reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poród w Holandii 2011

reklama
No to teraz ja sie podziele moimi doswiadczeniami porodowymi:tak:

Wiec zaczne od tego ; we czwartek w poludnie zaczely sie lekkie skurcze ,które mi przypomnialy poród Michalka:szok::tak:
Z czasem stawaly sie coraz silniejsze wiec zadzwonilam do meza i kolezanki aby sie zbierali bo dzis bede rodzic:tak:Oczywiscie w miedzy czasie mój maz juz zadzwonil z alarmem do rodziny w pl:tak:
Po 4 godz poszlam sie okapac bo maz stwierdzil ,ze pozniej nie zdaze :-D po prysznicu skurcze troche przeszly i tak sobie do 12 w nocy calkiem poszly:baffled::szok::tak: Rano wstalam z bólem glowy i dreszczami.Do tego wymiotowalam jakas dziwna biala piana:baffled: A skurczy zero...

Zadzwonilam do poloznej ,opowiedzialm wszystko i stwierdzila ze w porze lunchu wpadnie do mnie:tak:
A skurczy dalej nie ma...juz wszyscy sie ze mnie smiali ,ze falszywy alarm:-D
Polozna mnie zbadala i stwierdzila ,ze smialo mozemy jechac do szpitala bo juz jest 4 a nawet 5 cm rozwarcia:szok::tak: Ale jak skoro skurczy nie ma?:baffled:

Po badaniu mnie wzielo juz troche ,o 15 bylismy w szpitalu:tak: Pytalam o te znieczulenie ale jak mi zyly nie mogly znalesc i wenflon wkuwaly 3 razy stwierdzilam ze moze sie obejde bez..:tak:Pozniej bylo przebijanie wód plodowych ..

No i tak czas lecial ,a skurcze coraz wieksze:tak: O 17 juz byly skurczybyki i polozne powiedzialy ,ze do 18 urodze :tak:wiec ja tylko na zegar a tu tak powoli czas plynol :-D O 17;35 zaczela sie akcja :tak: Przec i przec...kazaly a tu nic.W koncu wyszla glówka a ja poczulam jak mnie rozpiera,atu sie pzrec nie da bo czeba czekac na surcz:baffled: Jak przyszedl polozne mówia przyj bo mala chce do mamy sie pzrytulic i to mnie tak zmotywowalo ,ze od razu poszlo:tak:
Popatrzylam na malutka a ona taka biedna siwutenka az mi sie plakac chcialo ,a jak juz mi ja polozyli na brzuchu to sie rozplakalam:tak:A kolezanka która ze mna byla juz plakala jak tylko glowke bylo widac:-D:tak:

Potem przeciecie pepowiny ,szwy i juz bylam gotowa do opieki nad malutka:tak:
Pieknie bylo , a ten ból to nic jak dzidzius juz lezy na bzruszku taki malutki,bezneonny ,kochany....:tak:
Az mi sie plakac chce jak sobie przypomne:sorry2:

Wiec dziewczyny nie ma sie co bac i do dziela :tak:na prawde piekne przezycie....:tak:


edycja:

Teraz moge smialo porownac i stwierdzic ze jednak te polozne mi bardziej odpowiadaly :)

