V
villandra8
Gość
Cześć dziewczyny.
Trochę niedospałam, co było do przewidzenia - dopiero nad ranem kimnęłam się jakoś sensowniej...
Rozmówka była jak zwykle - trochę mojego monologu, trochę jego milczenia (zwłaszcza na zadawane pytania) czyli to co zwykle przełomu się nie spodziewam. Wprawdzie rano dostałam na pożegnanie nawet buziaka , ale to znaczy, że mój M znowu będzie GRAŁ kochającego M przez jakiś tydzień, aż mu się znudzi, potem będziemy dla siebie parą obcych ludzi aż znów boom...
...cały czas sie o to staram, ale to właśnie mój M - z góry zakłada niepowodzenie i nie warto (jego zdaniem) nawet próbować (bo przecież nie tylko może, ale na pewno się NIE uda - a tego nie jest w stanie przeżyć).
No ale jeszcze z nim nie skończyłam - chyba zacznę stawiać pewne ultimatum; boje się tego okropnie, bo jak ultimatum, to muszę brać pod uwagę swoją porażkę w tym względzie...
No nic - trzeba się brać za robotę. Zaraz idę zrobić ogień w centralnym - nie będziemy marznąć przecież.
Widzę, że ivi się bierze za prasowanie ;-) mi się ta sztuka udała w końcu wczoraj (chyba po ponad dwóch tygodniach ). Do zamkniętej chętnie dołączę, oczywiście za zgodą innych.
Dziś walczę z białym pyłem zalegającym na meblach, kwiatkach, podłogach i wszędzie gdzie to tylko możliwe ( i niemożliwe zdawałoby się też ), więc ukierunkuję swoją energię dziś baaardzo pożytecznie Oczywiście bez szkód dla Maleństwa - dosyć miało z głupimi rodzicami wczoraj. A rano jak kopało - nawet moja ręka mu/jej nie przeszakdzała
Lina miłego szaleństwa u fryzjera
pinula widzę że piernikowy plan wcielany w życie - trzymam kciuki za ten i pozostałe ;-)
Milusiego dnia wszystkim :-)
Trochę niedospałam, co było do przewidzenia - dopiero nad ranem kimnęłam się jakoś sensowniej...
Rozmówka była jak zwykle - trochę mojego monologu, trochę jego milczenia (zwłaszcza na zadawane pytania) czyli to co zwykle przełomu się nie spodziewam. Wprawdzie rano dostałam na pożegnanie nawet buziaka , ale to znaczy, że mój M znowu będzie GRAŁ kochającego M przez jakiś tydzień, aż mu się znudzi, potem będziemy dla siebie parą obcych ludzi aż znów boom...
Przede wszystkim spokojnie :-) nie możesz się teraz denerwować... a przynajmniej nie powinnaś :-) spróbuj spokojnie porozmawiać i wszystko na spokojnie wytłumaczyć... przecież się kochacie i na pewno da się jakoś dogadać... a co do tego że on uważa że nie nadaje się na ojca to może nie powinnaś mu mieć tego za złe, bo w końcu każdy ma obawy... skoro sami świadomie się zdecydowaliście to mu po porostu powiedz że zobaczy czy się nadaje jak już dziecko będzie na świecie... coś czuję że się zakocha i zmieni mu się o 180 stopni... Trzymam kciuki :-)
...cały czas sie o to staram, ale to właśnie mój M - z góry zakłada niepowodzenie i nie warto (jego zdaniem) nawet próbować (bo przecież nie tylko może, ale na pewno się NIE uda - a tego nie jest w stanie przeżyć).
No ale jeszcze z nim nie skończyłam - chyba zacznę stawiać pewne ultimatum; boje się tego okropnie, bo jak ultimatum, to muszę brać pod uwagę swoją porażkę w tym względzie...
No nic - trzeba się brać za robotę. Zaraz idę zrobić ogień w centralnym - nie będziemy marznąć przecież.
Widzę, że ivi się bierze za prasowanie ;-) mi się ta sztuka udała w końcu wczoraj (chyba po ponad dwóch tygodniach ). Do zamkniętej chętnie dołączę, oczywiście za zgodą innych.
Dziś walczę z białym pyłem zalegającym na meblach, kwiatkach, podłogach i wszędzie gdzie to tylko możliwe ( i niemożliwe zdawałoby się też ), więc ukierunkuję swoją energię dziś baaardzo pożytecznie Oczywiście bez szkód dla Maleństwa - dosyć miało z głupimi rodzicami wczoraj. A rano jak kopało - nawet moja ręka mu/jej nie przeszakdzała
Lina miłego szaleństwa u fryzjera
pinula widzę że piernikowy plan wcielany w życie - trzymam kciuki za ten i pozostałe ;-)
Milusiego dnia wszystkim :-)