reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Pomoc partnera

reklama
Rozwiązanie
Przede wszystkim on musi zrozumieć, że Twoje „siedzenie” w domu z dzieckiem to też praca. Bardzo ciężka. Nawet przecież się mówi, że widać kto ma dzieci, bo do pracy przychodzi odpoczywać.
Zacznij gdzieś wychodzić sama/z koleżanką. Chociaż na początek raz w tygodniu na godzinę - spacer, biblioteka, kawiarnia, dentysta, cokolwiek. Pokarm możesz odciągnąć. Ustal z nim wcześniej dzień i godzinę. Jak kilka razy sam z dzieckiem zostanie to może zrozumie jaka to ciężka praca.
Jak powie, ze sobie nie da rady to niech zadzwoni po swoją matkę albo najlepiej po kogoś kogo nie lubi, to dojdzie do wniosku, że sam może się zająć dzieckiem
Poza tym skoro go tak męczy praca to może się zamieńcie i on skorzysta z tacierzyńskiego, a Ty pójdziesz do...
Dziękuję za rady dziewczyny jednak i tak wieczór kończy się tal samo czyli kłótnia.
Mąż wrócił z pracy później bo po 16 zamiast po 15. Już zapowiedział, że idzie spać do pokoju obok, bo jutro musi wcześniej godzinę wyjechać. Popilnowal Malutkiej chwilę raz 10min potem chwilę dłużej, ja w tym czasie ogarnęłam najpotrzebniejsze rzeczy. Powiedział mi, że ciężko wstawać a ja że kiedyś też wstawalismy ja jeszcze wcześniej A on na to że nie było Malutkiej i po pracy można było odpoczywać i że myślą że ja "przejme stery" jak sie Mala urodzi. Powiedziałam że i tak mało jej pilnował, bo z 40min a on że godzinę i że to już dużo od 16. Nie ma sensu już się kłócić, więcej nie będę go prosić, bo on widzi pewne rzeczy inaczej niż ja. Nie wiem Już sama... brak mi chwili dla siebie, idę właśnie spać bo Malenka zasnela, muszę mieć siłę balowac z nią do 1 w nocy znowu. Mąż widzi pewne sprawy inaczej, jego zdaniem zabranie córki na trochę i zrobienie zakupów, odkurzanie raz w tygodniu to bardzo duża pomoc
 
reklama
Musisz zawalczyć o siebie i nie odpuszczać. Ty odpuścisz on znowu pomyśli że wygrał. Jedna kłótnia , druga trzecia i do skutku. Pamiętaj on Ci łaski nie robi że się dzieckiem zajmie to jego obowiązek a nie przymus.
U mnie np jest tak że partner ciężko pracuje ( wykończenia wnętrz,budowlanka) i pracuje od 7 do 17 nie raz aż do 19 walczą. Córka chodzi różnie spać 21/22 i od momentu powrotu taty z pracy do położenia córki spać jest czas ojciec - córka. Ja w tym czasie mogę wszystko zrobić. I tak nie było od zawsze miał swoje przebłyski raz się zajął raz stękała ale kłótnia i dobre argumenty wystarczyły i teraz jest to nawyk że codziennie po pracy się zajmuje nie patrząc czy jest zmęczony czy wypoczęty. W weekendy jest różnie zależy z kim córka chce się bawić. Jak teraz nie postawisz granic to już zawsze zostaną wymówki.
Aaa córka ma 3.5 roku w nocy budzi się nie raz do toalety ( godzina 3/4 w nocy) i potem trzeba z nią chwilę posiedzieć w pokoju żeby zasnęła spowrotem i uwierz ja nie wstaje do córki zawsze robi to Tata.
 
Przykro mi, ale nie możesz odpuścić. Dla dobra swojego, córki i męża. Jeśli teraz nie zawalczysz o czas dla siebie i relacje ojciec-dziecko to nikt później o to nie będzie walczyć...
To będzie trudne i męczące, ale w przyszłości zaowocuje i jak on zacznie się dogadywać z dzieckiem, to będzie to tylko Twoja zasługa.
Nie wiem czy to dobry pomysł, niech mnie ewentualnie naprostują bardziej doświadczone koleżanki, ale ja bym chyba nakarmiła dziecko, przekazała mu do pilnowania i wyszła z domu. Po prostu. Przewietrzyć się na godzinkę, dwie. Bez kłótni. Nie sprzątać, gotować, prać... Tylko po prostu zaczerpnąć chwili ciszy i spokoju.
Jest jej ojcem. Krzywdy nie zrobi pod Twoją nieobecność.
 