KONIEC :-D:-D:-D
 
Ostatnia edycja:
Skurcze zaczęły się od 5 rano w piątek, o 15 przyjechała do mnie położna i stwierdziła rozwarcie na 2 palce i musiałam zostać w domu. Bolało strasznie, od godziny 18 siedziałam 1.5 h pod prysznicem, bo tylko tam dałam radę wytrzymywać skurcze. O 19.30 położna zdecydowała, że już czas do szpitala, bo rozwarcie na 5 palców. Dostałam pompkę z jakimś środkiem przeciwbólowym i tak sobie pstrykałam guzikiem jak bolało. Trochę zmniejszało ból, ale i tak nie byłam chwilami w stanie oddychać w czasie skurczu. O 22 zmieniły się położne (dzięki Bogu jedna z tych co była ze mną od początku, została po godzinach ze mną...) a ta druga, nowa, "niemiła" zdecydowała o podłączeniu mnie pod oksytocynę, bo "skurcze nierówne" i wtedy zaczęły się baaaardzo bolesne skurcze (tak w ogóle to przy każdym skurczu myślałam, że już bardziej nic mnie boleć nie może a potem przychodził następny mocniejszy skurcz...) Około 23.20 zaczęłam czuć skurcze parte i wtedy zaczął się dramat. Nie chciałam przeć. Zrobiła mi się jakaś blokada i po prostu nie mogłam. Zaczęłam panikować, płakać i w ogóle dramat. Pytałam czy mogę zmienić pozycję, bo wtedy będzie mi lepiej przeć, ale się nie zgodziły i kazały mi tak leżeć plackiem.
blank.gif
W końcu poprosili ginekologa, żeby mi jakoś pomógł, bo zaczęły się bać.
blank.gif
Zanim przyszedł to już starałam się przeć, krzyczałam strasznie... miałam długie skurcze parte i potrafiłam nawet 5-6 razy brać oddech na jednym. Do tego położna rozwierała mi krocze co doprowadzało mnie do szału i tylko pogarszało sytuację. Ciągle mi powtarzała, ciągnij kolana, szerzej nogi... a ja nie wiedziałam już na czym mam się skupić. Masakra... Ból jak główka wchodzi i się cofa- bez komentarza... Po 12.00 zapytałam położnej ile to jeszcze może trwać a ona, że nie wie, może godzinę i wtedy ja znowu w płacz i parłam tak krzycząc i płacząc... Przyszedł ginekolog po raz drugi i jak mnie zobaczył to powiedział, że zakłada dziecku próżnociąg, żeby go wyciągnąć. Musiałam wyglądać źle, skoro stwierdził, że sama nie dam rady. Zaczął mi robić jakieś wewnętrzne i zewnętrzne zastrzyki igłą jak dla konia (aż mi się płakać chce jak to piszę, bo staram się nie myśleć o tym w ogóle) Włożył próżnociąg i poczułam szarpnięcie, a ja cały czas skurcze, staram się przeć i krzyczę. Czuję, ze coś wyszło, drę się dalej i prę i po 2-3 sekundach coś się wyślizguje i kładą mi małego na brzuchu... Położna pyta czy lekarz może przeciąć pępowinę a ja proszę, żeby zawołali Ł z korytarza i on ją przeciął. Patrzę w dół a lekarz coś tam dalej robi to pytam położną o co chodzi a ona mi na to, że mnie szyje bo byłam nacięta. W tym całym krzyku i wysiłku już nic nie czułam...
P.S. Pisałam to do koleżanki, która nie ma dzieci

Teraz, jak to przeczytałam to jednak nie da się wiernie opisać tego co się tam działo na sali...
 
Ostatnia edycja:
KOCHANA przezylam podobny porod ,tez rozciagali mi krocze i tak parlam bez skutku 3 godz. a pozniej byl vacuum,wiem co przeszlas ,zloto olimpijskie dla ciebie:-D
 
asiu wspolczuje tego wszystkiego co przeszlas:-(, ale gratuluje Ci synka, ktory juz w koncu jest z Toba.. :-)
mam pytanie, nie chcialas rodzic ze swoim mezem/narzeczonym? z moich obserwacji wynika, ze jak ktos jest z rodzaca na sali (obojetnie czy ktos z rodziny, przyjaciol, czy maz) to personel jakis taki milszy jest... moze wtedy pozwolilyby Ci zmienic pozycje na jaka chcialas (nie mozna zabronic rodzacej zmieniac pozycji, masakra jakas!) i mialabys ogromne wsparcie w facecie.. coz, co sie stalo, to sie juz nie odstanie, najwazniejsze ze malenstwo cale i zdrowe.:tak: dla takiego malucha warto to wszystko przecierpiec, ujrzec te sliczne oczka, pierwszy usmiech:tak:

na szczescie to wszystko juz za Toba :happy2:
 
Ból jak główka wchodzi i się cofa- bez komentarza...
Asiu wspólczuję ci. Moge cię pocieszyć ze znam ten ból. pomimo tego ze przeżylam wczesniej dwa porody bez zadnych problemow to tym razem mialam duży problem z urodzeniem Olivii. Osobiście wydaje mi się, że wiedza o tym, że mnie nie natną przy porodzie (jak standardowo robią to w PL) i że mogę bardzo popękac blokowała mnie przy parciu. Jak czułam straszny ból i pieczenie to po prostu przestawalam przec i mowilam ze nie dam rady...
Na szczęscie mialam przy sobie mojego męza i mądrego lekarza. Oboje bardzo mi pomogli
 
Asia dziekuje za relacje. Nastepnym razem napewno bedzie lepiej :tak:dzielnie sie spisalas. Nie kazdy porod jest mily, latwy i przyjemny, bywaja i takie, co nie zmienia faktu, ze udalo Ci sie przez to przejsc.
 
reklama
Asiu gratulacje, dzielna z ciebie kobieta. Faktycznie nie latwo ci bylo, ale dobrze ze to juz za toba, teraz trzeba sie cieszyc szkrabikiem, on ci wszystko wynagrodzi.:-)
Powodzenia
 
Do góry