reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poród w Holandii 2011

reklama
Iskierka 71, jak sie nazywa Twoj kontrakt? moze moge Ci cos doradzic, ale napisz mi.
Kochana, ja nie mam pojęcia jak nazywa się mój kontrakt. W każdej wiadomości, którą dostaję z uitzendbureau pisze "flexmedewerker".
Generalnie wg mnie jest to umowa o pracę w fazie A, z tą różnicą, że nie mam zagwarantowanych żadnych godzin, za to mam masę problemów z koordynatorką.
Problemy są właściwie błache, ale strasznie denerwujące. Przed świętami prosiłam o to, by w czwartek pracować krócej by ze starszym dzieckiem pójść na kerstavond oraz o to, by piątek mieć wolny. Dostałam plan z wolną środą i piątkiem oraz zapewnienie, że jeśli da się zamienić wolne ze środy an czwartek to koordynatorka da mi znać. Nie dość że nie dała znać, to w środę obudziła mnie telefonem o 8 rano i bezczelnie zapytała dlaczego nie jestem w pracy....
Ochrzaniłam ile wlezie i już do świąt miałam wolne...
Przez święta się rozchorowałam i dziś o 6.00 rano zostawiłam wiadomość na voicemailu że nie przyjadę do pracy z powodu choroby. Później posłałam jeszcze sms-a o podobnej treści Oczywiście nie tylko nie odsłuchała ani nie odczytała wiadomości i o 14.00 zadzwoniła z pretensjami, ale jeszcze powiedziała, że to ja mam poprosić koleżankę, by za mnie przychodziła do pracy w dniach mojej choroby - szczyt wszystkiego....
Dodam, że koordynatorka jest holenderką...
Teraz sobie pochoruję, bo mam stan przed grypowy. Gardło podrażnione, mówię jak ze starej zdartej płyty, katar cieknie z nosa, kicham co chwila. Na szczęście nie mam gorączki a lekarz polecił brać.... paracetamol - a jakże ;-)
 
fionka81, co do ułatwienia porodu, to mi na kursie rodzenia jak i położna radziły stosować ćwiczenia na mięśnie Kegla, przed jak i po porodzie (nadal je robię). Można smarowac krocze olejkiem Weleda lub olejem migdałowym, tzn. masować, aby się łatwiej rozciągnęło w czasie porodu i pęknięcie było minimalne (ja nie stosowałam tego). Mi jeszcze doula mówiła o możliwości zakupu takiego balonika z wodą, napełniasz go codziennie większą ilością wody i włkadasz go do pochwy w celu rozciągnięcia. Podobno kobiety osiągały takie efekty, że prawie nie pękały. Ja też tego nie stosowałam, a balonik jest podobno drogi.

Co do bolesności faz porodu, to skurcze w pierwszej fazie są bolesne, ale na szczęście stopniowo narastają, więc jest przez to łatwiej się powoli oswajać z rosnącym bólem. Faza parcia jest też bolesna, ale dla mnie była lepsza, bo wtedy pracujesz i już mniej boli, bo jesteś "zajęta". Dla mnie najboleśniejsze były momenty pomiędzy pchaniami, bo Janek mi się zaklinował przy wyjściu, wtedy bolało jak jasna cholera...dlatego chciałam przeć cały czas, aby już mieć to za sobą. ...ale to ja tak miałam, nie dzieje się tak przy każdym porodzie.

Moja teściowa powiedziała, że zapalenie piersi to ból jest gorsze niż poród, także każdy inaczej odczuwa.

