reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

POMYSŁOWE DOBROMIŁY - Czyli co wymyśliły nasze pociechy

reklama
właściwie nic nie znaleźli, niewiadomo czemu wymiotował, spadnięcie z 40cm na miękki dywan, to wogóle nie powinno nic być, ale te wymioty długotrwały i odwodnił się, nawodnili go, zrobili prześwietlenie, obejrzał go chirurg, neurolog, okulista, pediatra nic nie znaleźli wszystko jest ok, kazali obserwować, dwa dni ma nie chodzić, potem 10 dni oszczędny tryb a potem na kontrolę

tylko ten oszczędny tryb i Krystian :sorry2:
 
J@god@ niby nic ale czasami może byść różnie.Kilka lat temu mojej kuzynki 6 letni synek wyleciał z okna I piętra ale szczęśliwie bo na trawnik a nie na pobliski beton.Zabrali go do szpitala na obserwacje.Okazało się,że oprócz zadrapań nic nie jest.Wypuścili do domu.Za jakiś czas spadł z wersalki i złamał obojczyk.Czy to nie dziwne?
 
no ja wiem, to zależy jak się upadnie, dlatego jak zaczął wymiotować to biegiem do szpitala pojechaliśmy i w sumie bardzo poważnie się nami zajęli, od razu na prześwietlenie, no i chirurg od razu na oddział nas przyjął, niestety miejsc nie mieli stąd dostaliśmy łóżko na korytarzu, no i on chciał nas trzymać calutką dobę na obserwacji, ale że mały od 5 do 17 już nie wymiotował i wszystkie badania wyszły ok, to udało się chirurga wyprosić o wypis
 
To masz Jagoda małego kaskadera. Dobrze że wszystko jest oki.

Ja byłam na week. z Tosią we Wrocławiu. U nas jazda pociągiem wygląda tak, ze Tosia się integruje z całym wagonem rozpływajac się nad swoja urodą i elokwencją.
Tym razem upatrzyła sobie chłopaka ok. 22 lat. Najpierw się do niego uśmiechała zza siedzenia. Potem mu pokazała przez siedzenie swoje piekne butki. w końcu postanowiła się do niego dosiąśc. Pochwaliła się wszystkim że ma w tornbie piękny kapelusz ale go nie może wyciągnąc bo w torbie jest dużo rzeczy i mama potem nie zapnie. itd. itp. wkrótce wszyscy podróżni wiedzieli juz gdzie była i co robiła przez cały wee. w końcu chłopak zapytał się Tosi jak ma na imię.
A moje dzieckopo głębszym zasanowieniu ze śmiertelnie poważną mina wypaliło. " Ale ja nie mogę rozmawiac z obcymi".

Miło, że coś z naszych nauk w świadomosci dzieci pozostaje. Przynajmniej nikt mi nie zarzuci, że jej nie uczę, ze się z n ieznajomymi nie rozmawia. szkoda że tylko teoretycznie jej to w głowie utkwiło.
 
Moje dziecię wie ile ma lat jak się nazywa i gdzie mieszka.Ostatnio najlepszy numer jak ktoś się jej pyta o takie żeczy odpowiada ale na pytanie na jakiej ulicy mieszka mówi,że na ulicy sezamkowej.Dzisiaj byłam z nią w urzędzie i facet w meldunkowym zaczoł z nią rozmawiac nagle pyta jak się nazywa i gdzie mieszka jak powiedziała że na ulicy sezamkowej to on się zastanawiał ktora to ulica a urzędniczka z boku parskała śmiechem bo mówi że to ulica z telewizji...
 
reklama
Moja tosia w week. była z babcią bo ja miałam zajęcia. Babcia zabrała ja do kościoła. To dla niej wielka atrakcja bo tylko z babcia tam chodzi i to rzadko. Wzięła ze sobą małego dinozaura. usiadła sobie sama kolo innej starszej dziewczynki i jej mamy przed babcią. Oczywiście szybko jej się grzeczne siedzenie znudziło i zaczęła starszą koleżankę straszyc, a że ta się bała i za mamę chowała moja córcia była wniebowzięta. W końcu babcia interweniowała. Zaczęła tłumaczyc Tosi , że nie wolno straszyc innych dzieci. Na co moja córcia odparła. "Ale babciu taka duża ta dziewczynka i nie wie że to zabawka? Przecież prawdziwe dinozaury wyginęły dawno temu." Babci ręce opadły.
 
Do góry