martolinka współczuje Ci naprawdę tych cyrków remontowych... ja co roku coś remontowałam i to tak gruntownie...najpierw nasz domek(było robione od podstaw wszystko poza stawianiem ścian, choć kilka by się znalazło
)-remont trwał prawie rok. Później jakieś odświeżenia, zmiany kolorów, montaże mebli itp. Następnie gruntowny remont firmy, a w zeszłe lato remont sklepu z bielizną. Aaaaa no i jeszcze jakiś czas temu remont sklepu z komórkami. No masakra jakaś. I marze o tym, żeby te wakacje obyły się bez remontów, choć wydaje mi się, że muszę położyć kostkę brukową na ogrodzie. No ale to już ogród, a nie dom więc luzik. Ogólnie wiem, co przeżywasz.
reniuszek u mnie w rodzinie na szczęście aż takich zabobonów nie ma, a jeśli ktoś ma jakieś mądre rady, to ja mądrze wybieram takich ludzi i omijam ich szerokim łukiem...Moja Mami to w ogóle pierwsza mi 3 pary bodziaków kupiła i cały czas dopytuje się, co już mam kupione. No ale jeśli chodzi o prace domowe, to też przewrażliwiona i na nic mi nie pozwala, ale to raczej wynika z tego, że się przejmuje, więc bez przesady. Potrafię ją postawić o pionu.
lene szacun dla Męża...mój nie uszyłby nic, ale guziki i wszelkie drobne ręczne szycia to wykonuje właśnie on, a jak nie to zawożę wszystko do Babci
MamiDo dziękuję za ciepłe słowa :*:*
ilooonka ja też byłam dziś na moment w mieście, bo sernika mi się zachciało i tak sobie powoli jechałam do domku, bo takie płaty śniegu leciały, że masakra...Moja Łobuziara też szaleje w brzuchu. Normalnie ciekawe, kiedy ona śpi, bo w nocy na pewno nie, a w dzień też szaleje...
Wczoraj byliśmy na herbatce u znajomych, którzy mają synka w wieku rok i 3 miesiące. Jest taki słodziak, że masakra. A najlepsze, że siedział z nami do 23 i ani myślał o spaniu. Łobuz mały
Idę zrobić kawcię i czekam na Mamcie, bo jak będzie wracać ze szpitala od babci, to ma wstąpić do mnie na trochę.
Miłego dnia Brzuszki:*