reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poród i ginekolodzy w Sosnowcu

Ghoosia:) Gratuluję syneczka:)właśnie przeczytałam twoje nieocenione, szczegółowe opisy:) przy moim lęku przed szpitalem jest to dla mnie naprawdę cenne, bo czuję się nieco pewniej. Aczkolwiek i tak przeraża mnie myśl, że będą mnie dotykały obce osoby:/ Jedna rzecz mnie ciekawi-skoro masz kartę chipową to na cholerę im jeszcze RMUA? Problemy tylko robią bez potrzeby:/ Oczywiście co do pozycji do rodzenia nie mam nawet złudzeń, dobrze, że chociaż chodzić pozwalają:p Dziękujemy ślicznie za informację:)
 
reklama
Uwierz mi, jest taki moment kiedy już naprawę nie zwraca się uwagi na to kto Ciebie "dotyka". Ja tez miałam takie obawy, a jak już przyszło co do czego to cieszyłam się każdym zainteresowaniem moją osobą i pytałam "czy to już"???
W końcu po to oni tam są, żeby nam pomóc:tak:

A co do karty chipowej to nie była specjalnie potrzebna bo i tak panie nie miały czytnika (ale wg zasady karta u lekarza jest potrzebna to wzięłam). Co do RMUA to wzięłam by potwierdzić, że są odprowadzane składki, bo moją legitymację " ogonem pies nakrył" :-D
 
hej,

Ja urodziłam w dwójce w zeszły czwartek. Prawie wszystko tak jak u ghoosi, z tym, że ja miałam poród prowokowany 3 dni po terminie. Jeśli ktoś chce znać szczegóły jak taka akcja wygląda to: zgłosiłam się dzieńpo terminie, na izbie zrobili mi ktg i badanie, okazało się, że skurcze minimalne a rozwarcie prawie 0 i pozwolili mi zadecydować czy chce iść do domu i czekać czy na oddział. Postanowiłam zostać bo już się niecierpliwiłam ;) Przyjęli mnie na patologię ciąży, zrobili usg, i otc (badanie w którym poidaje się oksytocynę żeby sprawdzić jak będzie działała na maluszka) i inne badania typu mocz, krew. Dzień przed planowaną prowokacją podano mi po obiedzie olejek rycynowy, no i ładnie mnie przeczyściło aż do 5 rano ;/ a o tej 5 właśnie niespodzianka - lewatywa.... jako, że już praktycznie nie było czym to sama lewatywa ze mnei wyleciała i na porodówke zbierałam się. Skurczy dalej praktycznie nie było, rozwarcia też. 6 rano - porodówka, mogłam sobie wybrać łóżko do rodzenia bo nikt nie rodził, wybrałam oczywiście pojedynczą sale porodów rodzinnych. Weźcie koniecznie ze sobą wodę do picia,te duże podpaski i podkłady na łózko, przyddadzą się też skarpetki na zimne stópki. Golenie mnie minęło bo byłam przygotowana przez siebie ;) To jest plus prowokacji :D Podłączyli mi kroplówke z oksytocyną, o 6.30 zaczęły się skurcze ale były bardzo znośne aż do 10. O 7.30 ordynator przyszedł przebić pęcherz płodowy (bezbolesne). Od 10 zaczął się coraz większy hardkor bólowy, dostałam lek przeciwbólowy w zastrzyku, później 2 czopki rozkurczowe. Koło 12 już myśłałam, że nie dam rady, wszystko już przeszłam płacz, wymiotowanie (co podobno jest bdb bo oznacza rozwieranie się szyjki), wyzywanie mojego bogu ducha winnego męża ;/ Dostałam jeszcze coś typu relanium, że odleciałam kompletnie i mogłam troche odpocząć w sumie a nawet się kilka razy zdrzemnęłam pomiędzy skurczami co 2,5 minuty. O 13 zaczęły się bóle parte, już byłam wycieńczona ale trzeba było się jeszcze zebrać ostatni raz. Prócz mojej położnej zjawiło się 2 lekarzy i jeszcze z 3 położne. Wszyscy mi bardzo pomagali przy parciach bo ni epotrafiłam już sama nóg podkurczyć bo mięśnie mi odmawiały posłuszeństwa. Więc mnie trzymali, chwalili, pocieszali i dopingowali....
Mogę na pewno powiedzieć, że opieka była wzorowa. Położna, która prowadziła mój poród świetnie to zrobiła, na tyle, że końcówka czyli parcie zajęło mi 15 minut, dokładnie 5 pchnięć i już mała była. Położna dokładnie mówiła co się ze mną dzieje, co mi podają, co teraz będzie i jak mam się zachowywać. Po porodzie opieka również wzorowa.
Jedno na co mogę narzekać to szycie rany... nie jest zbyt fachowe, robił je uczący się lekarz i dosyć cierpię przez to ale w poniedziałek zdejmują mi szwy więc może będzie lepiej :)

Mam nadzieję, że nie za bardzo straszę... Fakt nie było łatwo, lepiej żebyście wiedziały też niemiłe rzeczy ;) I muszę jeszcze powiedzieć, że osoba towrzysząca przy porodzie jest nieoceniona!!! Bez mojego męża było by 100 razy trudniej mi przez to przejść.
 
Gratulacje z okazji narodzin !!!! :-D
Witam w gronie mamuś i życzę wam dużo zdrówka i wielu przespanych nocy :-)

Co do szwów - po usunięciu człowiek czuje się jak nowo narodzony, a samo wyjmowanie nic nie boli, a wierzę, że mogą dawać Ci w kość. Ale jak sama piszesz ...już nie długo:happy:
gdyby coś jednak teges to polecam maść - Traumeel s - wspaniale ułatwia gojenie - mi uratowała życie i teraz też jej czasem używam :-)

Pozdrawiam
 
Dzięki, Tobie również gratuluję rozwiązania :)
Jak narazie robię okłady z Rivanolu i Tantum Rosa, pomaga :) już jest o niebo lepiej! Ale i tak byle do zdjęcia ich wytrzymać ;)

Chciałam jeszcze dodać do mojego poprzedniego posta, że w moim przypadku jak ja byłam na położnictwie to sale były puste w większości, bardzo mało było zajętych :)
 
Mam pytanie a mąż może być z Tobą na sali porodowej, jeśli sala rodzinna jest zajęta?. I czy pierwszej fazie dostajesz piłkę, lub położne podpowiadają jakie pozycje stosować?.
 
Barbarra-GRATULACJE:)
Dzięki za tak szczegółowy opis porodu:) wiadomo, że każdy wygląda inaczej, ale warto znać i taką opcję.Byłaś bardzo dzielna:)
 
Mam pytanie a mąż może być z Tobą na sali porodowej, jeśli sala rodzinna jest zajęta?. I czy pierwszej fazie dostajesz piłkę, lub położne podpowiadają jakie pozycje stosować?.


Ja nie wiem dokładnie jak to jest na ogólnej sali ale myślę, że może :) A co do pierwszej fazy to tez nie wiem bo ja byłam "uwięziona" przez kroplówkę z oksytocyną więc leżałam, a i tak muszę powiedzieć, żze to była dl amnie bdb pozycja :) i nic nie próbowałam zmieniać, czasem tylko siadałam.

Chciałabym Wam jeszcze opowiedzieć o moich szwach.... Jak już wspominałam to był minus porodu. Zszywał mnie uczący się lekarz i jak się okazałopo obejrzeniu przez położną środowiskową zrobił to beznadziejnie. Męczył mnie okropny ból ale myślałam, że tak już musi być. Wczoraj położna mi zdjęłą w domu te szwy...płakałam jak bóbr pomimo, że była bardzo, bardzo delikatna. Bolałąo jak diabli, na dodatek okazało się, że zamiast typowych 4-5 szwów koleś mi założył 15! Po prostu sobie wziął do serca praktykowanie na mnie i skorzystał z okazji....

Przy okazji polecam Wam położną środowiskową Panią Bożenę Kalembę z Wawelu. Świetna, doświadczona babka :)
 
reklama
Witajcie, mam termin na 8 marca i planuje poród w Dwójce.Orientujecie się czy mogę tak z ulicy tam wejśc i podpytac personel co i jak? jestem z inego miasta meldunek mam w Jaworznie ale mieszkać bedę w Sosnowcu. Chciałabym dopytac o rózne szczegóły na miejscu zeby w godzinie "W" nie mieć niespodzianek. Czy któraś z was takie praktyki przeprowadzała?
 
Ostatnia edycja:
Do góry