reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poród rodzinny

Kicrym ja też wiem że nie będę tego żałować.....wiem że wiele dziewczyn jest innego zdania ale ja mam takie od zawsze i nie wydaje mi się żeby je cokolwiek zmieniło...Mam jakieś tam swoje poglądy na ten temat ale wolę się jednak nimi tutaj nie dzielić bo zostanę ,,obrzucona błotem":-p
Pozdrawiam
 
reklama
Nina ja uważam że każdy ma prawo wyboru zwłaszcza w takim momencie, ja tez na początku chciałam rodzić z mężem, nie chodziliśmy na szkołe rodzenia bo maż pracuje do późna a ja nie chciałam chodzić sama, zreszta nie było to potrzebne do porodu. Można powiedziec ze połowe porodu mąż był ze mna:-pbo miałam podana oksy i chodziliśmy razem po korytarzu:tak:rodziłam tez ze znieczuleniem wiec ból nie był taki okropny, ale gdy weszłam już na słynnego kozła to nie chciałam żeby maż wszedł na porodówke i teraz ciesze sie ze nie było go przy tym , mój syn utknął w kanale rodnym a moja faza parta trwała 115min :-(ale przezyłam , ktos moze miec inne zdanie ale dla mnie mąż by był kimś rozpraszającym, ja sie ciesze ze rodziłam sama i bede to otwarcie powtarzać tak samo jak to ze warto wziąć znieczulenie:tak:pozdrawiam
 
Ja rodziłam z mężem i nigdy nie będę tego żałować .... poród był szybki i calkiem znosny, ale jego obecność powodowała że czułam się bezpiecznie, ze jest przy mnie ktoś kogo znam i kto w razie czego nie pozwolim mnie ani dziecka skrzywdzić.

Nigdy nie zapomnę jak Darek krzyczał jak mała sie urodziła "jaka ona piekna, jaka ona ładna"..potem jak najdumniejszy ojciec na świecie ze łzami w oczach przeciął pepowiene...to była najpiekniejsza chwila w moim życiu...czemu miała bym mu tą chwile odbierać?

Fakt jest jeden..trzymałam za ręke nie jego tylko jedna z położnych (miała takie milusko zimne ręce)...i nie powiem na początku mnie wkurzał..latał z aparatem i pstrykal foty jak japoński turysta...hehehehe....

Uważam że wiele tu zależy od szpitala....(ja rodziłam w Puku)..bylismy na pieknej dużej sali bylismy sami,robilismy co chcieliśmy, łazil za mna po calej sali, rozśmieszal, gadal do mnie itd...nikt mu nie mówił co ma robic, nie krzyczal że przeszkadza...nie bylo to przez to dla niego traumatyczne przezycie a wrecz odwrotnie..:)

pozdrawiam
 
Nie wyobrazam sobie teraz samotnego porodu.miałam dosc ciezki porod i potrzebowalam wsparcia. Moj maz byl przy mnie do samego konca choc plany bylo inne (bal sie ostatniej fazy)chodzil ze mna pod prysznic i pomagal mi sie wycierac po... trzymal za rece, przytulal, masowal plecy i dawal mi poczucie bezpieczenstwa..
 
nina masz prawo do swojego zdania- po czesci cie rozumiem bo ja mojemu dałam ograniczenia nie ma patrzenia jak rodze jego miejsce jest za moimi pleckami i masowanie podawanie wody czy bedzie swiadkiemw razie co- nie chce zeby pzrekroczył mojej granicy -ale chce zeby był jako pomoc i tego oczekuje

mam znajome kt. nie chce mężów czy chłopaków przy sobie- lepiej byc swiadomym czego sie chce i czuc sie komfortowo podczAs porodu bo jednak chodzi tu o nasza wygode czy bezpieczenstwo
 
Ja rodziłam razem z mężem. Niezapomniane przeżycie, które bardzo nas do siebie zbliżyło. Piszę "nas" bo inne pary mogą mieć zupełnie odmienne poglądy i wspomnienia. My byliśmy bardzo młodzi i mąż bał się jak sobie poradzi jako ojciec. Myślę, że fakt iż od samego początku uczestniczył w życiu naszej córczki, że odciął pępowinę i jako pierwszy trzymał ją na rękach dodała mu niesamowitaj pewności siebie i wiary !!! Dla mnie osobiście miało to chyba mniejsze znaczenie...choć sama świadomość, że on jest była niezwykle ważna :)
Może warto pomyśleć o porodzie z punktu widzenia naszych partnerów ???



 
z punktu widzenia mojego partnera to wyglada tak ze on nie bedzie mogl sie patrzec na to jak ja cierpie...ze nie wytrzyma tego...tak mowi...
 
EmilkaT, a może warto go zapytać wobec tego czy także zostawiłby cię samą gdybyś np. była ciężko chora i cierpiała? Czy odszedłby wtedy tłumacząc, że nie zniesie widoku ciebie cierpiącej? Czy nie po to jesteśmy razem, by wspierać się także w cierpieniu, jeśli już w kontekście cierpienia o porodzie mówimy?

Aniaol, fajnie że zwróciłaś na to uwagę. Ale, wobec tej oczywistości podkreślonej przez ciebie, wracamy do zasadniczej kwestii, a mianowicie... Wspólny poród powinien być wspólną decyzją, przy której podjęciu wzięliśmy pod uwagę potrzeby obojga partnerów. A o tych po prostu sobie otwarcie komunikujemy.
 
szczerze mowiac to moj mąz tez mnie denerwowal na porodowce, najlepiej bylo jak sie nic nie odzywal do mnie ale sam fakt ze byl przy mnie byl bardzo wazny bo niby mnie denerwowal ale bez niego bylo jeszcze gorzej.

razem ze mna rodzila jeszcze inna dziewczyna i ona byla tam bez meza i zauwazylam ze polozna zwracala sie do niej zupelnie inaczej. dla mnie byla mila i wyrozumiala a dla niej nie, krzyczala na nia jak cos zle robila itp wiec obecnosc kogos trzeciego powoduje ze zwracaja sie do ciebie z szacunkiem i zajmuja sie toba!!!
 
reklama
dziewczynki ja mam troszke inne pytanie-problem. Bede rodzila na INflanckiej. Chce rodzic razem z mezem-tego jestesmy pewni na 100 %! Slyszalam z plotek, ze w tym szpitalu sa specjalne sale rodzinne do porodu-chyba dwie. Wynajecie takiej sali to koszt 6oo zl! Jesli nie wynajme takiej sali to bede rodzila na takiej standardowej-grupowej i tam juz nikt nie moze mi towarzyszyc-nikt z rodziny!. Czy to prawda? Moze nawet uzbieram te 600 zl, a okaze sie, ze taka sala jest akurat zajeta to co? bede musiala rodzic sama? Strasznie tego nie chce , bo to moj pierwszy podod i juz teraz mam nerwa z tego powodu.......help....
 
Do góry