Wszystkiego najlepszego dla bąbelków malutkich
Kamea, rewelacja że Kubuś zdrowy.
Rozumiem, że mamy wcześniaków z większym strachem podchodzą do następnej ciąży, bo traumatyczne doświadczenia robią swoje. Ale nie ma niestety recepty na szczęście. Przecież wiele jest dzieci donoszonych a "uszkodzonych" przy porodzie. Albo stuprocentowo zdrowych płodowo i porodowo a potem chorujących. Albo w ogóle zdrowych a zdarzają się tragiczne wypadki. Myślę, że w chwili w której stajemy się matkami do końca życia będziemy się bały o nasze dzieci, ale prawa jest taka że nasze myśli nie chronią dzieci ale na szczęście też strach przed chorobą nie generuje choroby. Możemy chronic i kochac, a świat i tak z nimi zrobi to co dla nich zaplanował.
W pierwszej ciąży panicznie się bałam o zdrowie Hani, myślałam że zatłukę na sali operacyjnej kiedy położne zachwycały się że dziewczynka, że śliczna zamiast powiedziec mi czy zdrowe.A z Antkiem nawet do głowy nie przyszło mi że może byc coś nie tak, ani jednej złej myśli przez całą ciążę...póki nie wylądowałam na patologii ciąży z hipotrofią płodu. Widzisz? Nie ma recepty...
Doczytałam na nto że 29 kolejne nocne zwiedzanie ZOO i tak sobie myślę, że Hani by się pewnie podobało, zreszta Rubi zachwalała. Ale czy 3 latka nie jest jednak za mała na takie nocne szaleństwa???
A ja miałam dzisiaj koszmarny dzień. Ale w sumie to mnie pokarało za chęc zaoszczędzenia czasu i kasy, bo byłam z dziecmi u alergologa, ale nie u Żurkowej a u Grandek w Specjalistyce na Ozimskiej. I po dzisiejszym dniu już wiem dlaczego jest to jedyny alergolog w Opolu do którego są tylko 2tygodniowe zapisy. Słuchajcie horror. Miałam wizytę na 9.40, weszłam o 11, z dwójką juz nieźle marudzących dzieci. A w gabinecie pani doktor i jej skryba piszący na komputerze. Zaczynam mówic w czym rzecz i stuk puk, wchodzą testy alergiczne. więc pani doktor nas olewa zajmuje się pokłutymi. Ok, rozumiem. Ale po godzinie, gdzie dokładnie co jedno moje zdanie ( z trudem wklepane do komputera) wchodził ktoś po receptę, z testami itd zaczynał mnie szlag trafiał. Nie wiem jak się musiała czuc 15 letnia dziewczyna która była osłuchowana przez panią doktor przy mnie, Antku, biegającej po gabinecie wciekłej Hani, mamie swojej i ów sekretarzu w wieku ok. 25 lat. No żenada. Wyszłam z gabinetu po 13!!!!!!
Ale żebym chociaż cokolwiek załatwiła, gdzież tam. Diagnoza dotycząca Hani: no widocznie ten typ tak ma, że jak pije mleko to mu wątroba choruje. O Antku: oj,dziś go nie będziemy męczyc, przyjdzie Pani za miesiąc do kontroli to zrobimy testy i podamy mleko HA zamiast Bebilonu. A mam coś zmienic w diecie, że za miesiąc do kontroli? Nie...
To niedoczekanie jej, że przekroczę jeszcze te progi. No żenada po prostu...
Chciał nie chciał czekamy na listopad do Żurkowej...tyle że od września Antek zostanie bez mleka.......
A dzieciaki dotarły do domu i tak były wymęczone że do 18 spały...alergolog dziecięcy psia Twoja mac!!!!