Ufff...
Wróciłam padnięta po całym dniu w mieście, a w domu czekało jeszcze pranie do rozwieszenia (prosiłam m o przysługę, no ale może automat się nie zdążył wyprać zanim poszedł do pracy; albo dziadek nie przekazał mu, że ma rozwiesić - sam na pewno by nie zauważył).
I ufff... Przebrnęłam przez zapiski ;-)
Bozienka - z chłopami tak to już jest, że przeważnie utrapienie, ale kochać i tak kochamy, bo co nam zostaje - za dobre nas Pan Bóg stworzył
Aina witam - fajnie, że nie tylko ja tu dołączyłam ostatnio
Angel nie przejmuj się, że będziesz ostatnia rodzić, bo ja poważnie nie będę zaskoczona jak zostanę kwietniową mamą
A rozłąka mija jednak szybko - ja to przerabiałam przez ostatnie 1,5 roku (ciągle poza domem), ale w końcu jestem szczęśliwa, że u siebie
Mata doskonale Cię rozumiem z tym remontem - ja to przerabiam od przeszło trzech lat (non stop - gładź, kurz, BAJZEL i td) i najlepsze są te plany: "w tydzień to skończę, nic się nie martw", a potem mijają dwa miesiące i nawet półmetka nie widać...
Mi L4 nie grozi, ale gdybym miała pracować, to pewnie też bym skorzystała, zwłaszcza na początku, kiedy mdłości wykluczały mnie w zasadzie z funkcjonowania między ludźmi
Z kremów zużyłam po jednym z Perfecta mama (p. rozstępom i p. cellulitowi), teraz kończy mi się Bielenda (jeden na rozstępy do brzucha i uda też nim smaruję); smaruję się raz dziennie, co i tak jest dużym sukcesem, bo ja w tym względzie straszny leń jestem. Ale póki co, jest całkiem dobrze.
Wykonczona jestem, nic mi się juz nie chce, ale zerknę jeszcze na wątek płci, bo widzę, że tam też sporo naskrobałyście...
Milusiego wieczoru:-)