Powiem wam szczerze, że wizja nacinania od samego początku mnie przerażała... No bo jak to, takie cięcie na żywca i to na dodatek "tam'??!! Ale jednak chyba nikt by tego nie robił gdyby nie było to skuteczne i w jakimś stopniu nie pomagało. Wole by mnie nacięli, przynajmniej będzie to kontrolowane niż mam pęknąć Bóg wie jak mocno i w którym kierunku... Choć... naprawdę, chyba bardziej boję siętego nacięcia niż samych bóli porodowych... Nie wiem dlaczego... Może przeraża mnie wizja gojenia się tej rany, czy nawet potem życie seksualne. Czy partner może odczuwać dużą różnicę jaka jest przed i po porodzie?
NAcina sie szczycie skurczu. Ja nic nie czulam - tylko slyszlam - ciach
Po zagojeniu nie ma roznicy w komforcie na codzien i w czasie seksu. Goi sie roznie w zaleznosci od liczby szwow i glebokosci ciecia.
JA rozumiem, ze dziewczyny, ktore nie chca nacinania bolu sie nie boja, bo wiedza, ze to nie boli, tylko nie podoba im sie kwestia samego ...nie wiem jak to nazwac...okaleczenia? Urazu psychicznego?
Moim zdaniem ulozenie sobie porodu w glowie przed jego rozpoczeciem moze byc przyczyna urazu psychicznego. Bo tak jak napisala Abeja - przewidziec tego sie nie da. Jesli wiec ktos ma klarowna wizje wlasnego porodu, a pozniej (z roznych przyczyn) jest inaczej niz tego oczekiwal to moze skonczyc sie trauma. Znow powolam sie na kolezanke, ale z nia dokladnie tak bylo. MIalo byc intymnie, milo, w domu, bez nacinania. Skonczylo sie w szpitalu, z cala szpitalna procedura - czyli rowniez nacieciem. Chlopiec ma 2 latka, a oni oboje z mezem jescze do siebie nie doszli. W rozmowie z nimi w ogole nie poruszam tego tematu, bo spotykam sie ze smutkiem koleznki i wsciekloscia kolegi....Oczytwiscie o drugim dziecku ze wzgledu na ten porod nie ma mowy.
Abeja - ladnie to napisalas. O to mi chodzilo, choc zostalam zrozumiana inaczej.