reklama
Paulettta ja też dziś jak zombie. Wczoraj padłam o 21 i tak się obudziłam o 1:30, całkiem wyspana. Przekręcam się z boku na bok i nic. W końcu weszłam na neta i tak poczytałam z godzinę różne stronki. Potem usnęłam, a dziś masakra...spać mi się chce masakrycznie.
Paulettta
Fanka BB :)
Rekinasia- dobrze napisane...nie wiem czy mój hasbend jeszcze pójdzie po rozum do głowy w tej ciąży...jak na razie ciągle się kłócimy i mam wrażenie, że on jakoś nie może się pogodzić z tym moim leżeniem i dlatego się na mnie wyżywa...czasami mam ochotę się wyprowadzić, rzucić to wszystko wpizdu (przepraszam za słówko, ale jakoś tak mi pasuje tutaj) i zostać samotną matką
Grochson- ja mam tak samo właśnie, jeżeli się położę przed 22.Nosz kurdeeee już dzisiaj rano nie wytrzymałam i się poryczałam...znowu pobudka o 5, a zasnęłam przed północą- to jest jakieś chore! I potem łeb mnie napierdziela jak dziki.
Aaaa co do brzuchola to aktualnie noszę taki płaszczyk-grzybek i nic, a nic nie widać. Polecam! Do końca ciąży będę w nim śmigała, jak będzie zimniej to z grubym swetrem, bo w mój puchowy płaszcz to raczej się nie zapnę
Grochson- ja mam tak samo właśnie, jeżeli się położę przed 22.Nosz kurdeeee już dzisiaj rano nie wytrzymałam i się poryczałam...znowu pobudka o 5, a zasnęłam przed północą- to jest jakieś chore! I potem łeb mnie napierdziela jak dziki.
Aaaa co do brzuchola to aktualnie noszę taki płaszczyk-grzybek i nic, a nic nie widać. Polecam! Do końca ciąży będę w nim śmigała, jak będzie zimniej to z grubym swetrem, bo w mój puchowy płaszcz to raczej się nie zapnę
Ostatnio edytowane przez moderatora:
martolinka
Mama i nie tylko :-)
Paulettta
Fanka BB :)
martolinka- poszłoby się do Tygla co??????????? Hehe
Grochson- mam ciepły, wełniany szal i myślę, że jak w zimę włożę taki wełniany, gruby sweter to będzie gites
Nastawiłam właśnie pranie, same dresy i piżamy ech
Grochson- mam ciepły, wełniany szal i myślę, że jak w zimę włożę taki wełniany, gruby sweter to będzie gites
Nastawiłam właśnie pranie, same dresy i piżamy ech
Ostatnia edycja:
martolinka
Mama i nie tylko :-)
żebyś wiedziałaale niestety muszę poczekać;-)
też mam taki cienki płaszczyk. Wkłądam pod niego gruby sweter i jakoś dotrwam do wiosny
też mam taki cienki płaszczyk. Wkłądam pod niego gruby sweter i jakoś dotrwam do wiosny
a ja znowu na "zaległościach":-) tym razem przez pon wizytę i zakupy w gd. cały wt dochodziłam do siebie po tej wyprawie:-) ale za to mam już pomysł na noworoczne postanowienie: "codzienne pisanie na bb":-)
rekinasia- w Borach nie zmarzłam, bo zakwaterowałam się u mojej babiczki, a tam od rana iskierki w piecu strzelały, pięknie pachniało drewnem, a na stole czekała herbata z żurawinką :-) przeżyłam tylko chwile grozy jak przyszła ta wlk wichura ( a wioseczka babci składa się z kilku domków, otoczonych ze wszystkich stron lasem), odgłosy w nocy były tak przeraźliwe, że aż mój pies popiskiwał ze strachu:-) na szczęście zupa jagodowa na drugi dzień zrekompensowała niemiłe doznania poprzedniej nocy:-)p.s. pisałaś kiedyś o nietrafionych prezentach i rozczarowaniu "praktycznym" podarkiem męża , a mi się w tej ciąży coś poprzestawiało na tryb "gospodarczo-rodzinny" bo zażyczyłam sobie sokowirówkę pod choinkę, aż strach się bac czego zażyczę sobie za rok, jak będę mamuśką z 2 dzieci:-) ja w tym roku też zrezygnowałam z zakupu kurtki, tak więc do trybu "gosp-rodz" włączył się również "tryb oszczędnościowy":-)a Igora to rozumiem, ja też nie jestem z tych pastożernych, dla mnie 2 łyżki spaghetti i dziękuję, podobnie mam z pierogami, które jadam,ale na których punkcie nie oszaleję:-)tak więc u izki męża w rodzinie nie zapunktowałabym :-)
mama_mia- takich ekstra kopniaków, które budzą tatusia to Ci zazdroszczę, mój M. to narzeka, że maluchy takie słabiuteńkie i tak lekko jego zdaniem popukuują w brzuszek, ale i tak sukces, że juz odczuwa owe kopnięcia jak kładzie rękę na brzuszku:-) w ogóle mój M. ma obsesję wielkości i wagi dzieci, co chwila wypytuje się ile ważą inne dzieci z forum, i kalkuluje w tej głowie i porównuje, jego jedyne pyt w gabinecie lekarskim" czy chłopcy nie są za mali?"
