Nie wiem jak wyglada porod w innych szpitalach, b bylam tylko w jednym. W klinice ginekologiczno-polozniczej w poznaniu. Sala porodowa jednoosobowa, z lazienka. Przytlumione swiatlo, wygodny fotel dla meza (az zasnal), nowoczesne lozko porodowe. I tylko takie sale porodowe tam sa (rodzilam 2 lata temu, teraz jest wiecej rodzacych wiec moze cos sie zmienilo). Bardzo przyjemne polozne i lekarze. Dobry sprzet. Caly czas bylam podlaczona do ktg, ale on ma dosyc dlugi kabel wiec moglam (a nawet musialam wg zalecenia poloznej) chodzic, kucac, kleczec czy co tam chcialam. Gdy odeszly mi wody i bole staly sie nieznosne nie chcialam juz robic nic innego jak lezec, jak juz pisalam slanialam sie na nogach.
Jedynym mankamentem bylo to, ze polozna pojawiala sie niezbyt czesto, ale w sumie nie bylo potrzeby. Tylko gdy zaczely sie bole parte to maz musial jej szukac po odddziale, pewnie przyszlaby sama wg wskazan ktg, ale partych mialam 10 min, wiec ostatecznie mogla nie zdazyc. No, ale nietety zarobki w naszych szpitalach marne, same szpitale kasy nie maja wiec obsada jest minimalna.
Sam porod odbieraly 2 polozne i lekarz. Natychmiast pojawil sie rowniez neonatolog.
No, nie wiem jak wg Was moj opis wyglada, ale czego wiecej chciec. O zadne, drabinki, pilki, sznury czy wanny nie pytalam wiec nie wiem czy maja. Jakos nie chialo mi sie cudowac...taka mam nature.
Oprocz naciecia o wszystkie procedury bylam pytana. Ale jak wiecie, naciecie dla mnie to nie problem.
Z samego porodu jestem bardzo zadowolona. Moze niektore z Was maja przd oczyma obraz polskich porodowek taki jak przekazaly Wam Wasze mamy. Od tego czasu sporo sie zmienilo. W kazdym razie tam gdzie bylam :-)
Troszke mniej podobalo mi sie na poloznictwie, ale tez nie bylo zle. Lezalam na sali 4 osobowej z lazienka (ta lezienke dzielilysmy z druga 4) - 2 prysznice, 3 oczka, 2 umywalki. Jesli milalabym sie czepiac to nie podobala mi sie praca salowych....niby sprzataly codziennie, sale mysly porzadnie, ale w lazienkach tylko podloge, umywalki i muszle. Nie widzoalam by szorowaly prysznice (bylam tam 6 dni) - no a wiecie - 8 krwawiacych babek......nic nie dodam. Ale ja mam jakies skrzywinie na punkcie sprzatania.
Polozne....zalezy jak sie trafilo. Byly do rany przyloz i takie "bez kija nie podchodz". No, ale to tylko ludzie, w dodatku jest ich za malo jak na tyle pacjentek. Lekarze - spoko i tak widywalam ich tylko na obchodach...z tabunem studentow....b. przystojnych akurat, ale jakos nie mialam ochoty ich rwac
POdsumowujac - medycznie wysoki poziom, reszta roznie. Najbardziej doskwieralo mi to sprzatanie. MIalam nawet ochote powiedziec o tym na obchodzie, ale jakos....nie powiedzilam. I tego akurat zaluje.
W duzych miastach jest kika szpitali wiec mozna sobie wybrac. W malych, jest zwykle jeden, ale mozna pojechac do pobliskiej miejscowosci gdzie jest lepszy. MAma nadziej ,ze juz niedlugo wszystkie beda dobre. JEsli sie nie rozbija o brak kasy.......