jakos zmartwychwstalam okolo poludnia, biore jakas taka magiczna tablete do tego felka, zeby serce, tetno itd wrocilo do normalnego rytmu, tylko, ze ona sie uwalnia powoli do organizmu, no w koncu sie jednak uwolnila chyba calkowicie, bo mi lepiej :-)
zupe ugotowalam, dzieci nakarmilam (mam w domu Jule z siostrzenica, ale robia sajgooooon
), poprasowalam, łazienke umylam, nawet nie zdazylam zjesc, cos czuje, ze bede znowu zdychac wieczorem.
vill- kochana bylam blisko, obstawialam baranisko ups sorki, barankę ;-)
jak moja mami, straaaaszny szogun z niej do roboty
super, ze tak pieknie, rodzinnie wozeczek wybraliscie! jaki? jaki? chwal sie!
Lina- ja tez sie usmialam z tego Twojego, ale moj tak samo jakis nakrecony czy spanikowany nie wiem; wczoraj stekam, jecze wstajac z kanapy podtrzymuje brzuch, a ten; ooo widze, ze zaraz bede Cie wiozl
no kurde smieszne nie ma co, niech sie sam wiezie, ja tam sie do 20 nigdzie nie wybieram ot co!
Pere- nooo kochana to jak dobrze pojdzie urodzimy razem tego 21, jesli dotrzymamy ładnie :-)
Atan- sorki, ale sie usmialam troche z Twojego sexu....tzn. z tego rozwarcia...sorki
:-)
a mnie by tam sie nawet chcialo, ale jak nie mozna wrrrr
jak sie chce to nie mozna, a jak bedzie mozna to pewnie nie bedzie mnie sie chcialo
Maruusia- super sis!!!! przesylka expres! ciesze sie, ze masz dobry humorek, teraz mozesz sobie fura po pokoju posmigac:-)
ja przed samym porodem z Jula jak mi sie juz mozg lasowal, to jezdzilam wozkiem z misiem w srodku
tzn. razem z malzem powozilismy i mielismy ubaw po pachy, w ogole ten czas ostatnich dni to byl u nas tak radosny, swietny, caly czas gadalismy o niej jaka bedzie i jak to bedzie, a ze spacery robilismy kilometrowe po lasach i parkach to mielismy czas na pogaduchy:-)
teraz to jakos tak bardziej wszystko ze stresem i nerwami:-(