystko zależy od organizmu.
Co do oceny szpitala, w salach czyściutko, min raz dziennie wszystko było dezynfekowane (podłogi, drzwi do łazienki itd.). Personel wspaniały, z dwoma wyjątkami ale generalnie ja byłam zachwycona tym jak się mną zajmowali. Może miałam szczęście, ale trafiałam na wspaniałe pielęgniarki. Uśmiechnięte i bardzo pomocne. Bardzo żałuję że nie zapamiętałam nazwisk trzech wyjątkowych osób które tam spotkałam. Ważne jest to że zanim cokolwiek zrobią (choćby wkłują welflon) uprzedzają o tym :-)
 
Dziewczyny ja rodziłam na Ujastku 3 lata temu (planowana cc). Byłam bardzo zadowolona ze szpitala i opieki personelu.:tak: Tym razem też tam planuję rodzić.:tak:

Mam tylko pytanie do dziewczyn które miały ostatnio tam CC.
Jak tam jest teraz w dniu po operacji???
:confused::confused::confused:

Ja 3 lata temu cały dzień leżałam sama na sali poooperacyjnej.(Podobnie jak pisze wyżej Paulina) Jedynie mąż mógł mnie odwiedzić ale tylko na chwile ok godz.15 i wtedy też przywiózł dzidzie. I tyle. (nie miałam żadnych komplikacji dla jasności). Mała nie była ze mną tylko u połoznych (mimo że terminowa i zdrowa jak koń). Dopiero dnia następnego M i dziecko mogli być ze mną na normalnej sali.
Jak jest obecnie?:confused::confused::confused::confused:
Kilka dni temu cesarke miała na Ujastku znajoma znajomej i doszły do mnie wieści, że dziecko było niemal cały dzień przy niej i nawet mogła próbować ją karmić!!!.:eek::szok: W moiom przypadku pierwsze przystawienie dziecka do piersi umożliwione mi było dopiero następnego dnia rano po prysznicu:no::eek: (Pewnie nie z tej przyczyny, ale laktacja prawie w ogóle potem nie ruszyła i przygoda z piersią tak na prawdę skończyła się zanim się w ogóle zaczęła.:no:Mimo usilnych starań przemiłej Pani Eli od laktacji) Teraz będzie kolejna próba.:tak:

hej,
Mialam cc w grudniu,po operacji na sali pooperacyjnej po ok.godzinie od cc przyniosla małą pielęgniarka i przystawiałysmy do piersi .Ja juz w drugiej dobie mialam nawal pokarmu,bo mała w dzień od początku była tylko na cycu,przynosili ją na karmienia,a tylko przez pierwsze dwie noce na sztucznym u noworodkow jak zostawala na noc.
Ogolnie wszystko ok na tym Ujastku,tylko ta lekarka gruba od noworodkow słaba .Mała była przyżółknieta jak nas wypisywali w 4 dobie,jak sie dopytywałam czy nie za bardzo to zbagatelizowała to.Za to przy kontroli w przychodni lekarka od razu kazała zbadac bilirubine,bo byla o wiele przekroczona.Dopiero teraz spada,ale dziwila sie ta z przychodni,ze wypisali z tak wysoka bilirubina,ktorej tam nawet nie sprawdzili .
 
Dzięki Mamusie za opisy.:tak: W sumie to zaskakujące, że ten "nasz" szpital nie ma jakiś sztywnych reguł co do tego jak jest po cc.:eek: Widze, że zależy to od tego czy jest miejsce na pooperacyjnej, czy położnej się chce przynieść dziecko, czy mają czas i ochotę itp itd. Podobnie z obecnością mężów- raz się da a raz nie ma opcji.:dry: (Oczywiście mówię o stanie gdy wszystko jest po zabiegu ok z mama i dzidzią). Wygląda, że czeka mnie jednak niespodzianka w zależności od "fazy ukłądu planet":-):eek: Będę cięta w okolicach wielkanocy więc może jeszcze jakieś wieści się pojawią:-)
 
Ella bylam ostatnio u mojego gina i zapytalam dlaczego tak jest. Otóż, ja lezalam na intensywnej pooperacyjnej z racji tego ze raz/dwa razy w tygodniu pooperacyjne na "patologii" (tam gdzie odrazu masz dziecie, meza itd) sa dezynfekowane i podlogi sa woskowane. Niestety akurat na mnie trafilo :( Ale powiem ci ze mimo tego ze nic nie robisz przy cc, to zmeczenie jest niesamowite, krew sie traci, te wszystkie kroplowki robia swoje. Ja po prawie 4 miesiacach sadze ze dobrze sie stalo ze tam wyladowalam bo odpoczelam. Ale uwazam tez za nawet na intensywna powinni na chwile wpuszczac meza i przywozic dziecko na karmienie, lub nawet zeby zobaczyc je przez chociaz 10 min a nie przez 30sek na sali operacyjnej :))
 
reklama
Cześć dziewczyny!

6 marca po raz drugi jadę na Ujastek na Echo serca płodu i jestem już w 70 % przekonana, że tam właśnie chcę rodzić. Mój lekarz prowadzący też jest właśnie z tamtąd. Czy któraś z Was może mnie utwierdzić w przekonaniu do porodu tam lub obalić ?
 
Do góry