Nie panikuj - korzystaj z nieiwedzy i miej spokojną głowę - pozwól, żeby się samo działo, jak dziś nasza położna na wykładach mówiła.
Witam sie grzecznie dziewczyny
całe rano w kuchni ;( podobno urodziny mam dziś i sie znajomi zapowiedzieli ze wpadną , No to trzeba było coś przygotować , zrobiłam kilka sałatek, jakieś chrupkie zakaski i ciasto
Ładne wyszło to sie pochwałę - ciasto diabelek
No to wszytskiego najlepszego - przede wszystkim oczywiście łatwego i szybkiego porodu zdrowego i ślicznego dzidziusia.
Mini może i tak, nie mam zamiaru prać tetry w rękach, bo mam od tego pralkę, która zrobi to lepiej i szybciej niż ja... po prostu przeginanie w obie strony jest do kitu...
nie będę eksperymentować na swoim dziecku tylko dlatego, że w tym miesiącu coś jest "lepsze" niż w poprzednim... a obiadki owszem mam zamiar gotować sama (moja mama, siostry i bratowe tak robiły i robią) -warzywa ekologiczne w ogródku, królika się da "upolować", a i kleik potrafię zrobić i jabłko uprażyć, co nie znaczy że od czasu do czasu nie wypróbuję jakiegoś fajnego gerberka
może ja i staroświecka jestem ale taki mój urok
pinula nie pomogę, obecnie też się zastanawiam czy to co mnie boli jak "na okres" czy to czasem nie skurcz(ybyki)e
To i mój taki plan, bo też w tym temacie staroświecka jestem i jak jakaś teoria do mnie nie przemawia, to NIE i NIE, bo NIE (np. wiaderko do kąpania
)
Też już ze dwa razy miałam delikatne uczucie jak przed okresem - ale w sumie ani to skurcz, ani ból - raczej taki tyci dyskomfort; jednak szybciusieńko minął i jakoś mnie nie niepokoi, ale gin powiedzieć o tym zamierzam
Angel ja też w tym tygodniu zaczynam spać jakoś na potęgę - też mi sie początek ciązy przypomina (jeszcze zanim przyszedł "czas" i robienie testu - to było moje pierwsze podejrzenie, bo taka senność do mnie był aniepodobna). Myślę, że nasze organizmy zbierają powoli siły do wilekiego wysiłku porodu i pierwszych nieprzespanych nocy. No ale to tylko moja teoria i nie ma żadnego potwierdzenia medycznego ;-)
A ja dziś odkryłam
sekret skarpetek ;-)
No bo dziś nam położna (z wieloletnim doświadczeniem) mówiła, że oksytocyna nie lubi zimna. I dlatego poleca ciepły szlafroczek i skarpetki, co sprzyja postępowi akcji porodowej. Podobnie oksytocyna nie lubi głodu, ale oczywiście schabowy z frytkami nie wchodzi w grę - najwyżej lekka przekąska: biszkopcik albo jogurt ;-).
No i opowiadał jak się zmieniły przepisy odnośnie porodu w ciągu pstatnich lat (a WHO wprowadziło-czy pracowało- zasady decydowania o porodzie i np. takiej pozycji wertykalnej juz w 1985 roku
- i gdzie to było przez te wszystkie lata?????).
I będzie z nami też przerabiać plan porodu, więc już jestem spokojna o jego respektowanie w naszym szpitalu.
Cwiczonka były jeszcze lepsze niz ostatnio,a na koniec tradycyjnie
berek (no co tam będzie tatuś słuchał serducha - się dziecię dziś wybitnie zestresowało).
Miłej nocki pełnej kolorowych snów - ja jutro rano na badania i do miasta, więc będę później.