afi - obecnie wybieramy między Emilią a Marceliną, ja jestem bardziej za tą drugą, mąż za pierwszą
czyli chyba podobnie jak u nas... M. przyzwyczaił się do Julka i chyba go nie przekonam... U was też Emilka była pierwsza, prawda?
afi,magda i inne "cesarkowe mamusie"-powiem Wam,że pomimo kilku obaw przed cieciem to staram sie byc optymistka i podobnie jak afi wierze, ze bede w miare sprawna po zabiegu.
tak musi być! oby czas do porodu szybko minął
A i pochwalę się jeszcze że z okazji tej wycieczki chciałam wyglądać jak człowiek i spróbowałam wbić się w przedciążowe jeansy i uwaga- UDAŁO SIĘ! i nawet było mi w nich wygodnie, chociaż pasek do spodni jakby się trochę skurczył
jeny... u mnie nie ma najmniejszych szans na dopięcie spodni... ja chyba brzuch mam nisko, bo nawet ciążowych dzinsów nie nosze od 3 miesięcy - tylko leginsy
Afi
ja miałam cięcie w sobotę po południu, małego tylko widziałam chwilę i dopiero następnego dnia na wizytę mi go przywieźli, dostałam go na łóżko i w sumie próbowałam karmić ale nie miałam jeszcze pokarmu i w sumie całą niedzielę był dokarmiany i dopiero od poniedziałku przejęłam go całkowicie pod opiekę i karmienie już całodobowo, mogłam oczywiście go oddać położnym ale tego nie robiłam bo jak tylko płakał to go chciały dokarmiać
Robaczku, ja rodze w prywatnym szpitalu i mam wplyw na wiele decyzji (jesli nie zagrazają zdrowiu itd...). W umowie napisałam, że nie zgadzam sie na dokarmianie dziecka butelką. Na cesarkę ide z przyjaciółką, a M. zostaje pod drzwiami (bo nie chce byc podczas operacji). Pierwszy kontakt z dzieckiem mam tuż po wyjęciu młodego. Później mnie zszywają, młody w tym czasie będzie pod opieką M. wygrzewał się w inkubatorze. Po zszyciu przewioza mnie na salę poporodową i od razu dostanę dziecko (bo tak sobie zażyczyłam). Jak nie będę w stanie sie ruszyć, to M. pomoze mi przystawiac malucha do piersi i licze, że jakoś pójdzie :-) Przy pierwszym porodzie miałam od razu bardzo dużo pokarmu Plan mam taki, żeby się nastawić mega-optymistycznie, bo to będzie sprzyjało pojawieniu sie pokarmu (tzn. jestem zdania, ze "pokarm jest w glowie, a nie w cyckach" ;-)) jak sie nie uda, to trudno... :/
sonisia, kończyłam psychologię doradztwa zawodowego i organizacji na UŁ. Pracuje w Dziale Personalnym przy rekrutacji, szkoleniach i kadrach (ale jestem na wychowawczym i wiem, ze do tamtej firmy już nie mam po co wracac... :/). Obecnie dorabiam na um. zlecenie w innej firmie, głównie przy kadrach, ale rekrutacja też się zdarza (na mniejszą skalę, bo mniejsza firma). Czyli można powiedziec, że w zawodzie
kivinko, kasiagaw, na bilardzie bylo super, ale wszyscy w klubie się na mnie gapili rozegrałam 3 partie, po czym buty daly mi w kość... seksi mama założyła wysokie szpilki i się przeliczyła... jedank zrelaksowałam sie pierwszorzędnie, bo dawno nigdzie nie wyrwaliśmy sie z M. bez Jagody :-)