Nie przejmuj się, głowa do góry. Ból jest do zniesienia, nie jest lekko, bo myślałam, że będzie łatwiej...ale jest do przeżycia, serio. A nagroda warta jest tego wszystkiego:tak:
 
Iskierka co u Ciebie? jak zdrowie? byłaś już u położnej?
Może po kolei opowiem co się u mnie działo.
Nie wiem, czy już pisałam, ale miałam już robione pierwsze USG na którym wyznaczono mi termin porodu na 11 lipca 2012. Później sama, bez niczyjej pomocy (chodzi o pomoc językową) zrobiłam sobie afspraak na combinatietest i otrzymałam pismo z tej instytucji informujące mnie o terminie testu. O dziwo pisma takie dostałam dwa o identycznej treści. Dlaczego? Nie wiem.
Miałam wybrać się z tym do rodzinnego, lub poszukać jakiejś położnej w okolicy, ale przed świętami nie było czasu na to.
Przez święta się rozchorowałam i w końcu sytuacja zmusiła mnie do wyprawy do lekarza rodzinnego, bo nie chciałam bez porozumienia z lekarzem faszerować się żadnymi medykamentami. A i moja mama mi to odradzała, bo to już wiecie - wiek nie ten i dziecku może zaszkodzić.
Będąc w gabinecie pokazałam lekarce od razu wynik USG oraz oba pisma z Saltro. Lekarka powiedziała, że tam jeszcze czegoś brakuje i zadzwoniła pod podany na liście nr telefonu. Przez telefon otrzymała adres pod jaki powinnam się udać na pobranie krwi do testu. Później mnie zbadała, zaleciła paracetamol i na koniec zapytała czy mam już wybraną położną. Gdy powiedziałam jej że jeszcze nie to powiedziała, że jest taka możliwość by moja ciążę prowadził lekarz prowadzący praktykę lekarza rodzinnego w mojej miejscowości, czyli przychodnię w której leczę się ja i cała moja rodzina. Obie moje poprzednie ciąże prowadzili w Polsce lekarze-ginekolodzy i zawsze byłam zadowolona więc doszłam do wniosku, że teraz też może to być pan a nie koniecznie musi to byc pani.
Za tym lekarzem przemawia fakt, że - chociaż do niego nie chodzę - to zna mnie, jest blisko, wie że nie mówię po holendersku i że zawsze korzystam z pomocy córki. Po co mam więc szukać specjalnie położnej???
Moja pani doktor od razy zrobiła mi afspraak na pierwszą wizytę kontrolną i powiedziała, że mam jechac ma te pobranie krwi.
Pojechałyśmy i nic nie załatwiłyśmy. Pielęgniarka zarządzała jakiegoś specjalnego listu czy formularza, którego nie miałyśmy. Nie mogłyśmy nawet zadzwonić do przychodni, bo padła mi komórka.
Wróciłyśmy więc do przychodni, gdzie próbowano nam pomóc dzwoniąc do Saltro po ów specjalny formularz. Miał być do odebrania w piątek.
W piątek okazało się, że owszem jest formularz, ale nie taki jak trzeba i w ostateczności pojechałam dziś na combinatietest, którym okazało się rozbudowane USG, z dokładnymi pomiarami dzidziusia.
Zobaczyłam go po raz pierwszy w całej okazałości - prawidłowo ukształtowana główka, plecki z kręgosłupem i żebrami, dwie machające rączki, dwie kopiące nóżki, maleńkie stópki....
Może to dziwne, ale choć to trzecia moja ciąża to po raz pierwszy pokazani mi aż takie szczegóły na USG...
Tam też otrzymałam owe nieszczęsne formularze do pobrania krwi i wreszcie mogłam pojechać pod poprzedni adres by oddać krew.
Ufff, mam to już za sobą, teraz muszę czekać na wyniki...
Katar i kaszel jeszcze trzymają dość mocno i przedłużyłam sobie chorobowe do końca tygodnia.
Wczoraj kupiłam sobie spodnie na gumce i tunikę i jestem z zakupów bardzo zadowolona. Szczególnie, że jak w poprzednich ciążach drażnią mnie paski u "normalnych" spodni.
To by było na razie na tyle.
Do położnika idę w poniedziałek to będę wiedziała coś więcej :)
Pozdrawiam
 
