uuuuuuuuuuu widzę że się ostra dyskusja rozwinęła na temat zwierzaków
Powiem tak jestem zootechnikiem i pracowałam w zoo jak i w wolontariacie w schroniskach i wyłapują dzikie koty w warszawie i je sterylizuję.
Jestem zupełnie przeciwko trzymaniu kotów pod kluczem w domu ale jestem tez zupełnie przeciwko trzymaniu zwierząt nie wysterilozawanych pod dachem!
Moja kotka wraz z całym miotem została mi podrzucona pod drzwi w wieku 2 tyg ( no bo zootechnik to niby mogę uratować), namordowałam się strasznie ( bo 2 tyg kociaki bez matki to małe szanse przeżycie) na szczęscie udało mi się dla dwóch w najgorszym stanie znaleźć mamkę. Kotów nigdy nie lubiłam ale zostawiłam sobie Tośkę bo nie znalazłam dla niej domu. Tośka jest kotem wysterylizowanym oczywiście od razu po 1 rui i puszczanym na dwór kiedy chce ( bo mam taką możliwość mieszkająć na parterze). Jest dziwnym kotem bo można z nią robić wszystko - nosić za ogon, targać za uszy i nigdy nie wyjmie pazura ani nie odejdzie - no akurat mamy szczęście i musimy ostro tresować Bartka a nie kota żeby nie zrobił jej krzywdy.
Moje mopsy to matka z córką - matka wzięta z hodowli piwnicznej ( tysiące mopsów w klatkach) też mi ją oddana jak miała mega nużycę i marne szanse - wyszła z tego. Postanowiłam ją wystawić - 3 udane wystawy - i nagle po trzeciej wystawie zaczeła się bac ludzi - panicznie - nie wiadomo czemu! (myślę że to jednak sprawa genów), urodziła 1 małe
hahah kokosy zbiłam na tej hodowli swojej - zostawiłam malą bo okazało się że stara przy córce się mniej boi ( ale dzieci to dla niej najgorszy dramat). Odrazu obydwie wysterylizowałam bo wydaje mi się że ten lęk jest przekazywany z pokolenia na pokolenie czego nie powinno się rozmnażać.
Nie kapuję zupełnie ludzi co wypuszczają koty czy psy niewysterylizowane - to jest męczenie zwierząt, jak na wsi biega suka w panice a za nią 6 gwałcicieli a ona się bronić już nie ma siły! to jest straszne! potem rodzi to byle gdzie i byle jak. A jak jeździłam po wsiach i zapytalam się pana czemu ma około 20 kotów na podwórku to powiedział : a widzi pani tą trasę obok - do wiosny i tak połowa nie dożyje !!!! no dramat - dodam że facet z piękną nowoczesną chałupą!!!! ciemnota na maksa!
Miałam też papugę kakadu - od jaja ją miałam, żyła z nami 6 lat i zaczęłam pracę na pełny etat- papugi (szczególnie kakadu) mają rozum 3 letniego dziecka- więcej niż 8 godzin nie mogą zostać same! to był dramat ona ryczała a ja wraz z nią, nie mogłam jechać do konia po pracy bo papuga na mnie czeka - oddałam ją do faceta co z nią występuje w cyrku zalewskim ( potępiam cyrki ale akurat kakadu jest chyba jedynym zwierzęciem co to uwielbia). Ta papuga żyje 100lat !!! dlatego zastrzeliłabym wszystkich co sprzedają papugi !!! Papuga (to samo małpa) to obowiązek taki sam jak dziecko - nie mozna jej zostawić samej, burdel robi na maksa i wymaga głaskania i karmienia i nie powinno się jej oddawać ( w zoo co chwilę jakieś zdychały z tęsknoty za właścicielem! - prezenty pod choinkę tak właśnie giną ).
Miałam tez węże, króliki i wszystkei gryzonie poza fretką - bo fretka to też inteligentne zwierzę i by ryczało jak mnie nie ma a jest przy tym gryzoniem co wszystkie obgryzie.
No cóż - tak to już jest że strasznie dużo u nas ludzi co traktują zwierzęta jak zabawki, na wsiach zwierzę to mięso,alarm lub myszołap i na tym koniec.
Co do ciąży to dochodzę do wniosku że każda jest inna. W tamtej ciąży miałam cukrzycę z insuliną w tej nie mam cukrzycy ! ale za to jestem już o 5kg większa i mam ściśnięty żołądek i zgagę jak w tamtej ciązy w 9 miesiącu - dramat - nie długo będą mnie toczyć.