Hej kobitki!
My od wczoraj w domku, spróbowałam coś naskrobać wieczorem, ale rana po cięciu mnie boli (przez mój mega brzuszek jak siedzę na ranie wisi mi "flaczek" i nie mogę dłużej siedzieć).
Widzę, że sypiecie się cieżaróweczki aż miło ;-) nie jestem w stanie nadrobic wątku, ale wiem, że trzymałyście za mnie kciuki - dziękuję, na pewno sie przydały
ja w szpitalu baby bluesa złapałam, bo małego po 36 h pocięciu na stałe mi przywieźli - nikogo do pomocy, a ja jak pokraka jeszcze sie ruszałam... no i dokarmiany prawie 2 doby butlą z piersi się nie najdadał (a ja specjalnie wzięłam po cięciu tylko 3 dawki przeciwbóloewgo leku, żeby szybko karmic). No i 2 dni ryk nie z tej ziemi, bo mimoże cycka pieknie załapał, to za mało pokarmu było (noworodki dostawały po 30 m a mój wciągał lekko 60 ml jako jedyny...). On wył, ja wyłam.. udało mi się wyprosic kilka razy butlę dla niego, to odsapnełam. Potem naturalny laktator ta się spisał, że walczę z nawałem (no i musze upuszczac, bo jak niecierpkowi nie poleci od razu to nie chce chwytać).
Dobrusia nawet fajnie przyjęła braciszka, ale nasze rozstanie bardzo przeżyła - ja z resztą też, więc zaciskam zęby i mimo bólu staramy sie pomału wracać do starego porządku.
Do środy M wziął wolne, a ja mam nadzieję dojde do siebie.
Przepraszam, że tylko o sobie, ale nie daję rady dłużej siedziec - wpadnę może póxniej, to wrzucę fotki małego głodomorka i może cos poczytam.
Trzymam kciuki za rozpakowywujące się