To ja się melduje po dłuższym czasie. Zaczełam niedawno trzeci trymestr i coraz bardziej zaczynam się schizować porodem. Jeszcze szefowa mnie nastraszyła, że tu mogę odesłać mnie z powrotem do domu ze szpitala po odejściu wód :szok: Jak to wygląda jak już się zacznie akcja? Dla mnie to niewyobrażalne, ze po odejściu wod mogą jeszcze odesłać do domu i nie wiem jak miałabym się zachować w takiej sytuacji (grzecznie ich sluchać czy raczej twardo domagać się odpowiedniej opieki). No i zastanawiam się jak jest ze znieczuleniem. Daja czy raczej nie?
A póki co się rozchorowałam i teraz faszeruję się czosnkiem i miodem.
Ach no i już wiemy, że będziemy mieli synka :-) Wyprawka już prawie gotowa (cześć rzeczy dostałam od brata a resztę dokupiłam w Polsce, bo tutaj jakoś wiekszość rzeczy była droższa).
 
Hallo Dames !


Witam serdecznie, przyszlam tutaj sie przedstawic oraz pochwalic ciaza. Wolajcie mi Ayni, mam 24 lata i pochodze z opolskiego, od ponad 4 lat w Holandii i szczesliwie zaszlam w ciaze w pierwszym cyklu staran, czyli pomiedzy swietami a sylwesterem :) O ciazy dowiedzialam sie 13- tego w piatek :-D . Bylam tak leniwa, ze zamowilam test ciazowy clear blue z dostawa do domu, byl na drugi dzien i pokazal dumne : Zwanger 2-3 , czyli pomiedzy 4-5 tygodniem ciazy. Hurraaa!! :rofl2:


Poczytuje was troche przygotowujac sie psychicznie do porodu w Holandii. Chcialabym domowy.

Pozdrawiam wszystkie Panie
 
Hallo Dames !


Witam serdecznie, przyszlam tutaj sie przedstawic oraz pochwalic ciaza. Wolajcie mi Ayni, mam 24 lata i pochodze z opolskiego, od ponad 4 lat w Holandii i szczesliwie zaszlam w ciaze w pierwszym cyklu staran, czyli pomiedzy swietami a sylwesterem :) O ciazy dowiedzialam sie 13- tego w piatek :-D . Bylam tak leniwa, ze zamowilam test ciazowy clear blue z dostawa do domu, byl na drugi dzien i pokazal dumne : Zwanger 2-3 , czyli pomiedzy 4-5 tygodniem ciazy. Hurraaa!! :rofl2:


Poczytuje was troche przygotowujac sie psychicznie do porodu w Holandii. Chcialabym domowy.

Pozdrawiam wszystkie Panie
Witam!Jeśli mogę zapytac to skąd dokładniej z opolskiego bo ja też tam mieszkałam,,,a no i gdzie mieszkasz w Nl????Odważna jestes że podjęłaś decyzje o porodzie w domu ja bym się nie zdecydowała nawet teraz gdy już mam jeden za soba,zreszta nastepny tez raczej bedzie w szpitalu bo pierwszy był operacja wiec taka kolejnosc....powodzenia i gratuluje ciąży przede wszystkim.Chyba 13 piatek jest dla Ciebie szcześliwym dniem-dla mnie zawsze był.Oki ,zdrówka na cała ciążę---dobrej nocy !!
 
Anp Witaj !

Dziekuje, mam nadzieje, ze nie zapesze. Pochodze z malej miejscowosci okolo 20km pod Opolem , Tarnow Op.
Jesli chodzi o porod domowy to bardzo bym taki chciala, ale czas pokaze, czy nie bedzie zadnych przeciwskazan. Poza tym ogladalam duzo filmow z porodow domowych oraz czytalam duzo na temat porodow szpitalnych kontra domowych i mysle, ze porod w domu bylby wygodniejszy i mniej stresujacy przynajmniej dla mnie. Nigdy nie bylam w szpitalu jesli chodzi o pobyt i w ogole rzadko choruje i mam niechec do szpitalnego otoczenia . Ja np balabym sie cesarki :-)

A ty skad jestes dokladnie ?
 
reklama
Hej!Ja też pierwszy raz byłam w szpitalu teraz gdy rodziłam,zawsze mówiłam jak najdalej od lekarzy.Ale nie było źle.Wspominam wszystko dobrze.
Ja pochodze z okoloc Krapkowic,Zdzieszowic.
 
Do góry