V
villandra8
Gość
Helloł :-)
Dziś jest duża szansa na to, że dotrę do łóżka tuż po północy ;-) A najlepsze jest to, że widzę, że emek też w sypialni został (przytaszczył się dziś na chwilę po południu ;-)); ciekawe czy wytrwa do rana
Na czym to ja skończyłam...
ajako wow - no to Julcia utalentowana będzie Fajnie, że ma szerokie zainteresowania i zapał (oby nie słomiany, chyba że bardzo chcesz ratować domowy budżet )
Kasiulka mój przepis na rzadsze wstawanie w nocy to... chodzenie póóóóóóźno spać ;-)
A z walcem to taka historia była, że trafiliśmy na roboty drogowe, ruch wahadłowy kierowany przez idiotę z walkie talkie - byłam akurat pierwsza po "zmianie"- gościu pokazuje mi "jechać", wychylam się (zza ciężąrówki z budowy) i widzę, że z przeciwka wjeżdża jeszcze ciężarówka, no to zwątpiłam, zwałszcza że koleś wyraźnie nie mógł się dogadać z tym na drugim końcu wahadła. No i w końcu kazał mi stanąc przed tą ciężarówkę z budowy (nie dało się już cofnąć), a tam przede mną koleś walcem jechał - w moim kierunku, ale siedział tyłem. A ja z nerwów (bo juz mnie gościu wpienił) i z przyzwyczajenia do drugiego auta nie mogłam szybko w klakson trafić i dopiero na ostatnią chwilę się udało i walec na styk od auta się zatrzymał Nerwy miałam straszne - o mało gościa nie pobiłam, a ciśnienie to mi chyba też do 300 skoczyło. Zażądałam kierownika budowy, ale zamiast tego usłyszałam tylko, że mam zjeżdżać, a gorsze wyzwiska moich uszu już nie doleciały (mama je tylko usłyszała); chciałam dzwonić do GDDKiA, ale było już za późno. Żałuję, że nie wezwałam policji, ale trudno - najważniejsze, że w sumie nic się nie stało, poza nadszarpniętymi nerwami (nikt mnie jeszcze nigdy aż tak nie zdenerwował)
Z tym rehabilitowaniem to, moim zdaniem, tak samo jak z ćwiczeniami u dorosłych - kto ćwiczy, ten sprawniejszy ;-)
A z rozszerzaniem nic się nie martw - Grześ ma przed sobą mnóstwo czasu na próbowanie nowych rzeczy - rzekłabym, że całe życie ;-) I nie ma co boleć nad tym, że skosztuje szpinaku tydzień, a choćby i miesiąc później niż jego równieśnicy
O dopajaniu już pisałam jak to u nas na fb, to nie będę powtarzać, poza tym, że pijemy z kubeczka, bo butle i niekapki nie bardzo zdają u nas egzamin... No i jak mu nie odpowiada pojeni eprzez mamę, to potrafi po mistrzowsku wypluć całą zawartość buzi No i ilościowo szału nie ma, co w połączeniu z mega ślinieniem i pluciem takż edla rozrywki daje nie pozwala rozluźnić stolców Ale przynajmniej są.
Ewstra u na rano między 7-9 cyc (raz lub dwa razy), 10:30/11 cyc (czasem sobie odpuszcza to drugie/trzecie śniadanko) 12-13 obiadek (na razie warzywa z wprowadzaniem połówki żółtka - za jakiś tydzień planuję dodać mięsko, a potem rybkę - teściu obiecał złowić osobiście :-)), po obiedzie cyc - dojada zaraz po, albo później, czasem wcale, aż do podwieczorku o 15-16, około 18 kaszka ryżowa na moim mleku, albo mleczno-ryżowa na wodzie. O 19 kąpiel i potem cyc na dobranoc. W nocy zazwyczaj pobudka około północy i nad ranem koło 4, choć wczoraj przespał 7 godzin ciurkiem a i wcześniej jakoś tak po jednej pobudce rejestrowałam, ale sama sobie nie wierzę przez to moje nocne markowanie
Gratuluję spadku wagi :-) Jeszcze trochę ;-) U mnie za to 1 kg na plus, ale się nie przejmuję, bo i tak mieszczę się w prawie wszytskie spodnie - i to z luzem.