:-)
edytka78- bardzo mi się podoba pasja Twojego męża, i że dzieli się nią z córką :-) to musi byc cudny widok, jak sobie spacerują z tymi swoimi aparacikami:-)
Martolinkka- gratuluję takiego już samodzielnego malucha, co to się potrafi wśród rówieśników odnalezc:-) niech się Antoś dobrze bawi w klubie:-)
Murka- chciałabym byc Twoją teściową:-) takie pyszności:-) widzę, że u Cb na tapecie też Tokarczuk, ja właśnie skończyłam "Prowadź swój pług przez kości umarłych" i muszę przyznac, że b. wciągająca lektura.
Sonisia- melduję,iż podczas pon zakupów zaszłam oczywiście do sklepów z ubrankami dziecięcymi i rozglądałam się intensywnie za motywem "Małego Księcia", żeby poprawic Ci trochę humor namiarami na sklep, w którym mogłabyś obkupic swojego synusia. niestety bilans owego rozpoznania jest taki, iż w "wójciku", "hot oil" i "re kids" ani śladu po Małym Księciu :-( ale nie trac nadziei, kwietniówki będą czujne:-)
PAuletta- ja mam ostatnio tak samo, po małym spacerku pół dnia dochodzę do siebie, forma zerowa, obawiałam się, że może coś złego się dzieje, że ja taki "anemik", ale w pon okazzało się , że wszystko ok i mam się oszczędzac, ale mi się wydaje , że ja aż za bardzo się oszczędzam i stąd to moje ociężalstwo. baw się dobrze na 40-tce:-) i obyś jutro nie miała zakwasów po pzryjęciu:-)
a co do Mikołajek, to ja jak to bywa ostatnio dałam plamę, u nas jest zwyczaj, że w bucik się wsadza jakiś upominek, no i ja już na 2 dni wcześniej przygadywałam mężowi, że będzie mi przykro jak jego but będzie pełny a mój pusty. tylko że z całego pon wizytowania zapomniałam o tych mikołajkach i rano wstałam, a mój kozak wypełniony słodkościami a jego bucior pustyy. a że nie byłam w formie na wizytę w sklepach, to jedyny pomysł na jaki wpadłam, to zapłaciłam przez neta jego rachunek za canal+. i chociaż byłam świadoma, że to najmniej romantyczny i najmniej mikołajkowy prezent,to on bardzo się ucieszył i stwierdził, że on kocha takie Mikołajki, bo moimi słodyczami to i tak się z nim podzielę,a mu w kieszeni zostanie stówka, za którą musiałby zaplacic rachunek:-)chociaż raz cieszę się,że mój mąż nie jest romantykiem:-)
p.s. pochwalę się tylko że moi chłopcy ważą już po 480 g:-) no Franuś odrobinkę mniej:-)
rekinasia- w Borach nie zmarzłam, bo zakwaterowałam się u mojej babiczki, a tam od rana iskierki w piecu strzelały, pięknie pachniało drewnem, a na stole czekała herbata z żurawinką :-) przeżyłam tylko chwile grozy jak przyszła ta wlk wichura ( a wioseczka babci składa się z kilku domków, otoczonych ze wszystkich stron lasem), odgłosy w nocy były tak przeraźliwe, że aż mój pies popiskiwał ze strachu:-) na szczęście zupa jagodowa na drugi dzień zrekompensowała niemiłe doznania poprzedniej nocy:-)p.s. pisałaś kiedyś o nietrafionych prezentach i rozczarowaniu "praktycznym" podarkiem męża , a mi się w tej ciąży coś poprzestawiało na tryb "gospodarczo-rodzinny" bo zażyczyłam sobie sokowirówkę pod choinkę, aż strach się bac czego zażyczę sobie za rok, jak będę mamuśką z 2 dzieci:-) ja w tym roku też zrezygnowałam z zakupu kurtki, tak więc do trybu "gosp-rodz" włączył się również "tryb oszczędnościowy":-)a Igora to rozumiem, ja też nie jestem z tych pastożernych, dla mnie 2 łyżki spaghetti i dziękuję, podobnie mam z pierogami, które jadam,ale na których punkcie nie oszaleję:-)tak więc u izki męża w rodzinie nie zapunktowałabym :-)
mama_mia- takich ekstra kopniaków, które budzą tatusia to Ci zazdroszczę, mój M. to narzeka, że maluchy takie słabiuteńkie i tak lekko jego zdaniem popukuują w brzuszek, ale i tak sukces, że juz odczuwa owe kopnięcia jak kładzie rękę na brzuszku:-) w ogóle mój M. ma obsesję wielkości i wagi dzieci, co chwila wypytuje się ile ważą inne dzieci z forum, i kalkuluje w tej głowie i porównuje, jego jedyne pyt w gabinecie lekarskim" czy chłopcy nie są za mali?"
