Koleżanka rodziła SN w czerwcu, była bardzo zadowolona. Do szpitala przyjechała gdzieś około 11, a o 14:30 mały był już z nimi.
Mówiła że porodówka jest podzielona na jakieś boksy, nie pamiętam czy 3 czy 5. Mąż mógł być przy niej.
Trafiła do sali wyłożonej jakimiś materacami ( mówiła że w innej stało łóżko porodowe ), rodziła na stołku porodowym. Ogólnie bardzo zadowolona, nie miała lekarza, ani nikogo znajomego.
Mówiła że porodówka jest podzielona na jakieś boksy, nie pamiętam czy 3 czy 5. Mąż mógł być przy niej.
Trafiła do sali wyłożonej jakimiś materacami ( mówiła że w innej stało łóżko porodowe ), rodziła na stołku porodowym. Ogólnie bardzo zadowolona, nie miała lekarza, ani nikogo znajomego.