No masakra z tym fotelikiem - u nas nikt by się nie przejął pewnie, ba nawet nie zwróciłby uwagi
aina dużo cierpliwości - na pewno Antoś niedługo skończy nocne boje; tego Wam z serca życzę
nefi mnie też jakoś to rozszerzanie przerażało i nadal przeraża, ale jakoś się tak samo wprowadza. Głównie za sprawą tego, co nam moja mama ogródkowego przywozi i idzie. A Rafał chętnie buźkę otwiera, a nawet potrafi już wyrazić swoje niezadowolenie wywołane wielkością porcji (oczywiście zbyt małą i kończy się dokładkami).
Gratuluję raczkującej Natki. U nas Rafał dzisiaj próbował jakby stawać na nogach (siedziałam z nim na podłodze - siedział na moim kolanie i rwał się do taty, żeby sprawdzić czy ten ma nos na swoim miejscu ;-)), ale to zdecydowanie z atrudne jeszcze dla niego
Mam nadzieję, że zabawa weselna udana i nie myślałaś za dużo o małej ;-)
pinula fantastyczne wieści z miejsca pracy :-) I że masz już spokojne sumienie, bo Jaś też zadowolony.
Rafałek zmienia się, oj zmienia bardzo Niby nadal bardzo podobny do mnie, ale już coraz więcej m w nim widzę. No i już nie taki dzidziuś, ale bardziej bobas bym rzekła (masło maślane trochę, ale co tam... )
O kojcu na razie nie myślimy (bo i potrzeby jeszcze nie mamy); głowię się tylko powoli, jak ewentualnie go od szafek w pokoju odgrodzić; ale ten kojec wydaje mi się mały? Może przez to, że mój to kawał chłopa - jedyne 77 cm (przynajmniej 1,5 tygodnia temu tyle było)
Z organizacją czasu mam podobnie jak Ty - im więcej na głowie, tym szybciej i sprawniej wszystko ogarniam. A jak nic do roboty to smęcę bez celu, a potem czasu brakuje.
U Was też rączki jeszcze słabe? A chęć przemieszczenia się zapewne silna ;-)
Amandla Ty niedobra mamo co to pizzy dziecku jeść nie pozwala ;-) jak tam naleśnikowy eksperyment?
Mini ja też śpioch generalnie jestem (choć raczej sowa i nocny marek - zdecydowanie nie skowronek), ale jak chcę dom opanować (żeby ten ni eopanował mnie) i z Wami mieć kontakt, to nie ma innej rady. A ciężko by mi było się rozstać z Wami :-) Jak nie mam czasu, żeby tu zajrzeć, to cały dzień myślę, co tam u Was...
renia pozdrawiamy, pozdrawiamy :-) Jak mały?
Madziorka dużo cierpliwości w pracy. A wypadek Brak mi słów - współczje serdecznie całej rodzinie (...)
aina ząbków u nas nadal nie widać, ale dają o sobie znać
ajako do walcowania dzis dopiero dotarłam (choć miało miejsce w środę - trochę braki mi się w tym tygodniu porobiły, ale włąsnie nadgoniłam - hip hip hurra!); powyżej ;-)
Dobrze, że u Ignasia nic poważnego z gatunku zaziębień - mam nadzieję, że wszytskie nasze maluchy zima oszczędzi, co by chorowania nie było. A z tym rozwojem to jest czas umowny i mogą się faktycznie różne odstępstwa pojawiać, no i potwierdzam, że panowie częściej zostawiają sobie czas na pewne rzeczy - za to jak już załapią w czym rzecz, to potem z dnia na dzień prawdziwy skok.
U nas dzis dla przykładu rano było "aga aga aga" a dopiero co się żaliłam, że żadnych ciągów sylab jeszcze u niego nie słyszałam. A wczoraj rano, jak poszłam do sklepu i zostawiłam łobuza w aucie z moją mamą, to ponoć było "mamamamamam" - uspokoił się jak tylko przyszłam...
