reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Pogaduchy szalonych kwietniówek 2012

kivinko : to bardzo mądre co wkleiłaś :0 mowa o dojrzałym macierzyństwie, takim na 100%:-). Szlag mnie trafia jak czytam niektóre posty, o rozwrzeszczanych płaczkach i ... itp. Dojrzałe macierzyństwo nie ma nic wspólnego z wiekiem , to coś co jest w środku , w nas samych! Na dzieci decydujemy się ( zazwyczaj ) świadomie, niestety niektóre mamy nie do końca zdają sobie sprawę z tego, jaką to odpowiedzialność ze sobą niesie ( nie uwiązanie) . Takie mamy myślą że dziecko jest super dodatkiem - do mnie i nic się nie zmieni- w końcu mamy babyboom i moda na macierzyństwo bije po oczach z każdej okladki ;) Nowoczesne super mamy myślą, że nic się nie zmieni, nadal będzie czas na kino, balety, spotkania z przyjaciółmi, tymczasem konfrontacje z rzeczywistością wydaje się być dla nich zbyt bolesna i jedynym rozwiązaniem jest właśnie( jak napisała autorka Powyższego tekstu) podrzucanie rozwrzeszczanego , złośliwego płaczka, dziadkom, ciociom, siostrom... tym czasem te (myślę niedojrzałe) super mamy nie zdają sobie sprawy, że każdy dzień
z życia tej małej istotki jest jedyny i się nie powtórzy, każda chwila jest niepowtarzalna a my jesteśmy dla nich całym światem,.- dlatego codziennie, po stokroć patrzę w oczy tej małej, niewinnej i tylko ode mnie zależnej istotki i ogarnia mnie uczucie bezwarunkowej, największej miłości:tak:
 
reklama
Ale ciekawy temat poruszyłyscie kobietki. A ja dzis w przerwie wrzasków mojej czterolatki , kiedy młody nakarmiony przebrany usmiechnal sie do mnie szczerze pomyslałam sobie co jest ze mna nie tak? Bo pewnie ,ze narzekam na zmeczenie, czasem mam wyrzuty jak nakrzycze na córke ale to wszystko kwestia zmeczenia i braku czasu bo tak naprawde jescze sie bie zorganizowalam z domem , z dwojka dzieci i czasem po porstu brak mi sił. Ale nie tesknie za imprezami, za wolnym wieczorem czy weekendem bez dzieci. Bo od kiedy one sa to moje życie kreci sie wokół nich i ja jestem z tego cholernie dumna. Moja koleżanka urodziła 1.5 mies temu i w ten weekend jechała z mezem w góry ale bez córki. Mała u babci bo przeciez im sie należy chwila oddechu. I ja tego nie potepiam ale tez kompletnie nie potrafie zrozumiec. I mimo ,ze czasem jestem roztrzesiona ,ze np mam nieposprzatane to i tak reaguje na każdy płacz małego. Nawet najmniejszy. Bo nawet jesli "tylko" mu sie nudzi i sobie marudzi to ja jestem od tego żeby było mu lepiej. On ma tylko mnie przeciez wiec jak potrzbuje byc blisko mamy to ja musze to zrozumiec. Ale powtarzam ,ze szanuje inne podejscie do wychowania.
 
kivinko, lene 55, mamma_mia - ciekawe rzeczy piszecie. A ja sobie myślę, że jednak dobrze jest zachować chociaż część dawnego życia niezmiennego. Nie wyobrażam sobie tego, ze po urodzeniu Julki miałabym ze wszystkiego dla niej zrezygnować, ze spotkań, wyjść, czytania książek. Wiadomo, ze już nie tak często i ze znacznym ograniczeniem czasowym, ale nie widzę powodu by poświęcać całe swoje życie tylko dla niej, zwłaszcza, ze tak naprawdę nie jest to konieczne. Nie jest łatwo, bo brakuje czasu i np. dla mnie to jednak częściowo jest uwiązanie bo nagle jestem w dużej mierze zależna od Julki, a wcześniej sama o sobie decydowałam. I rozumiem ten szok i nawet pewną niechęć że taka zmiana następuje.
A co do podrzucania maluszka - wg mnie nawet dobrze, że czasem dziecko zostanie z kimś innym, uczy się, że czasem mamy nie ma, a np. z babcią czy ciocią też nie jest źle ;) Wiadomo, ze każdy dzień jest niepowtarzalny, ale przecież tak było nawet przed narodzeniem dziecka. Chyba też nie można dać się zwariować tej presji, bo może nas to wpędzić we frustrację i wieczne wyrzuty sumienia, że rzeczywiście coś stracimy jeśli nie spędzimy tych kilku godzin z dzieckiem a na zakupach w kinie czy na plotach. Ja bym chciała tak rozsądnie, realnie ale z sercem i miłością podejść do całej kwestii wychowania, ale już teraz wiem, ze to będzie baardzo trudne.
 
mamamia jakbym o sobie czytała :)) też mam 4-letnią córkę i też czasem w nerwach krzyknę, a później tego żałuję... wiadomo, że zmęczenie czasem robi swoje i jesteśmy tylko ludźmi ;) Tak jak Ty często nie mam posprzątane, ale dlatego, że ważniejszy od porządku jest dla mnie najmniejszy płacz małego:-)... nie potrafiłabym zostawić tak maleńkiego dziecka... też kompletnie tego nie rozumiem. Córa pierwszy raz została beze mnie na noc jak miała 3 lata... i to tylko dlatego, że miałam służbę 24 godzinną.
lazy: oczywiście masz rację we wszystkim, bo ważne jest aby zachować umiar i zdrowy rozsądek. Mojego męża siostrzenic wróciła do pracy 7dni po urodzeniu dziecka.... ale to USA... ja szanuję jej decyzję, ale sama bym nie dała razy... po prostu umarłabym z tęsknoty i troski.
Nawiązując do tematu to dla mnie też jakąś masakrą jest to jak celebrytki( Bohosiewicz ) wracają właśnie do pracy po kilku dniach od porodu. Jak ma się do tego kwestia niezagojonego krocza:szok:, burza hormonów zachodząca po porodzie w organizmie kobiety po porodzie, nawał mleka czy przede wszystkim rozłąka z kilkudniowym dzieckiem, dla którego mama zwłaszcza w pierwszym okresie życia jest całym światem. Żadne pieniadze świata ne są od tego cenniejsze, a już pewnością jakiś durny kontrakt w TV. Nie potępiam, ale kompletnie nie rozumiem:confused:
 
Ja po czesci sie zgadzam z Lazy, uwazam, ze warto zachowac czesc swojego zycia takim jakie bylo i czasami fajnie zatesknic za swoim maluszkiem. Nie ma tak, ze czuje nieokielznana ochote na spotkania towazyskie i ze chcialabym Szymka komus podrzucic na noc (bo pewnie bym zwariowala) ale pewna rownowaga powinna byc zachowana. Mamy z eMkiem takie ustalenie, ze Sobota jest moim dniem weekendu, a Niedziela jego:-D czyli maly wypad na zakupy dzisiaj i ploteczki z przyjaciolka zaliczone;-) nie czuje sie przez to gorsza matka i za nic w swiecie bym nie chciala aby mi Szymek szybko dorosl wrecz przeciwnie ciesze sie kazdym dniem jak glupia :-D
 
dżizas... moje dziecko zafundowali mi dzis HORROR pod tytułem "jak najgłośniej mogę płakać" .. od 4 do 5 w nocy przerwa w spaniu na kupkowe sprawy.. a potem do 8.30 poplakiwanje co chwila i juz lapalam dola.
potem pobieranie siuskow na posiew moczu i po pol godzinie obydwoje osikani złapaliśmy kilka cennych kropel..

potem spał z przerwami do godziny 15 a potem jak sie zaczął drzec to masakra. nic nie pomagało. jestem wyczerpana. i reniuszku- łącze sie w bólu....!!!

dzis mieliśmy urodziny eMka i cała chata ludzi, moze to to tak wnerwilo młodego, choć powodów moze być tysiąc pięćset sto dziewięćset....
grrr

kivinko piękne co napisalas :)

ale lene nie zgadzam sie z Toba, bo choć moj syn jest najwieksza miłością mojego życia, to dla niego nie zatrace siebie.
i te dni, kiedy kolejna noc z rzedu ma sie nie przespana, a w dzien płacz malucha wyczerpuje cię psychicznie i fizycznie, to świat traci swoje kolory do chwili, gdy uśmiech Twojego dziecka przywraca wszystko na swoje miejsce

i choć czasem narzekam na swojego syna, to nie zdecydowałam sie na Nieo ze względu na modny dodatek czy modę na macierzynstwo.

ale jak pisze lajzy - chce być dla mojego dziecka wzorem do nasladowania, osoba ktora kocha go najbardziej na świecie, ale ma swoje zainteresowania i pasje, którymi będę mogła go zarażać gdy dorosnie.

noc siedziba u babci czy cioci moze być wspaniała przygoda, podczas której osoby które go kochają pokażą mu świat z troche innej persoektywy niż moja. uzależnienie dziecka tylko od Siebie (mamy) troche go ogranicza.

a prócz syna mam także męża, dzieki któremu każdy dzien przed był cudem
i który dał mi moje szczęście w postaci Syna. i o tym nie zapominam ;)

a każda z nas wychowuje swojego malucha najlepiej jak potrafi ;) i niech tak zostanie :tak:
 
Ostatnia edycja:
Sonisia chyba nie zozumiałaś mojej wypowiedzi do końca. Też myślę, że jak dziecko zostanie w z dziadkami na noc w jakiejś wyjątkowej sytuacji, to nic złego się nie stanie, chodzi o to aby nie korzystać z tego ile się da, bo przecież "nam też się coś od życia należy...." Też mam pasje i hobby, którym mam nadzieję zarażę syna jak podrośnie tak jak córkę! każdy ma prawo do gorszego dnia po kolejnej nieprzespanej nocy, ważne aby to rozumieć i dać sobie do tego prawo.
Napisałam o mamach kompletnie nieprzygotowanych do takich sytuacji i niedojrzałych, często żałujących decyzji o dziecku.
Znam z mojego otoczenia najcudowniejsze 19, 20 letnie mamy, które darzą swoje dzieci największą, mądra miłością, znam też dojrzałą 50 letnią matkę 5 dzieci, która do roli matki nigdy nie dojrzała....
 
To prawda, że za każde kolejne macierzyństwo przeżywa się inaczej-w końcu jest się bogatszym o własne doświadczenia, które łatwiej docierają do nas, niż porady innych mam czy babć-ale każdy wiek ma swoje przywileje, a każda mama swój sposób na wychowanie dzieci:tak:, a w cytacie który przytoczyła Kivinko jest trochę egoizmu, który i ja odczuwam w tej chwili:sorry2:- obserwując dzieci mama zdaje sobie sprawę z tego, że za jakiś czas opuszczą dom i zaczną własne życie, a my będziemy tęsknić...a im starsza mama, tym chyba przeświadczenie o tym silniejsze
noc siedziba u babci czy cioci moze być wspaniała przygoda, podczas której osoby które go kochają pokażą mu świat z troche innej persoektywy niż moja. uzależnienie dziecka tylko od Siebie (mamy) troche go ogranicza.

a prócz syna mam także męża, dzieki któremu każdy dzien przed był cudem
i który dał mi moje szczęście w postaci Syna. i o tym nie zapominam ;)

a każda z nas wychowuje swojego malucha najlepiej jak potrafi ;) i niech tak zostanie :tak:

Zgadzam się z tym w 100%:tak:. Chwile spędzone z Maleństwem uciekają równie szybko jak młodość, a mama szczęśliwa przekazuje szczęście dziecku i nie ilość, a jakość spędzanego z dzieckiem czasu ma największe znaczenie. Poza tym często jest tak, że Maluszek przyzwyczajony wyłącznie do bycia z mamą przeżywa traumę, gdy ta musi wrócić do pracy, czy z innego ważnego powodu zostawić dziecko pod opieką np.babci
 
Ostatnia edycja:
Sonisia kiedyś wybraliśmy sie z 3 miesięcznym Antkiem do galerii tuż przed spaniem. To był bardzo zły pomysł- szum , światła , dużo ludzi . Bardzo to go rozdrażniło i pół nocy przepłakał. Może Bruno musiał odreagować gości:tak:

Bardzo tęsknię za romantycznymi wieczorami z M , samotnymi wyjściami , imprezami , wycieczkami itp. Dlaczego? Bo oprócz tego , że jestem mamą jestem też Martą. Tą samą osobą , która była przed narodzinami dzieci. Mogłabym udawać , że jest inaczej , ale byłabym wtedy kłębkiem kumulującej się frustracji. Będę narzekać , że mała płacze , marudzi , nie daje spać w nocy , że często mam dość , bo jestem człowiekiem a nie supermenką. Moje siostry , czy mama często przychodziły do małego , gdy chcieliśmy iść do teatru , kina , na spacer. Pamiętam o tym , że dzieci kiedyś podrosną , wylecą z gniazda . Zależy mi na tym żebym miała o czym jeszcze z mężem rozmawiać.
Nigdy nie ukrywałam , że czekam aż mała podrośnie . Wtedy tak naprawdę mogę cieszyć się macierzyństwem. Mój syn starszy przesypia całe noce , rozmawia ze mną , pokazuje co gpo boli , co go interesuje , czego nie lubi, przytula się do mnie , mówi KOCHAM CIĘ. Teraz dopiero czuję się mamą na 102. I choć czekam z utęsknieniem na te magiczne dla mnie pół roku Ali to kocham ją z całego serca:tak:
 
reklama
Martolinka ja tez zaczełąm cieszyc sie macierzyństwem tak na maxa jak starsza córka miala rok, teraz juz jest troche inaczej. Ciesze sie nawet rykiem małego jakkolwiek by to nie brzmiało. I zgadzam sie ,ze jestem ta sama osoba ale ja akurat zdecydowałam sie na dzieci z załozeniem ,ze teraz jest czas dla nich. Tak juz mam. Za jakis czas podrosna, beda bardziej samodzielne, i wtedy ja znow bede miała wiecej swobody. Tyle ,ze ja rozumiem ,że kazdy ma inne podejscie do wychowywania dzieci i w ogóle macierzynstwa wiec kazdy robi jak czuje.
 
Do góry