ANIA2608
Szczęśliwa żona i mamusia
- Dołączył(a)
- 29 Kwiecień 2008
- Postów
- 4 280
My z mężem od początku chcieliśmy rodzić razem.Rozmawialiśmy o tym zanim jeszcze zaszłam w ciążę.Wiedziałam,że będę go w takiej chwili potrzebować i że chcemy być razem gdy nasze dziecko przyjdzie na świat.Nie spodziewałam się jednak,że mąż będzie mi potrzebny aż tak bardzo...Powtórzę to,co napisała Nixie gdyby nie mój mąż to ja bym tam umarła.Trafiłam na okropne położne,które nie krępowały się krzyczeć na mnie mimo tego,że mój mąż był ze mną.Mój poród był dla mnie koszmarem,który całe szczęście trwał tylko 5 godzin.Jedyną osobą na porodówce,która mi pomagała był właśnie mój mąż.Gdyby nie on to zerwałabym kroplówkę i uciekła stamtąd chociażby pod prysznic.A te położne chyba by mnie wykończyły gdybym była tam sama...Zdawałam sobie sprawę z tego jak wygląda poród,wiedziałam,że będzie bolało.Ale mój mąż zobaczył tam znacznie więcej niż się spodziewalismy.Krzyczałam bez przerwy 5 godzin,płakałam,wiłam sie na fotelu...A on był przy mnie i tylko dzięki temu udało mi się urodzić.Przez cały poród w ogóle nie czułam skurczy partych...Nasz synek był w połowie drogi kiedy zupełnie opadłam z sił...Wtedy mój mąż ze łzami w oczach,trzymając mnie za rękę powiedział-"Skarbie pomóż dzidziusiowi".Miał taką minę...Zmusiłam się do ostatniego parcia i nasz synek wyszedł na świat.Mój mąż płakał razem ze mną.I to on opowiadał mi jak wyglada Fabian,bo położne nawet mi go nie pokazały...Po wszystkim mój mąż powiedział,że jestem dla niego bohaterką i że gdyby to trwało jeszcze chwilę to chyba dostałby zawału serca,bo nie mógł już patrzeć jak się męczę.Nadal uważamy,że poród od strony lekarza to nie jest przyjemny widok.Mąż nie przeciął pępowiny,pomijając fakt,że nawet nikt mu tego nie zaproponował.Urodziłam,zabrali mi dziecko,mężą wyprosili...Ale mniejsza z tym.W każdym razie od początku wiedzieliśmy,że nie chcielibyśmy widzieć porodu od drugiej strony i nie zmieniliśmy zdania.Choć nigdy nie myśleliśmy,ze moze to nas od siebie odrzucić czy obrzydzić.Po wszystkim mój mąż powiedział jeszcze-"nie ma takiej możliwosci żeby to mogło obrzydzać".Jak widzisz swoje dziecko,które kochasz to radość i wzruszenie są silniejsze niż cokolwiek innego.Ja dziekuję mojemu mężowi za to,że mnie uratował.Gdyby nie on nie dałabym rady.Dziękuję.