Rubi, współczuję przebojów. Hanka też odwaliła taki numer u okulisty, myślałam że ją rozerwę na kawałki, bo zamiast popatrzec w okienko musiałam zakraplac oczy przez 5 dni, a wierzcie mi że sama nie dawałam rady bo potrzebna była jedna osoba siedząca dosłownie na Hani a druga zakraplająca...
Współczuje Ci też tego moczu , skoro Monia jest już miesiąc na furaginum to nie wesoło. A nasiadówki nie pamagają? U nas też bakterie w moczu, ale my dopiero od piątku na furaginie, soku z żurawin i nasiadówkach.
Ewunia: 3-4 sierpnia będzie ze mną Łukasz a potem sama z dziecmi aż do niedzieli. Koleżanka pewnie przyjedzie w odwiedziny, ale siedziec tam ze mną długo nie będzie. W sumie nawet się nie boję, bo wiem że gdyby cokolwiek się działo to po mnie natychmiast ktoś przyjedzie. Antka się przywiąże długim sznurkiem do przyczepy, Hanka będzie miała piach 5 metrów od przyczepy, powinnam dac radę, ale tak naprawdę to Wam powiem 9 sierpnia
Trochę mam cykorię że mnie zamęczą na śmierc ale nie chce żeby dzieci siedziały w domu, poza tym paradoksalnie siedzenie w domu jest koszmarem, bo w terenie jakoś dają życ. Wolę 5 godzin na dworze z dzieciami niż godzinę w domu. W najgorszym wypadku- zimno i deszcz wezmę laptopa z bajkami. Mało wychowawcze ale przynajmniej Hanię będę miała z głowy. A poza tym chciałabym żeby Hania zobaczyła że przyroda to nie tylko kaczki w parku. Tyle teorii, a praktyka może mnie postawi tak do pionu,że nie będę chciała nawet w Bieszczady jechac:-)
Rubi, ja Cie w pełni z tym urlopem rozumiem. Wszyscy mi mówią że mam urlop od 3 lat bo nie pracuje, ale jak teściowa pobyła z dziecmi 6 dni to była 4 kilo chudsza i wykupiła sobie sanatorium bo ledwo żyła. Też mi urlop który polega na załatwianiu wszystkich możliwych spraw, praniu, gotowaniu, prasowaniu i pilnowaniu żeby Szatanka nie wysadziła ludzkości w kosmos a Antek nie zrobił sobie krzywdy- lub na odwrót. Wszyscy przecierają oczy ze zdumienia jak mówię że marzę żeby do pracy wrócic. A ja naprawdę wolę 8 godzin palety w magazynie przekładac, ale mimo wszystko miec luz psychiczny. A tak oj co to za problem, tylko muszę rano zrobic zakupy, posprzątac, zabrac dzieci na rehabilitację, zrobic obiad, pójśc na spacer, wkąpac, położyc spac, zdjac pranie, wywiesic pranie, poprasowac, pomyc naczynia...i 1 w nocy się zrobiła, pikuś. I tylko czasem autentycznie 5 minut nie ma żeby się wyłączyc na chwilę, więc w pełni rozumiem jak okropnie się cieszysz na urlop. Gdybys mogła sprzedac dzieci chocby na 24 godziny...o to już coś innego. Choc kiedy ostatnio mi się to zdarzyło ( rok temu) to zachowywałam się jak psychopatka w amoku to autentycznie nie wiedziałam co robic najpierw. I oczywiscie mielismy z Łukaszem wielkie plany: kino, teatr kolacja...a poszliśmy spac i przespaliśmy 19 godzin