Ghoosia Gratuluję syneczkawłaśnie przeczytałam twoje nieocenione, szczegółowe opisy przy moim lęku przed szpitalem jest to dla mnie naprawdę cenne, bo czuję się nieco pewniej. Aczkolwiek i tak przeraża mnie myśl, że będą mnie dotykały obce osoby:/ Jedna rzecz mnie ciekawi-skoro masz kartę chipową to na cholerę im jeszcze RMUA? Problemy tylko robią bez potrzeby:/ Oczywiście co do pozycji do rodzenia nie mam nawet złudzeń, dobrze, że chociaż chodzić pozwalają Dziękujemy ślicznie za informację
reklama
Uwierz mi, jest taki moment kiedy już naprawę nie zwraca się uwagi na to kto Ciebie "dotyka". Ja tez miałam takie obawy, a jak już przyszło co do czego to cieszyłam się każdym zainteresowaniem moją osobą i pytałam "czy to już"???
W końcu po to oni tam są, żeby nam pomóc
A co do karty chipowej to nie była specjalnie potrzebna bo i tak panie nie miały czytnika (ale wg zasady karta u lekarza jest potrzebna to wzięłam). Co do RMUA to wzięłam by potwierdzić, że są odprowadzane składki, bo moją legitymację " ogonem pies nakrył"
W końcu po to oni tam są, żeby nam pomóc
A co do karty chipowej to nie była specjalnie potrzebna bo i tak panie nie miały czytnika (ale wg zasady karta u lekarza jest potrzebna to wzięłam). Co do RMUA to wzięłam by potwierdzić, że są odprowadzane składki, bo moją legitymację " ogonem pies nakrył"
hej,
Ja urodziłam w dwójce w zeszły czwartek. Prawie wszystko tak jak u ghoosi, z tym, że ja miałam poród prowokowany 3 dni po terminie. Jeśli ktoś chce znać szczegóły jak taka akcja wygląda to: zgłosiłam się dzieńpo terminie, na izbie zrobili mi ktg i badanie, okazało się, że skurcze minimalne a rozwarcie prawie 0 i pozwolili mi zadecydować czy chce iść do domu i czekać czy na oddział. Postanowiłam zostać bo już się niecierpliwiłam Przyjęli mnie na patologię ciąży, zrobili usg, i otc (badanie w którym poidaje się oksytocynę żeby sprawdzić jak będzie działała na maluszka) i inne badania typu mocz, krew. Dzień przed planowaną prowokacją podano mi po obiedzie olejek rycynowy, no i ładnie mnie przeczyściło aż do 5 rano ;/ a o tej 5 właśnie niespodzianka - lewatywa.... jako, że już praktycznie nie było czym to sama lewatywa ze mnei wyleciała i na porodówke zbierałam się. Skurczy dalej praktycznie nie było, rozwarcia też. 6 rano - porodówka, mogłam sobie wybrać łóżko do rodzenia bo nikt nie rodził, wybrałam oczywiście pojedynczą sale porodów rodzinnych. Weźcie koniecznie ze sobą wodę do picia,te duże podpaski i podkłady na łózko, przyddadzą się też skarpetki na zimne stópki. Golenie mnie minęło bo byłam przygotowana przez siebie To jest plus prowokacji Podłączyli mi kroplówke z oksytocyną, o 6.30 zaczęły się skurcze ale były bardzo znośne aż do 10. O 7.30 ordynator przyszedł przebić pęcherz płodowy (bezbolesne). Od 10 zaczął się coraz większy hardkor bólowy, dostałam lek przeciwbólowy w zastrzyku, później 2 czopki rozkurczowe. Koło 12 już myśłałam, że nie dam rady, wszystko już przeszłam płacz, wymiotowanie (co podobno jest bdb bo oznacza rozwieranie się szyjki), wyzywanie mojego bogu ducha winnego męża ;/ Dostałam jeszcze coś typu relanium, że odleciałam kompletnie i mogłam troche odpocząć w sumie a nawet się kilka razy zdrzemnęłam pomiędzy skurczami co 2,5 minuty. O 13 zaczęły się bóle parte, już byłam wycieńczona ale trzeba było się jeszcze zebrać ostatni raz. Prócz mojej położnej zjawiło się 2 lekarzy i jeszcze z 3 położne. Wszyscy mi bardzo pomagali przy parciach bo ni epotrafiłam już sama nóg podkurczyć bo mięśnie mi odmawiały posłuszeństwa. Więc mnie trzymali, chwalili, pocieszali i dopingowali....