Dziewczyny myślałam, że dziś jest jakiś progres...Mąż zajmował się więcej corcia, mogłam zrobić obiad, spokojnie zjeść.. powiedzieliśmy razem jak spała. Byłam taka szczęśliwa. ALE... zbliżał się wieczór i on znowu mnie obwinia o wszystko..już sama nie wiem czy przesadzam i on ma rację. Mala budzi się co chwilę w nocy na co usumarła ułyszałam, że to moja wina bo dużo ja trzymałam przy cycu i teraz chce ciągle... nawy zasnela na jego rękach po czym odłożył ja do salony bo chciałam mieć ja na oku A ona się obudziła i była moja wina bo kazalam tu odłożyć. Jak jest problem i mała płacze to w ogóle każe mi iść do innego pokoju, bo niby lepiej dla Małej.
 
Będąc szczera dodam, że mąż ma troche napięcie w pracy... ale nie rozumiem jego zachowania. Na pewno kocha Mała, jesteśmy razem od lat to wyczekane dziecko.najbardziej boli mnie jak słyszę, że np znowu jem... a on musi jej pilnować jakbym to ronila specjalnke
 
A tak z innej beczki: ile czasu poświęcasz partnerowi? Rozmawiasz z nim o jego pracy, pasjach? Dbasz o jego potrzeby? Może czuje się zaniedbany przez Ciebie i to taka jego forma buntu? Coś na zasadzie "ona nic dla mnie, to i ja nic dla niej"? Rozumiem, że córka absorbuje Twój czas, ale może warto wykrzesać te kilka minut dla swojej połówki.
Z jednej strony to prawda. Ale z drugiej.. Czy Ona ma dwójkę dzieci? NIE. i sama sobie tego dziecka nie zrobiła.. Rozumiem, że mąż ma ciężko wstać w nocy, skoro wstaje o 4.30 do pracy... Ale w wolne dni??? Nie ma zmiłuj, dziecko jest wspólne. Matka też ma prawo do odpoczynku!!!
 
reklama
Przede wszystkim on musi zrozumieć, że Twoje „siedzenie” w domu z dzieckiem to też praca. Bardzo ciężka. Nawet przecież się mówi, że widać kto ma dzieci, bo do pracy przychodzi odpoczywać.
Zacznij gdzieś wychodzić sama/z koleżanką. Chociaż na początek raz w tygodniu na godzinę - spacer, biblioteka, kawiarnia, dentysta, cokolwiek. Pokarm możesz odciągnąć. Ustal z nim wcześniej dzień i godzinę. Jak kilka razy sam z dzieckiem zostanie to może zrozumie jaka to ciężka praca.
Jak powie, ze sobie nie da rady to niech zadzwoni po swoją matkę albo najlepiej po kogoś kogo nie lubi, to dojdzie do wniosku, że sam może się zająć dzieckiem
Poza tym skoro go tak męczy praca to może się zamieńcie i on skorzysta z tacierzyńskiego, a Ty pójdziesz do pracy?
Na pocieszenie powiem, ze koleżanka była w podobnej sytuacji. Zaczynała właśnie od wychodzenia do dentysty, bo ją ząb bolał, a później coś tez do zrobienia było. Nie powiem, żeby jej facet nagle zaczął po kilka godzin z dzieckiem przebywać, ale zaczął doceniać to co ona robi i to uważam był już duży postęp.
A tak naprawdę to koleżance dopiero ulżyło jak Małą posłała do żłobka, a sama wróciła do pracy. Już teraz to jej facet nawet nie śmie powiedzieć, że on jest zmęczony, bo on pracował.
Aaa i ona jeździła do rodziców swoich na dłużej - 2 tyg czy miesiąc. Tam sporo odpoczywała psychicznie.
A facet jak facet, mam nadzieję, że Was kocha, a to tylko chwilowy kryzys. Po prostu „zabawa w dom” go przerosła, bo się życie zaczęło.
 
Rozwiązanie
reklama
Do góry