Poza tym teściowie przywieźli nam dziś z wypadu do Wielkopolski "trochę" zabawek - znajomy sąsiada ciotki (czy jakoś tak) oddał po swoich szkrabach - od edukacyjnych przez klocki po ciężarówki do piasku (z piaskiem włącznie
)
Zobacz załącznik 501634Zobacz załącznik 501635Zobacz załącznik 501636
No i po karmieniu o północy zrobiła się 1:30. Nie jest źle - to się chyba nawet wyśpimy ;-)
Kolorowych snów :-)
Dziś jest duża szansa na to, że dotrę do łóżka tuż po północy ;-) A najlepsze jest to, że widzę, że emek też w sypialni został (przytaszczył się dziś na chwilę po południu ;-)); ciekawe czy wytrwa do rana
Na czym to ja skończyłam...
ajako wow - no to Julcia utalentowana będzie Fajnie, że ma szerokie zainteresowania i zapał (oby nie słomiany, chyba że bardzo chcesz ratować domowy budżet )
Kasiulka mój przepis na rzadsze wstawanie w nocy to... chodzenie póóóóóóźno spać ;-)
A z walcem to taka historia była, że trafiliśmy na roboty drogowe, ruch wahadłowy kierowany przez idiotę z walkie talkie - byłam akurat pierwsza po "zmianie"- gościu pokazuje mi "jechać", wychylam się (zza ciężąrówki z budowy) i widzę, że z przeciwka wjeżdża jeszcze ciężarówka, no to zwątpiłam, zwałszcza że koleś wyraźnie nie mógł się dogadać z tym na drugim końcu wahadła. No i w końcu kazał mi stanąc przed tą ciężarówkę z budowy (nie dało się już cofnąć), a tam przede mną koleś walcem jechał - w moim kierunku, ale siedział tyłem. A ja z nerwów (bo juz mnie gościu wpienił) i z przyzwyczajenia do drugiego auta nie mogłam szybko w klakson trafić i dopiero na ostatnią chwilę się udało i walec na styk od auta się zatrzymał Nerwy miałam straszne - o mało gościa nie pobiłam, a ciśnienie to mi chyba też do 300 skoczyło. Zażądałam kierownika budowy, ale zamiast tego usłyszałam tylko, że mam zjeżdżać, a gorsze wyzwiska moich uszu już nie doleciały (mama je tylko usłyszała); chciałam dzwonić do GDDKiA, ale było już za późno. Żałuję, że nie wezwałam policji, ale trudno - najważniejsze, że w sumie nic się nie stało, poza nadszarpniętymi nerwami (nikt mnie jeszcze nigdy aż tak nie zdenerwował)
Z tym rehabilitowaniem to, moim zdaniem, tak samo jak z ćwiczeniami u dorosłych - kto ćwiczy, ten sprawniejszy ;-)
A z rozszerzaniem nic się nie martw - Grześ ma przed sobą mnóstwo czasu na próbowanie nowych rzeczy - rzekłabym, że całe życie ;-) I nie ma co boleć nad tym, że skosztuje szpinaku tydzień, a choćby i miesiąc później niż jego równieśnicy
O dopajaniu już pisałam jak to u nas na fb, to nie będę powtarzać, poza tym, że pijemy z kubeczka, bo butle i niekapki nie bardzo zdają u nas egzamin... No i jak mu nie odpowiada pojeni eprzez mamę, to potrafi po mistrzowsku wypluć całą zawartość buzi No i ilościowo szału nie ma, co w połączeniu z mega ślinieniem i pluciem takż edla rozrywki daje nie pozwala rozluźnić stolców Ale przynajmniej są.
Ewstra u na rano między 7-9 cyc (raz lub dwa razy), 10:30/11 cyc (czasem sobie odpuszcza to drugie/trzecie śniadanko) 12-13 obiadek (na razie warzywa z wprowadzaniem połówki żółtka - za jakiś tydzień planuję dodać mięsko, a potem rybkę - teściu obiecał złowić osobiście :-)), po obiedzie cyc - dojada zaraz po, albo później, czasem wcale, aż do podwieczorku o 15-16, około 18 kaszka ryżowa na moim mleku, albo mleczno-ryżowa na wodzie. O 19 kąpiel i potem cyc na dobranoc. W nocy zazwyczaj pobudka około północy i nad ranem koło 4, choć wczoraj przespał 7 godzin ciurkiem a i wcześniej jakoś tak po jednej pobudce rejestrowałam, ale sama sobie nie wierzę przez to moje nocne markowanie
Gratuluję spadku wagi :-) Jeszcze trochę ;-) U mnie za to 1 kg na plus, ale się nie przejmuję, bo i tak mieszczę się w prawie wszytskie spodnie - i to z luzem.
aina dużo cierpliwości - na pewno Antoś niedługo skończy nocne boje; tego Wam z serca życzę
nefi mnie też jakoś to rozszerzanie przerażało i nadal przeraża, ale jakoś się tak samo wprowadza. Głównie za sprawą tego, co nam moja mama ogródkowego przywozi i idzie. A Rafał chętnie buźkę otwiera, a nawet potrafi już wyrazić swoje niezadowolenie wywołane wielkością porcji (oczywiście zbyt małą i kończy się dokładkami).