Mogę na pewno powiedzieć, że opieka była wzorowa. Położna, która prowadziła mój poród świetnie to zrobiła, na tyle, że końcówka czyli parcie zajęło mi 15 minut, dokładnie 5 pchnięć i już mała była. Położna dokładnie mówiła co się ze mną dzieje, co mi podają, co teraz będzie i jak mam się zachowywać. Po porodzie opieka również wzorowa.
Jedno na co mogę narzekać to szycie rany... nie jest zbyt fachowe, robił je uczący się lekarz i dosyć cierpię przez to ale w poniedziałek zdejmują mi szwy więc może będzie lepiej
Mam nadzieję, że nie za bardzo straszę... Fakt nie było łatwo, lepiej żebyście wiedziały też niemiłe rzeczy I muszę jeszcze powiedzieć, że osoba towrzysząca przy porodzie jest nieoceniona!!! Bez mojego męża było by 100 razy trudniej mi przez to przejść.
Ja urodziłam w dwójce w zeszły czwartek. Prawie wszystko tak jak u ghoosi, z tym, że ja miałam poród prowokowany 3 dni po terminie. Jeśli ktoś chce znać szczegóły jak taka akcja wygląda to: zgłosiłam się dzieńpo terminie, na izbie zrobili mi ktg i badanie, okazało się, że skurcze minimalne a rozwarcie prawie 0 i pozwolili mi zadecydować czy chce iść do domu i czekać czy na oddział. Postanowiłam zostać bo już się niecierpliwiłam Przyjęli mnie na patologię ciąży, zrobili usg, i otc (badanie w którym poidaje się oksytocynę żeby sprawdzić jak będzie działała na maluszka) i inne badania typu mocz, krew. Dzień przed planowaną prowokacją podano mi po obiedzie olejek rycynowy, no i ładnie mnie przeczyściło aż do 5 rano ;/ a o tej 5 właśnie niespodzianka - lewatywa.... jako, że już praktycznie nie było czym to sama lewatywa ze mnei wyleciała i na porodówke zbierałam się. Skurczy dalej praktycznie nie było, rozwarcia też. 6 rano - porodówka, mogłam sobie wybrać łóżko do rodzenia bo nikt nie rodził, wybrałam oczywiście pojedynczą sale porodów rodzinnych. Weźcie koniecznie ze sobą wodę do picia,te duże podpaski i podkłady na łózko, przyddadzą się też skarpetki na zimne stópki. Golenie mnie minęło bo byłam przygotowana przez siebie To jest plus prowokacji Podłączyli mi kroplówke z oksytocyną, o 6.30 zaczęły się skurcze ale były bardzo znośne aż do 10. O 7.30 ordynator przyszedł przebić pęcherz płodowy (bezbolesne). Od 10 zaczął się coraz większy hardkor bólowy, dostałam lek przeciwbólowy w zastrzyku, później 2 czopki rozkurczowe. Koło 12 już myśłałam, że nie dam rady, wszystko już przeszłam płacz, wymiotowanie (co podobno jest bdb bo oznacza rozwieranie się szyjki), wyzywanie mojego bogu ducha winnego męża ;/ Dostałam jeszcze coś typu relanium, że odleciałam kompletnie i mogłam troche odpocząć w sumie a nawet się kilka razy zdrzemnęłam pomiędzy skurczami co 2,5 minuty. O 13 zaczęły się bóle parte, już byłam wycieńczona ale trzeba było się jeszcze zebrać ostatni raz. Prócz mojej położnej zjawiło się 2 lekarzy i jeszcze z 3 położne. Wszyscy mi bardzo pomagali przy parciach bo ni epotrafiłam już sama nóg podkurczyć bo mięśnie mi odmawiały posłuszeństwa. Więc mnie trzymali, chwalili, pocieszali i dopingowali....
Mogę na pewno powiedzieć, że opieka była wzorowa. Położna, która prowadziła mój poród świetnie to zrobiła, na tyle, że końcówka czyli parcie zajęło mi 15 minut, dokładnie 5 pchnięć i już mała była. Położna dokładnie mówiła co się ze mną dzieje, co mi podają, co teraz będzie i jak mam się zachowywać. Po porodzie opieka również wzorowa.
Jedno na co mogę narzekać to szycie rany... nie jest zbyt fachowe, robił je uczący się lekarz i dosyć cierpię przez to ale w poniedziałek zdejmują mi szwy więc może będzie lepiej
Mam nadzieję, że nie za bardzo straszę... Fakt nie było łatwo, lepiej żebyście wiedziały też niemiłe rzeczy I muszę jeszcze powiedzieć, że osoba towrzysząca przy porodzie jest nieoceniona!!! Bez mojego męża było by 100 razy trudniej mi przez to przejść.
Gratulacje z okazji narodzin !!!!
Witam w gronie mamuś i życzę wam dużo zdrówka i wielu przespanych nocy :-)
Co do szwów - po usunięciu człowiek czuje się jak nowo narodzony, a samo wyjmowanie nic nie boli, a wierzę, że mogą dawać Ci w kość. Ale jak sama piszesz ...już nie długo
gdyby coś jednak teges to polecam maść - Traumeel s - wspaniale ułatwia gojenie - mi uratowała życie i teraz też jej czasem używam :-)
Pozdrawiam
Witam w gronie mamuś i życzę wam dużo zdrówka i wielu przespanych nocy :-)
Co do szwów - po usunięciu człowiek czuje się jak nowo narodzony, a samo wyjmowanie nic nie boli, a wierzę, że mogą dawać Ci w kość. Ale jak sama piszesz ...już nie długo
gdyby coś jednak teges to polecam maść - Traumeel s - wspaniale ułatwia gojenie - mi uratowała życie i teraz też jej czasem używam :-)
Pozdrawiam
Dzięki, Tobie również gratuluję rozwiązania
Jak narazie robię okłady z Rivanolu i Tantum Rosa, pomaga już jest o niebo lepiej! Ale i tak byle do zdjęcia ich wytrzymać
Chciałam jeszcze dodać do mojego poprzedniego posta, że w moim przypadku jak ja byłam na położnictwie to sale były puste w większości, bardzo mało było zajętych
Jak narazie robię okłady z Rivanolu i Tantum Rosa, pomaga już jest o niebo lepiej! Ale i tak byle do zdjęcia ich wytrzymać
Chciałam jeszcze dodać do mojego poprzedniego posta, że w moim przypadku jak ja byłam na położnictwie to sale były puste w większości, bardzo mało było zajętych
- Dołączył(a)
- 28 Październik 2009
- Postów
- 6
Mam pytanie a mąż może być z Tobą na sali porodowej, jeśli sala rodzinna jest zajęta?. I czy pierwszej fazie dostajesz piłkę, lub położne podpowiadają jakie pozycje stosować?.
Mam pytanie a mąż może być z Tobą na sali porodowej, jeśli sala rodzinna jest zajęta?. I czy pierwszej fazie dostajesz piłkę, lub położne podpowiadają jakie pozycje stosować?.
Ja nie wiem dokładnie jak to jest na ogólnej sali ale myślę, że może A co do pierwszej fazy to tez nie wiem bo ja byłam "uwięziona" przez kroplówkę z oksytocyną więc leżałam, a i tak muszę powiedzieć, żze to była dl amnie bdb pozycja i nic nie próbowałam zmieniać, czasem tylko siadałam.
Chciałabym Wam jeszcze opowiedzieć o moich szwach.... Jak już wspominałam to był minus porodu. Zszywał mnie uczący się lekarz i jak się okazałopo obejrzeniu przez położną środowiskową zrobił to beznadziejnie. Męczył mnie okropny ból ale myślałam, że tak już musi być. Wczoraj położna mi zdjęłą w domu te szwy...płakałam jak bóbr pomimo, że była bardzo, bardzo delikatna. Bolałąo jak diabli, na dodatek okazało się, że zamiast typowych 4-5 szwów koleś mi założył 15! Po prostu sobie wziął do serca praktykowanie na mnie i skorzystał z okazji....
Przy okazji polecam Wam położną środowiskową Panią Bożenę Kalembę z Wawelu. Świetna, doświadczona babka
reklama
- Dołączył(a)
- 15 Grudzień 2009
- Postów
- 3
Witajcie, mam termin na 8 marca i planuje poród w Dwójce.Orientujecie się czy mogę tak z ulicy tam wejśc i podpytac personel co i jak? jestem z inego miasta meldunek mam w Jaworznie ale mieszkać bedę w Sosnowcu. Chciałabym dopytac o rózne szczegóły na miejscu zeby w godzinie "W" nie mieć niespodzianek. Czy któraś z was takie praktyki przeprowadzała?
Ostatnia edycja:
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 15
- Wyświetleń
- 1 tys
- Odpowiedzi
- 4
- Wyświetleń
- 889
Podziel się: