na stronie 15lub 16 podalam nr telefonuA która z dziewczyn się orientuje jak wejść do tej szkoły rodzenia w dwójce? Może głupie pytanie ale tam nie widziałam żadnego kierunku oznaczonego w szpitalu więc podpytuję
reklama
na stronie 15lub 16 podalam nr telefonu
Mój post powyżej powinien dawać jasno do zrozumienia, że po pierwsze nie o to pytałam a po drugie już jestem po zajęciach
L
Layla
Gość
Elita82 pojedynzca opinia?kochana,ja Ci tu tabun takich opinii mogę przytoczyć. poród naturalny tam dla mnie był koszmarem,nie tylko dla mnie,wwiekszośc pacjentek narzekała na położne i pielęgniarki,ja o 12 w nocy dzwoniłam że dostałam krwotoku,przyszła do mnie półśpiąca dziewczyna na stażu młodsza ode mnie która nie wiedziała co robić. po 10 minutach zadzwoniłam drugi raz,bo tamta zagineła,przyszła druga pani,która zapytała czy mam dobrze podkłąd założony. biorac pod uwage ze lało sie już po łózku,raczej podkład zero miał do rzeczy. brakło mi podkładów,nie miałam gdzie kupic o 12 w nocy bo nie ma tam apteki,nie było tez w szpitalu,dopiero rano dostałam zastrzyk z oksytocyny. koleżanka w ciąży bliźniaczej na cesarkę umawiała sie 2 tygodnie!za kazdym razem po kilka godzin siedziała na korytarzu i słyszała-nie ma miejsca choc termin miała tydzień wcześniej,bo puchła już cała. dziewczyna po cesarce która leżała ze mną nagle dostała ogromnych bóli,zaczęła słabnąc usłyszała-a co pani myślała,ze bajka po operacji będzie? chciała by jej dziecko okryli,bo do i po kąpieli wozili po korytarzach bez okrycia i czapeczek a mimo maja zimno było jak w psiarni,maluch jej kichał i kaszlał usłyszała że najgorsze są młode przewrażliwione matki. a tak składało sie ze młodziutko wygladała,ale juz jedno dziecko miała. mnie kazali wstawać z łózka zaraz jak sie obudziłam po porodzie,przyszła pani i powiedziała że o 8 wizyta(a pół godziny),do tego czasu mam wstac i isc do wc ,nie czułam bólu,zmęczenia,w sumie nic nie czułam,a byłam pare godzin po porodzie. wstałam,zawlekłam sie do łazienki,ku protestom dziewczyny która leżała ze mną,prosiła żebym poszła z nią,dzwoniła po pielegniarke. nikogo nie było, dojśc owszem doszłam ale już nie wróciłam,zemdlałam w łazience. tam przyleciała pielegniarka krzyczac że przeciez mówiła że mam spokojnie wstać,posiedziec na łózku,przejsc pare kroków i iśc do łazienki z nią jak tylko dam rade...zanosiłam ściągnięte mleko do położnych,o 12 w nocy zaczął dzwonić dzwonek przywołujący,a tu komenatrze-która to znowu? ta z 12? co jej sie znów k%^%^% ubzdurało? poza tym pokazywałam 2 doby położnej ,że mój maluch mocno ssie,robiąc mi krwiaki na piersiach. znów komenatrze-nie hartowało się piersi to sie cierpi(napytanie jak sie hartuje piersi usłysząłam ze sie trze ostra gąbką podczas kąpieli, położna w osrodku gdzie chodze do gina na tą wiadomośc buchneła smiechem mówiac że chciałaby zobaczyc owa pania tak sie hartującą). miałam karmić dziecko dalej,nikt mi nawet nie pokazał jak sie dostawia malucha,pomagała mi kolezanka z sali,bo ja byłam tak zszyta ze nie siedziałam,chodzic nie mogłam(do dziś mam problemy). w 2 dobie zaczeła mi lecieć krew,jedna to zupelnie ziognorowała,druga natomiast zaczeła sie na mnie drzec ze z takimi piersiami dziecku krzywde zrobie,jak mogłam je do takiego stanu doprowadzic...powiedziałam jej kto mi tak kazał robic,usłyszałam że pewnie źle zrozumiałam,albo było ciemno i kolezanka nie widziała
bedzin tez ma teraz bardzo dobre opinie kiedys mial fatalna ale odkad zmienil sie ordynator to jest rewelka moja znjoma rodzila tam przedwczesnie z powodu gestozy i uratowali jej kilogramowego synka mieli wszystko z zabrzem ustalone karetka ustawiona czekala na kacpra i w zabrzu dochodzil do siebie
Ja się w zupełności z Toba zgadzam. Tak jak pisałam wyżej wystarczy wejsc na strone rodzić po ludzku, gdzie są aktualne opinie kobiet które tam rodziły. No i mozna tez podjechać osobiście do tego szpitala i porozmawiać z kobietami juz po porodzie - ja tak zrobiłam.