Gratuluję raczkującej Natki. U nas Rafał dzisiaj próbował jakby stawać na nogach (siedziałam z nim na podłodze - siedział na moim kolanie i rwał się do taty, żeby sprawdzić czy ten ma nos na swoim miejscu ;-)), ale to zdecydowanie z atrudne jeszcze dla niego
Mam nadzieję, że zabawa weselna udana i nie myślałaś za dużo o małej ;-)
pinula fantastyczne wieści z miejsca pracy :-) I że masz już spokojne sumienie, bo Jaś też zadowolony.
Rafałek zmienia się, oj zmienia bardzo Niby nadal bardzo podobny do mnie, ale już coraz więcej m w nim widzę. No i już nie taki dzidziuś, ale bardziej bobas bym rzekła (masło maślane trochę, ale co tam... )
O kojcu na razie nie myślimy (bo i potrzeby jeszcze nie mamy); głowię się tylko powoli, jak ewentualnie go od szafek w pokoju odgrodzić; ale ten kojec wydaje mi się mały? Może przez to, że mój to kawał chłopa - jedyne 77 cm (przynajmniej 1,5 tygodnia temu tyle było)
Z organizacją czasu mam podobnie jak Ty - im więcej na głowie, tym szybciej i sprawniej wszystko ogarniam. A jak nic do roboty to smęcę bez celu, a potem czasu brakuje.
U Was też rączki jeszcze słabe? A chęć przemieszczenia się zapewne silna ;-)
Amandla Ty niedobra mamo co to pizzy dziecku jeść nie pozwala ;-) jak tam naleśnikowy eksperyment?
Mini ja też śpioch generalnie jestem (choć raczej sowa i nocny marek - zdecydowanie nie skowronek), ale jak chcę dom opanować (żeby ten ni eopanował mnie) i z Wami mieć kontakt, to nie ma innej rady. A ciężko by mi było się rozstać z Wami :-) Jak nie mam czasu, żeby tu zajrzeć, to cały dzień myślę, co tam u Was...
renia pozdrawiamy, pozdrawiamy :-) Jak mały?
Madziorka dużo cierpliwości w pracy. A wypadek Brak mi słów - współczje serdecznie całej rodzinie (...)
aina ząbków u nas nadal nie widać, ale dają o sobie znać
ajako do walcowania dzis dopiero dotarłam (choć miało miejsce w środę - trochę braki mi się w tym tygodniu porobiły, ale włąsnie nadgoniłam - hip hip hurra!); powyżej ;-)
Dobrze, że u Ignasia nic poważnego z gatunku zaziębień - mam nadzieję, że wszytskie nasze maluchy zima oszczędzi, co by chorowania nie było. A z tym rozwojem to jest czas umowny i mogą się faktycznie różne odstępstwa pojawiać, no i potwierdzam, że panowie częściej zostawiają sobie czas na pewne rzeczy - za to jak już załapią w czym rzecz, to potem z dnia na dzień prawdziwy skok.
U nas dzis dla przykładu rano było "aga aga aga" a dopiero co się żaliłam, że żadnych ciągów sylab jeszcze u niego nie słyszałam. A wczoraj rano, jak poszłam do sklepu i zostawiłam łobuza w aucie z moją mamą, to ponoć było "mamamamamam" - uspokoił się jak tylko przyszłam...
Poza tym teściowie przywieźli nam dziś z wypadu do Wielkopolski "trochę" zabawek - znajomy sąsiada ciotki (czy jakoś tak) oddał po swoich szkrabach - od edukacyjnych przez klocki po ciężarówki do piasku (z piaskiem włącznie
Zobacz załącznik 501634Zobacz załącznik 501635Zobacz załącznik 501636
No i po karmieniu o północy zrobiła się 1:30. Nie jest źle - to się chyba nawet wyśpimy ;-)
Kolorowych snów :-)
Ostatnio edytowane przez moderatora: