Oj, oj... Juz 10 stron do nadrobienia - chyba się przed tymi upałami w domach chowacie ;-)
A ja odespałam dopiero co rano ostatnie dni, to dziś znowu zarywam - za bardzo się juz za Wami stęskniłam ;-)
Angel super, że się Wasze ulewanie skończyło. A remonty - cóż, skądś to znam...
tunia u nas nauka butli też na tym samym etapie co wcześniej, czyli gdzieś w lesie; po tym jak spaliłam ostatnio tego nuka, to wczoraj kupiłam baby dreama (bo nuka jakoś spotkać nie mogłam :/ ); dziś nawet coś tam pociągnął, ale co z tego jak w butli była herbatka koperkowa a nie mleczko. No i cycuś nadal bezkonkurencyjny.
Okna myłam jakieś dwa (?) tygodnie temu? I tak wyglądają tragicznie (muchy wszędzie i piasek pod oknem)
Ewstra trzymaj się kochana - już niedługo będzie lepiej; ja na razie też wszędzie tylko z dzieckiem, ale jakoś nie przeszkadza mi to zbytnio (tylko tego panieńskiego trochę żal mi było).
I skąd ja to znam - ja zrobię lepiej, szybciej... A to źle
agusia płacz u Rafała też raczej do rzadkości należy - bardziej właśnie takie marudzenie, skarga, ale i to nie od razu; niekeidy potrafi być naprawdę MEGA cierpliwy
pinula no to w końcu trochę odsapniesz - należy Ci się kobieto trochę luzu i prawdziwych wakacji
i
A ze spacerówką to dokładnie jak Amandla pisze - rozłożona na leżąco, w środku kocyk i tak mamy duuużo miejsca ;-)
Ha ha - witaj w gronie posiadaczy prywatnego połączenia Niagary z fontanną :-) Oj, fajna umięjętność - plucie na odległość wręcz; na szczęście u nas (póki co) bez krostek, więc nie pomogę, ale częste przemywanie wydaje się być dobrym pomysłem
Kasiulka zazdroszczę baseniku - u nas szlaban na takie przyjemności niestety.... :-( Wodę jakąś dla maluchów w rossmannie ostatnio widziałam , ale nie przyglądałam się bliżej... [o - doczytałam, że
Mini też poleca]
Amandla no proszę - Mania chyba będzie małą smakoszką jak mama ;-) Widać wie dziewczyna co dobre
Mini a to ci zdolna bestia z Duszki ;-) Rafał nadal poprzestaje na przekręcaniu na bok, choć czasem w desperacji (szukając cyca oczywiście) prawie na brzuchu ląduje
Borys rządzi jak zwykle
Tu też coś do pośmiania
URWISKOWO: Konkurs "Wszystkie ŁOBUZIAKI mają coś do powiedzenia" - zaczynamy głosowanie.
kadza o hipp combobiotik wiem tylko tyle, że jest dobre w smaku ;-) I tak sobie myślę, że jak kiedyś nadejdzie taki dzień, że będziemy wprowadzać mm, to tylko hipp (chyba że Rafał będzie miał inne zdanie); bebilon okropny, nan taki sobie (jak dla mnie)
Na noc body - oczywiście krótkie + lekka kołderka, która i tak po chwili zostaje skopana
agusia a sio na górkę - szkoda życia na dołowanie
A Rafał to ostatnio próbował "wyjść" z fotelika samochodowego...
[kilka postów dalej] No to dołek chyba juz zażegnany? Wakacyjnie :-) Bawcie się dobrze, choć trasa robi wrażenie
tunia ja też na pierwszym szczepieniu ryczałam jak bóbr i na drugim tez pewnie będę (chwilowo odroczone - na minimum 2 tygodnie)
Mini dobrze Ci siostra mówi - czas na siadanie to dopiero około 6 miesiąca, więc wcześniej nie ma sensu martwić się jakoś szczególnie (choć zauważyłam, że mój urwis tak przed 2-3 dniami coś się zaczął czasem zbierać do siadania...)
A waga Dusi piękna
No to kicia się wykąpała
Mój M standardowo naszym kociakom ochłodę funduje - w wannie ogrodowej; są do tego całkowicie przyzwyczajone i znoszą to prawie ze stoickim spokojem - obywa się więc bez strat w mieniu i ludziach ;-)
No i doczytuję, że "witaj wolności" w sensie bez teściowej ;-) A Tobie medal, bo dzielnie zniosłaś cały miesiąc (i nie przypominam sobie, żebyś się skarżyła)
A w rossmannie czego nie ma, to dziękować za allegro
;-)
Pere no proszę jak ładnie Marcinek sobie radzi
Maruusia fantastyczne wieści - gratuluję M nowej pracy, a siostrzane rady niech goni w czort (i Ty też - grzecznie wysłuchaj, podziękuj i... zrób po swojemu)
ajako super, że juz na miejscu i że maluchy dobrze podróż zniosły
A u nas tak.
Wesele się udało fajnie, mały oczywiście grzeczniutki, choć wieczorem miał kryzys z zaśnięciem w hotelowym pokoju (a dokładnie to się obudziłem "na kontrolę" a tu matki brak - była tylko babcia i jak matka dobiegła po 3 minutach to juz było źle).
Infekcja zażegnana; posiew był jałowy, kontrolne badanie oki, ponowna kontrola w przyszłym tygodniu, potem jeszcze jedan, za 3 tyg. nefrolog.
Zmieniliśmy ośrodek zdrowia. Bedziemy dojeżdżać 18 km, ale co tam - najważniejsze, że opieka pediatry w końcu (oby dobra)
Bioderka ok (nie trzeba więcej nic sprawdzać) - choć pan doktor orzekł, że możliwe, że jeszcze trafimy na usg bioderek... przy drugim dziecku.
Upały nas wykańczają doszczętnie (chowamy się w domu, gdzie da się żyć - nie ma jak stare mury; na piętrze już nie jest tak fajnie); Rafał ma na głowie kilka mega brzydkich potówek
Ogródek woła o ratunek (i tu jeden z głównych powodów mojej nieobecności); mały postęp jest: kupiłam w końcu zielony nawóz - pozostaje jeszcze tylko go posiać
Chata wymaga pilnego odgruzowania (M walczy z małym pokojem); w połowie sierpnia gości się spodziewamy.
Autko mamy nowe - to też trochę latania i załatwiania.
No i tym sposobem znowu zasmarowałam pewnie całą stronę - przepraszam
Ale ja tak nie potrafię się wbić, jak nie przeczytam wszytskiego.
Aha - zdjęcia maluchów wszystkie prześliczne, filmików nie oglądałam.
O! Rafał zaczyna się wiercić, a UWAGA - M nas dzisiaj z powrotem do sypialni zaprosił (właściwie od jakichś dwóch tygodni juz coś tam przebąkiwał, ale udawałam nie zainteresowaną
;-)).
No to zmykam spać.