Cześć
Jesteśmy od wczoraj w domu. Nie mam siły na nic. Szpital nas wykończył.
Po niedzieli zaczynamy tour po lekarzach, bo w szpitalu nie powiedzieli nic odnośnie rsv... Tak w zasadzie, to nie wiem czy nie zarazili jej w szpitalu wirusem... Na noworodkach nic nie miała, a po tygodniu już tak... Zastanawiam się czy to możliwe, że przenieśli jej to badziewie na kroplach do nosa... Chłopiec salę wcześniej miał wirusa i chodziły najpierw jemu dawać krople, a później Lence... W sumie zdarzyło się tylko 1 raz, że wkropiły jej te krople, bo jak zobaczyłam, że chodzą z tym areozolem od dziecka do dziecka to od razu męża wysłałam do apteki i później nie zgadzałam się na wkrapianie tych szpitalnych, tylko dawałam swoje. Wypisali nas bez żadnych leków, a Lenka dalej ma kaszelek. Co prawda mniejszy, ale już dmucham na zimne, bo nie chcę wracać do tego bagna. Babcia kupiła więc inhalator - sympatyczną biedroneczkę Od jutra zaczynamy inhalowanie solą, żeby wszystko ładnie zeszło z oskrzeli.
Nie mogę sobie wybaczyć, że moje dziecko już tyle przeżyło złego Z głupiego kaszlu rozwinęła się taka choroba A i Ona chyba nie czuję się za specjalnie... Zdarza jej się obudzić z płaczem i muszę ją przytulić do siebie, żeby się uspokoiła i poszła dalej spać. Nie wiem co ten szpital zrobił z moim dzieckiem, ale zrobię wszystko żeby nie dopuścić już do konieczności hospitalizacji...
Zaraz się moje głodomorro obudzi, więc Mamusia pędzi przygotować mleczko
trzymajcie się Kochane!
Jesteśmy od wczoraj w domu. Nie mam siły na nic. Szpital nas wykończył.
Po niedzieli zaczynamy tour po lekarzach, bo w szpitalu nie powiedzieli nic odnośnie rsv... Tak w zasadzie, to nie wiem czy nie zarazili jej w szpitalu wirusem... Na noworodkach nic nie miała, a po tygodniu już tak... Zastanawiam się czy to możliwe, że przenieśli jej to badziewie na kroplach do nosa... Chłopiec salę wcześniej miał wirusa i chodziły najpierw jemu dawać krople, a później Lence... W sumie zdarzyło się tylko 1 raz, że wkropiły jej te krople, bo jak zobaczyłam, że chodzą z tym areozolem od dziecka do dziecka to od razu męża wysłałam do apteki i później nie zgadzałam się na wkrapianie tych szpitalnych, tylko dawałam swoje. Wypisali nas bez żadnych leków, a Lenka dalej ma kaszelek. Co prawda mniejszy, ale już dmucham na zimne, bo nie chcę wracać do tego bagna. Babcia kupiła więc inhalator - sympatyczną biedroneczkę Od jutra zaczynamy inhalowanie solą, żeby wszystko ładnie zeszło z oskrzeli.
Nie mogę sobie wybaczyć, że moje dziecko już tyle przeżyło złego Z głupiego kaszlu rozwinęła się taka choroba A i Ona chyba nie czuję się za specjalnie... Zdarza jej się obudzić z płaczem i muszę ją przytulić do siebie, żeby się uspokoiła i poszła dalej spać. Nie wiem co ten szpital zrobił z moim dzieckiem, ale zrobię wszystko żeby nie dopuścić już do konieczności hospitalizacji...
Zaraz się moje głodomorro obudzi, więc Mamusia pędzi przygotować mleczko
trzymajcie się Kochane!