darucha ja rodziłam na zaspie. jestem małowymagajaca więc dla mnie poza paroma minusami dało radę przezyc
tam pracuje mój gin. ja rodziłam podczas ptasiej grypy, szpitale były zamkniete, wiec byłam sama..podczas porodu zapytałam połozna, czy moge ja złapać za ręke ona na to NIE troche szok przezyłam, ale tez mnie to zmotywowało żeby szybko urodzic
głupia pinda
teraz sie z tego smieje, ale wtedy było mi dziwnie. nikt nie nauczył mnie przystawiac małego do piersi..przyszła pani na sale poporodową sprobowała go przystawić dwa razy, nie udało sie powiedziała, ze wiecej nie może dla mnie zrobic i wyszła..byłam sama z nowonarodzonym bobasem..probowałam go przystawiac..ale nic z tego..po dwoch tygodniach dopiero załapal, ale to tylko dzieki pomocy mojej kumpeli..bo mi pokazała co i jak. w drugiej dobie młody dostał jakieś infekcji, zabrali mi go na inny oddział (na drugi połozniczy na tym samym pietrze) nic nie chcieli mówić..co i jak. nie wiem czemu od razu mnie nie przeniesli na ten drugi oddział żebym miała blizej..więc musiałam chodzic korytarzem co 3 godziny. pokarm kazali mi odciągać i wylewać, bo młody strasznie płakał i był na modyfikowanym. podejrzewali, ze paliłam w ciąży i ma głód nikotynowy..a on płakał bo był bezemnie poprostu..nikt mi nie powiedział, na jakiej jest mieszance, nie wytłumaczył. jakos dałam rade, ale mysle, że mogliby wiecej czasu poświecic nowej mamie..ja rodziłam 21 grudnia, wiec to były swieta, moze każdy zył choinka i kolacja..dlatego miałam wrazenie, ze jestem olewana
generalnie opieka lekarska dobra, oddział dla takich maluszków maja z bardzo dobrym sprzętem. nie mam porównania jak jest gdzie indziej. w razie jakiś pytań pytaj
spróbuję odpowiedziec