Ja również rodziłam w Narutowiczu i bardzo sobie chwalę.
W 2008 urodziłam tam Lidkę. Wcześniej byłyśmy tam na patologii ciąży (nadciśnienie)- i przyznaję, że tamta część oddziału może odstraszać (chyba, że zrobili remont), natomiast sale porodowe i po porodowe ok. Szczególnie pomocna była wanna z hydromasażem.
Opieka bardzo dobra i ze strony neonatologów (poza jedną babą , ale widocznie wszędzie się taka trafi) i ginekologów. Matka i dziecko są razem od chwili narodzin, a dla mnie przyznam, że wiąże się to ze szczególnie miłymi chwilami.
Poród był rodzinny i bezpłatny. Nie miałam znieczulenia zewnątrzopon. , a jedynie miejscowe (zszywanie nacięcia , które z kolei zaoszczędziło mi problemów z popękanym kroczem). Szczególnie dobrze wspominam dr Jankiewicza (zastępca ordynatora- może niezbyt "wylewny", ale bardzo konkretny i rzeczowy i podobno "niejedno dziecko uratował") i dr Szczepańską(bardzo ciepła i troskliwa pani doktor), a położną panią Krystynę - przy której cały poród poszedł szybko i sprawnie.
W 2008 urodziłam tam Lidkę. Wcześniej byłyśmy tam na patologii ciąży (nadciśnienie)- i przyznaję, że tamta część oddziału może odstraszać (chyba, że zrobili remont), natomiast sale porodowe i po porodowe ok. Szczególnie pomocna była wanna z hydromasażem.
Opieka bardzo dobra i ze strony neonatologów (poza jedną babą , ale widocznie wszędzie się taka trafi) i ginekologów. Matka i dziecko są razem od chwili narodzin, a dla mnie przyznam, że wiąże się to ze szczególnie miłymi chwilami.
Poród był rodzinny i bezpłatny. Nie miałam znieczulenia zewnątrzopon. , a jedynie miejscowe (zszywanie nacięcia , które z kolei zaoszczędziło mi problemów z popękanym kroczem). Szczególnie dobrze wspominam dr Jankiewicza (zastępca ordynatora- może niezbyt "wylewny", ale bardzo konkretny i rzeczowy i podobno "niejedno dziecko uratował") i dr Szczepańską(bardzo ciepła i troskliwa pani doktor), a położną panią Krystynę - przy której cały poród poszedł szybko i sprawnie.