:-)
edytka78- bardzo mi się podoba pasja Twojego męża, i że dzieli się nią z córką :-) to musi byc cudny widok, jak sobie spacerują z tymi swoimi aparacikami:-)
Martolinkka- gratuluję takiego już samodzielnego malucha, co to się potrafi wśród rówieśników odnalezc:-) niech się Antoś dobrze bawi w klubie:-)
Murka- chciałabym byc Twoją teściową:-) takie pyszności:-) widzę, że u Cb na tapecie też Tokarczuk, ja właśnie skończyłam "Prowadź swój pług przez kości umarłych" i muszę przyznac, że b. wciągająca lektura.
Sonisia- melduję,iż podczas pon zakupów zaszłam oczywiście do sklepów z ubrankami dziecięcymi i rozglądałam się intensywnie za motywem "Małego Księcia", żeby poprawic Ci trochę humor namiarami na sklep, w którym mogłabyś obkupic swojego synusia. niestety bilans owego rozpoznania jest taki, iż w "wójciku", "hot oil" i "re kids" ani śladu po Małym Księciu :-( ale nie trac nadziei, kwietniówki będą czujne:-)
PAuletta- ja mam ostatnio tak samo, po małym spacerku pół dnia dochodzę do siebie, forma zerowa, obawiałam się, że może coś złego się dzieje, że ja taki "anemik", ale w pon okazzało się , że wszystko ok i mam się oszczędzac, ale mi się wydaje , że ja aż za bardzo się oszczędzam i stąd to moje ociężalstwo. baw się dobrze na 40-tce:-) i obyś jutro nie miała zakwasów po pzryjęciu:-)
a co do Mikołajek, to ja jak to bywa ostatnio dałam plamę, u nas jest zwyczaj, że w bucik się wsadza jakiś upominek, no i ja już na 2 dni wcześniej przygadywałam mężowi, że będzie mi przykro jak jego but będzie pełny a mój pusty. tylko że z całego pon wizytowania zapomniałam o tych mikołajkach i rano wstałam, a mój kozak wypełniony słodkościami a jego bucior pustyy. a że nie byłam w formie na wizytę w sklepach, to jedyny pomysł na jaki wpadłam, to zapłaciłam przez neta jego rachunek za canal+. i chociaż byłam świadoma, że to najmniej romantyczny i najmniej mikołajkowy prezent,to on bardzo się ucieszył i stwierdził, że on kocha takie Mikołajki, bo moimi słodyczami to i tak się z nim podzielę,a mu w kieszeni zostanie stówka, za którą musiałby zaplacic rachunek:-)chociaż raz cieszę się,że mój mąż nie jest romantykiem:-)
p.s. pochwalę się tylko że moi chłopcy ważą już po 480 g:-) no Franuś odrobinkę mniej:-)
darucha mój mąż tak samo, idzie do sklepu kupi dla siebie piwo, a dla mnie batonika, a potem czeka na pół batona. A ostatnio to mnie rozwalił - bylismy na zakupach i przechodziliśmy obok gofrów, a taki łasuch jak ja nie potrafi tak po prostu przejść. Patrze na cene, ale mówie, nie za drogo, dajmy sobie spokój. Mąż na to - Ja stawiam !!!! No to ja ok, jak stawiasz...., a za chwilę podchodzi i mówi to daj kase
reklama
kingaa1415
Fanka BB :)
a_gnes niestety nie mam takich zdolności zamawiałam a koszt takiego cuda to 68zł.
Rekinasia ja miałam podobnie jak szłam na L4 nie mogłam się przyzywczaić ale to kwestia czasu i się oswoisz :-)
Sonisia mój mąż mówił tak do czasu aż facet w nas nie walnął:-( Tak to Złomek z Carsów druga z ulubionych postaci mojeg Kamilka :-)
Zeberka jak tam mężuś???
Goschon ja teraz to mogłabym cały czas jeść pizze ale niestety trzeba ograniczyć :-(
PaulettA to udanej imprezy :-)
U mnie dzisiaj leniuchowo zaraz znowu do tej baby od ubezpieczeń mam już dość tego latania!!!
Miłego Popołudnia buziaczki w brzuszki:-*
Rekinasia ja miałam podobnie jak szłam na L4 nie mogłam się przyzywczaić ale to kwestia czasu i się oswoisz :-)
Sonisia mój mąż mówił tak do czasu aż facet w nas nie walnął:-( Tak to Złomek z Carsów druga z ulubionych postaci mojeg Kamilka :-)
Zeberka jak tam mężuś???
Goschon ja teraz to mogłabym cały czas jeść pizze ale niestety trzeba ograniczyć :-(
PaulettA to udanej imprezy :-)
U mnie dzisiaj leniuchowo zaraz znowu do tej baby od ubezpieczeń mam już dość tego latania!!!
Miłego Popołudnia buziaczki w brzuszki:-*
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 36
- Wyświetleń
- 5 tys
Podziel się: