Dzień doberek :-)
Ależ piękny dzień na rodzenie, prawda? ;-)
Właśnie zajadam śniadanko z ostatnią porcją wiesiołka (się akurat dzis skończył) popijając herbatką liściastą-maliniastą...
Coś mi się wydaje, że wczoraj mocno przeholowałam i nie wykluczam, że najdalej w ciągu doby będę tulić kolejną marcową niespodziankę ;-)
Wczoraj wieczorkiem podciekła mi chyba odrobinka wód (naprawdę malućko i miałam spore wątpliwości - obstawiałam raczej inne sprawy), ale jak się w nocy obudziłam z czopem na podpasce (coś mnie podkusiło, żeby zastąpić takową zwyczajową wkładkę), to nabrałam podejrzeń, że to jednak mogły być wody.
Skurczy pojawiło się kilka, raczej delikatnych bardzo i krótkich. Potem byłam głodna, więc w środku nocy (no dobra, o 5 rano) zaserwowałam sobie śniadanko (przed chwilą drugie) i udało mi się zasnąć, ale skoro tylko wstałam , to znów skurczyki się czasem pojawiają, ale póki co spokojnie ;-)
Tak więc
Angel PRZEPRASZAM najmocniej, ale wygląda na to, że wbiję się przed wielką kolejkę - zupełnie nieplanowanie
(no se wykrakałam wczoraj niepotrzebnie z tym rodzeniem) - no żeby do środy chociaż, to byłby baranek, a tak... No, może do jutra chociaż, bo inaczej jeden z naszych znajomych (dzisiejszy solenizant) będzie wniebowzięty, a niekoniecznie mam ochotę go uszczęśliwiać aż tak
Zobaczymy - czekamy na rozwój wydarzeń. Oczywiście jeśli pojedziemy na porodówkę (a czuję, że tak), to dam znać na bieżąco. W razie W mam też namiary na sms'y więc luz - nie przepadnę bez wieści. Bo gdyby się jednak nic nie rozkręciło, to pewnie pochodzę jeszcze dłuuuuugo.
To tymczasem miłego dzionka :-)