A ktoś napisał wyżej - nie warto sie przejmowac jedna negatywna opinią-dokładnie ... każda z nas jest inna i ma inne wymagania - i tego ja sie trzymam.
A co do jakichś uwag od szpitalnych pielęgniarek czy tam połoznych, czy braku ich zainteresowania...prawda jest taka, ze owszem kobieta w czasie i po porodzie potrzebuje ciepła i zrozumienia..ale prawda też jest taka ze dzis jest cięzko uzyskac "pomoc" gdziekolwiek. Wszędzie jesteśmy zbywani i pomiatani...nie tylko w szpitalach. Kwestia przyzwyczajenia. A tylko wściekając sie utrudniamy sobie zycie.
Mój ojciec miał taka fajna zasadę zawsze i chyba ja sie do niej stosuje (bo życie jest wtedy łatwiejsze) NIE LICZ NA NIKOGO TYLKO NA SIEBIE.
L
Layla
Gość
iwi27sc masz rację,kazdy ma inne wymagania. ale minimum szacunku i pomocy chyba nie jest nazbyt wygórowane ? można liczyć na siebie,ale nie w kazdej sytuacji.miałam pomoc rodziny,ale nie 24 h na dobe.
Ja nie uważam ze jest wygórowane, ale jak sie dobrze zastanowisz to dziś w każdej instystucji jesteśmy traktowani po chamsku i żeby żyć normalnie nie ma sie tym co aż nad to przejmować. Tak jak jest z porodem. Od lat walczymy o dobre traktowanie o szacunek i pomoc, a sama widzisz jak jest. Moje dziecko by powiedzialo "gadasz i gadasz i tak nic z tego nie ma".
Najważniejsze to nie nastawić sie z góry , ze sie nie powiedzie ze bedzie źle długo i bardzo boleśnie. W kazdym szpitalu cos jest nie tak. Gdybysmy mialy znaleźć ideał.. nie to raczej graniczy z cudem.
Ja uważam ze szpital w Bedzinie jest dobry , rozmawiałam z pacjentkami (4 osoby) i były zadowolone. I na pytanie czy zdecyduja sie urodzic kolejne dzieci odpowiadały OCZYWIŚCIE! - i to jest ważne.
Szczerze powiedziawszy twoja opinia jest chyba druga jako negatywna a tak to same pozytywy czytałam i słyszałam.. natomiast spójrzmy na szpital nr. 2 w Sosnowcu - jakie tu są opinie. Dla mnie jest różnica.. Sama polożna pracujaca w nim odradziła mi poród w tym szpitalu przyznając ze jest przepełniony.
Szpital na Zagórzu tez był "masarnią" dla niektórych. A ja tam rodziłam 4,5 godziny od pierwszego malutkiego skurczyku. Tez sie trafiła pielęgniarka wiedzma , ale najważniejsze było skupienie i stosowanie sie do zaleceń położnej a nie wściekanie sie bo jakaś pipa powiedziala zebym sie nie darła. Nikomu innemu to nie przeszkadzało. I nie wspominam źle porodu, wręcz przeciwnie jestem dumna ze nie dałam sie zbałamucić i wprowadzić w niepokój przez jakas tam pielęgniareczke.
Również karmiłam piersią i tez w drugiej dobie moje brodawki zamieniły sie w sceny zywcem z horroru i tez mi nikt nie pomógł, ale sie nie poddałam.. sama sobie zeszlam do apteki i kupiłam maśc. Ze łzami w oczach przez kolejne dni przystawiałm dziecko do piersi, ale udało sie i karmiłam 13 miesiecy.
A na pomoc rodziny tez nie miałam co liczyc bo mama i siostra mieszkaja daleko a ojciec dziecka zniknąl gdy sie dowiedzial ze jestem w ciązy. Także byłam samiuśka w szpitalu i potem jeszcze dwa tygodnie po porodzie w domu. Sama sie wszystkiego uczyłam od pierwszej chwili do teraz
Także taka moja rada nie ma co sie bać. Żadna z nas "nie umie" rodzić" zreszta przez ten ból ktory nas dopada nie myslimy logicznie, wiec warto sie wsłuchac w polecenia innych jak robocik Mysle ze te kobiety ktore nam pomagaja akurat w tym momencie maja większa wiedze co sie z nami dzieje i naprawde chca nam pomóc. Mysle ze gdyby własnie nie moje podporzadkowanie przy pierwszym porodzie , trwało by to troche dluzej.
Teraz mam termin na ostatniego października i bede rodzic w Bedzinie to juz postanowione.
Co ma być to bedzi I szczerze powiem , ze po tych odwiedzinach tam nie boję sie porodu. Wszystko zalezy od mojego ciała no i rozumu. Co ma byc to i tak bedzie. jesli mam pisany poród 20 godzinny to trudno a jesli 2 godzinny to super
Najważniejsze to nie nastawić sie z góry , ze sie nie powiedzie ze bedzie źle długo i bardzo boleśnie. W kazdym szpitalu cos jest nie tak. Gdybysmy mialy znaleźć ideał.. nie to raczej graniczy z cudem.
Ja uważam ze szpital w Bedzinie jest dobry , rozmawiałam z pacjentkami (4 osoby) i były zadowolone. I na pytanie czy zdecyduja sie urodzic kolejne dzieci odpowiadały OCZYWIŚCIE! - i to jest ważne.
Szczerze powiedziawszy twoja opinia jest chyba druga jako negatywna a tak to same pozytywy czytałam i słyszałam.. natomiast spójrzmy na szpital nr. 2 w Sosnowcu - jakie tu są opinie. Dla mnie jest różnica.. Sama polożna pracujaca w nim odradziła mi poród w tym szpitalu przyznając ze jest przepełniony.
Szpital na Zagórzu tez był "masarnią" dla niektórych. A ja tam rodziłam 4,5 godziny od pierwszego malutkiego skurczyku. Tez sie trafiła pielęgniarka wiedzma , ale najważniejsze było skupienie i stosowanie sie do zaleceń położnej a nie wściekanie sie bo jakaś pipa powiedziala zebym sie nie darła. Nikomu innemu to nie przeszkadzało. I nie wspominam źle porodu, wręcz przeciwnie jestem dumna ze nie dałam sie zbałamucić i wprowadzić w niepokój przez jakas tam pielęgniareczke.
Również karmiłam piersią i tez w drugiej dobie moje brodawki zamieniły sie w sceny zywcem z horroru i tez mi nikt nie pomógł, ale sie nie poddałam.. sama sobie zeszlam do apteki i kupiłam maśc. Ze łzami w oczach przez kolejne dni przystawiałm dziecko do piersi, ale udało sie i karmiłam 13 miesiecy.
A na pomoc rodziny tez nie miałam co liczyc bo mama i siostra mieszkaja daleko a ojciec dziecka zniknąl gdy sie dowiedzial ze jestem w ciązy. Także byłam samiuśka w szpitalu i potem jeszcze dwa tygodnie po porodzie w domu. Sama sie wszystkiego uczyłam od pierwszej chwili do teraz
Także taka moja rada nie ma co sie bać. Żadna z nas "nie umie" rodzić" zreszta przez ten ból ktory nas dopada nie myslimy logicznie, wiec warto sie wsłuchac w polecenia innych jak robocik Mysle ze te kobiety ktore nam pomagaja akurat w tym momencie maja większa wiedze co sie z nami dzieje i naprawde chca nam pomóc. Mysle ze gdyby własnie nie moje podporzadkowanie przy pierwszym porodzie , trwało by to troche dluzej.
Teraz mam termin na ostatniego października i bede rodzic w Bedzinie to juz postanowione.
Co ma być to bedzi I szczerze powiem , ze po tych odwiedzinach tam nie boję sie porodu. Wszystko zalezy od mojego ciała no i rozumu. Co ma byc to i tak bedzie. jesli mam pisany poród 20 godzinny to trudno a jesli 2 godzinny to super
Jeszcze taki mały dodatek..
Taki mały artykuł napisany przez pewna kobietkę..
"Krzyczcie, krzyczcie i jeszcze raz krzyczcie"
Wydawanie dźwięków w czasie porodu jest swietnym sposobem złagodzenia bólu porodowego, choć często potrzeba wydania dźwięku jest przez nas rodzące tłumiona przez wstyd bądź ingerencje drugiej osoby. Czasami na sali porodowej można usłyszeć "nie krzycz bo tracisz siły. Krzyk w porodzie często postrzegany jest jako oznaka bezradności kobiety, jej braku opanowania a nawet nieumiejętnego rodzenia. Krzyki podczas porodu wielu kobietom kojarzą sie z seksem i wstydzą się jeczeć badz stękać.
Tymaczasem wydawanie dźwięków pomaga rozluźnia, dodaje sił i energii, uwalnia napięcie i pobudza działanie endorfin - które tak bardzo nam są potrzebne.
Jakie prawa powinny mieć rodzące
● Kobieta ma prawo do informacji. Lekarz lub położna powinni z nią szczegółowo omówić plan porodu.
● Kobiecie należy się pomoc położnych, jeśli zechce sobie poradzić z bólem porodowym w niestandardowy sposób, taki jak kąpiel w wannie, relaksacja czy słuchanie ulubionej muzyki.
● Należy zachęcać rodzącą do poruszania się i pomagać jej dostosować się do pozycji, jaką sama wybierze.
● Powinno się zachęcać kobietę, aby towarzyszył jej podczas porodu małżonek lub partner, który może dawać wsparcie emocjonalne.
● Nie wolno zabraniać rodzącej krzyczenia i płaczu.
● Nie należy namawiać kobiety, która nie ma w czasie porodu żadnych komplikacji, do elektronicznego monitorowania płodu.
źródło: National Institute for and Clinical Excellence UK
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Artykuł z dnia: 2009-10-06, ostatnia aktualizacja: 2009-10-06 18:31
Taki mały artykuł napisany przez pewna kobietkę..
"Krzyczcie, krzyczcie i jeszcze raz krzyczcie"
Wydawanie dźwięków w czasie porodu jest swietnym sposobem złagodzenia bólu porodowego, choć często potrzeba wydania dźwięku jest przez nas rodzące tłumiona przez wstyd bądź ingerencje drugiej osoby. Czasami na sali porodowej można usłyszeć "nie krzycz bo tracisz siły. Krzyk w porodzie często postrzegany jest jako oznaka bezradności kobiety, jej braku opanowania a nawet nieumiejętnego rodzenia. Krzyki podczas porodu wielu kobietom kojarzą sie z seksem i wstydzą się jeczeć badz stękać.
Tymaczasem wydawanie dźwięków pomaga rozluźnia, dodaje sił i energii, uwalnia napięcie i pobudza działanie endorfin - które tak bardzo nam są potrzebne.
Jakie prawa powinny mieć rodzące
● Kobieta ma prawo do informacji. Lekarz lub położna powinni z nią szczegółowo omówić plan porodu.
● Kobiecie należy się pomoc położnych, jeśli zechce sobie poradzić z bólem porodowym w niestandardowy sposób, taki jak kąpiel w wannie, relaksacja czy słuchanie ulubionej muzyki.
● Należy zachęcać rodzącą do poruszania się i pomagać jej dostosować się do pozycji, jaką sama wybierze.
● Powinno się zachęcać kobietę, aby towarzyszył jej podczas porodu małżonek lub partner, który może dawać wsparcie emocjonalne.
● Nie wolno zabraniać rodzącej krzyczenia i płaczu.
● Nie należy namawiać kobiety, która nie ma w czasie porodu żadnych komplikacji, do elektronicznego monitorowania płodu.
źródło: National Institute for and Clinical Excellence UK
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Artykuł z dnia: 2009-10-06, ostatnia aktualizacja: 2009-10-06 18:31
L
Layla
Gość
iwi27sc zgadzam się z Tobą w 100%. Tylko ja idąc do szpitala nie wiedziałam że będę rodzić,na egzaminie czułam lekkie bóle,ale myślałam że to nerwy,mąż zmusił mnie do ktg. tam już od razu podpieli mnie pod oksytocynę. nie bałam się porodu,nie myślałam o bólu,a tu nagle taki szok. może nie byłam przygotowana...ale na wcześniejszej zmianie były młodziutkie położne,kochane,delikatne,podczas badania nic nie czułam,a tu przychodzi druga zmiana i babka wpada z krzykiem. badanie tak bolało że ryczałam jak głupia,pchała ręce na siłę. ciągle powtarzała że jakbym chodziła na szkołe rodzenia to bym wiedziała co robić jak boli...i napiszę wprost,dostała w końcu łapę od mojej mamy,od razu zrobiła sie kochaniutka. nagle zaczeła mówic jak oddychać, jak sie ułożyc. ale wciąz słyszałam jak darła się na młodziutką dziewczynę(uczennica chyba nawet jeszcze gimnazjum) która leżała za parawanem. dziewczyna słyszała że ja już krzycze ostro,a ona miała skurcze,tak jej sie wydawało,na ktg nie wyzło nic,została zrypana że czas zabiera,próbowała zapytac czy ten porod bardzo boli,usłyszała że jedne histeryzują drugie nie...
No i to jest nasza polska rzeczywistośc niestety... nie wina szpitala tylko ludzi i ot co. w kazdym szpitalu tak jest. Jak to sie mówi "ludzie ludziom zgotowali ten los". Nigdy nie uda nam sie wywalczyc by koło nas skakali i pielęgnowali wszyscy dookoła, dlatego pisze ze w takich sytuacjach możemy liczyć jedynie na siebie. To my decydujemy jak nas traktuja. Musimy umieć sie odezwać a nawet krzyknac czy przeklnac wymusić pomoc. A łapówka?? Przykre to niestety ale ja juz w mojej torbie szpitalnej mam koperte z kasa i to jest na porzadku dziennym. Od lat wiadomo, że bez kasy mało sie załatwi.
reklama
no widzisz sorki tak to jest jak sie czyta mechanicznie nie zwrocilam uwagi ze to ta sama osobaMój post powyżej powinien dawać jasno do zrozumienia, że po pierwsze nie o to pytałam a po drugie już jestem po zajęciach
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 15
- Wyświetleń
- 1 tys
- Odpowiedzi
- 4
- Wyświetleń
- 888
Podziel się: