witam dziewczynki melduje sie poslusznie...
jejusku normalnie nie ma na nic czasu
dzidzka i starszy brat , a od kiedy ielismy akcje z karetka i szpitalem nie spuszczam z malego oka... :-( to moze streszcze co bylo... maly po kapieli i jedzonku zostal odbity i spal sobie w najlepsze na mojej piersi az tu zaczal dziwnie oddychac , wrecz sie dusic , wygadalo to jakby kazdy wdech sprawial mu niesamowity problem i do tego wydawal straszne dzwieki... no to za telefon i na pogotowie , zanim skonczylam rozmawiac karetka na sygnale byla juz pod domem. z malym bylo juz epiej jak przyjechali, zbadali go, ( mial tylko 4 dni) i stwierdzili ze bardzo dobrze ze zadzwonilam i ze musimy jechac do szpitala bo wedlug nich zagrozenie minelo ale musi do zobaczyc pediatra. pojechalismy... z pogotowia a oddzial skierowanie na obserwacje. 5 h na odziale , pobranie krwi :-
-
-( biedactwo pokluli mu raczki, nozki az wkoncu z piety wygnietli :-
-
-( czekalismy na wyniki do 1 w nocy, bali sie o infekcje... wyniki wrocily ok( bilirubine tez sprawdzili bo byl zazolcony), jeszcze raz pediatra go zbadal i stwierdzili ze mozemy do domku jechac ale jak cos to mielismy open access na oddzial,oraz kazali dzwonic po karetke jakby sie powtorzylo:-( malo nie umarlam na zawal... podejrzewali ze malemu sie mleczko cofnelo i dostal czkawki, i niejako czkawka uwiezla "pod pokarmem" w przelyku i ciezko bylo mu zlapac oddech :-( nikomu nie zycze... teraz pilnuje g na kazdym kroku, nie zostaje sam nawet na chwilke ... boje sie . a w srode maz juz do pracy wraca... i bedziemy sami ... ehhh...
przepraszam ze sie nie odzywam , podczytuje was jak mam chwilke, ale moj tluscioszek lubi mamine mleczko wiec futrujemy sie dosc czesto
malo stracil na wadze bo tylko 170 g w 3 dobie ale juz dawno nadgonil
cioteczki trzymam kciukasy za porody , oraz maluszka zycze zdrowka