reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ploteczki Opolanek i Opolszczanek

aga :-) spoko bedzie....mi sie wydawalo ze nie odwaze sie wyjac cycka do karmienia przy kims obcym a jak dzieciaki na swiecie juz byly to... dziecko najwazniejsze ;-) a teraz to i na dworze moge karmic :-)
 
reklama
Aga107 myslisz, ze ktos patrzy co robisz, ma inne rzeczy do robienia niz lampienie na osobe z boku ;-). Po porodzie jestes wypluta i masz wszystkich obcych w koło głeboko w dupęcji ;-). My tylko budziłysmy taka jedna laske, bardzo młoda dziewczyna co spała jak kamiem mimo tego, ze jej dziecko darło sie jak opentane np juz 20 min i tak kilka razy w nocy. Moj Kubun pierwsza noc cała przespał :biggrin2:. Za to matka nie, bo czekałam czy czegos mu nie bedzie trzeba - świrus;-). Mały w/w dziewczyny potrafił pobudzic wszystkie dzieci procz Kubusia hehehe.
Nikt ci nie zagwarantuje, ze w sali 2 osobowej nie bedzie dosawek bo jak nie ma miejsca to gdzie inne dziewczyny i dzieci maja lezec, na korytarzu? Tego sie nie da przewidziec, nasz porodowka jest stanowczo za mała na nasze miasto i okolice. A dodaj teraz jeszcze odwiedzajacych, dokładnie w tych samych godzinach, robi sie lekka masakra ;-). Ja rodziłam jak były mega upały, zyc tam sie nie dało, ale jak pisałam urodzic i uciekac do domu ;-)

Daggy :zawstydzona/y: miesiąc nad morzem robi swoje ;-)
 
Ostatnia edycja:
aga107 nie mnie oceniać dlaczego tak robiła, ale miałam nerwa jak jej Mała płakała bo była głodna, a mamusia jadła obiadek bo akurat przynieśli:crazy:
I naprawdę nie było mi miło leżeć w pokoju z dziewczyną która wiecznie narzekała i nie dało się z Nią porządnie pogadać i która chciała się wypisać na własne żądanie po 3 dniach mimo że Malutka miała coś z serduszkiem i trzeba jej było robić badania:-( Mi skreślali trzy razy wyjście do domu, już normalnie miała dość, każdego wieczoru nastawiałam się, że na drugi dzień będę w domku, a tu lekarz przychodzi i pach, guzik, bo Aluśkowi trzeba zrobić dodatkowe badania. Ale jakoś sobie dawałam radę, bo wiadomo, że dzidzia jest najważniejsza:-)
Wiesz każda z Nas inaczej to przeżywa i wogóle. Życzę Ci, abyś miała lekki poród, szybko doszła do siebie i żeby dzidzia była zdrowa:-), a resztę jakoś się przeżyje:rofl2:
 
Dzisiaj się "poznęcałam" trochę nad Małym. Odbijałam mu stópki w gipsie, Tylko że gips mi się trochę zbyt twardy zrobił i musiałam mocno przycisnąć, nie spodobało mu się to ale się nie obudził ;-)
Nie wyszło tak jak chciałam, lekki odcisk tylko, ale zawsze jakaś pamiątka będzie :-D Ciekawe czy to kiedyś doceni, dziewczynki są bardziej sentymentalne cha cha ;-)
 
Dziewczyny, ja dopiero teraz się dołączam, bo wczoraj kompletnie czasu nie miałam- tyle co w pracy;-) Kuba popołudniu praktycznie wcale nie spał i cierpliwości do zabawy samemu też nie miał zbyt wiele...

Moje wspomnienia z pobytu w szpitalu nie są najfajniejsze, ze wzgledu na pobyt na oddziale patologii ciąży a jak przypomni mi się ten wredny Łabiak to od razu tracę humor. Łabiak to dla mnie gbur i cham. W 32 tc odeszły mi wody. Mąż zawiózł mnie do szpitala do Strzelec, ale ze względu na dziecko przewieziono mnie do Opola. Nikt nie był w stanie mi nic powiedzieć na temat całej sytuacji, cokolwiek... Co się dzieje, co mają zamiar robić... totalnie nic. Nikt mnie nie poinformował, że wrazie jakichś objawów (których nie musiałabym być świadoma bo to była moja pierwsza ciąża i nawet nie miałam pojęcia jakie to odczucioe mieć skurcze, tym bardziej jak są takie słabe!!!!) mam cokolwiek zgłaszać, a jak już coś zgłaszałam... szkoda gadać. No i dostałam się patalogię. Podczas całego mojego pobytu na tym oddziale badanie ginegologiczne miałam robione tylko raz, pierwszego dnia oczywiście przez Łabiaka - bardzo bolosne, przy tym bardzo nieprzyjemnie traktował pacjentki. Innych badań na tym oddziale się nie doczekałam, nawet nie miałam robionego KTG!!! Jedynie dostawałam antybiotyk na obniżenie CRP. Stwierdzili, że będą opóźniać poród. Jedyne zalecenie jakie otrzymałam, to takie, że moge wstawać tylko do toalety i to wszystko. Po dwóch dniach pojawiły się skórcze (zanim doszłam do tego, że to skórcze, to trochę mi zeszło), zgłosiłam to położnej. Na lekarza czekałam jedynie 4 godziny. Zbadał mnie i stwierdził, że podadzą mi kroplówkę na wyciszenie skurczów. Noc jakoś przeszłą bezboleśnie. Rano położna zapytała czy nadal odczuwam skórcze. Odpowiedziałam, że tak ale nie tak silnie i często jak wcześniej. Przyjęła to do widaomości i tyle. Popołudniu skórcze w niewielkim stopniu się nasiliły (ale nadal nie były tak silne jak wcześniej), powiedziałam o tym lekarzowi podczas wieczornego obchodu. Do ten do mnie z pretensjami, że tak późno o tym mówie. To ja się wkurzyłam i powiedziałam mu, że ja już sama nie wiem co mam robić, bo nikt mnie o niczym nie informuje i że jak porzednim razem zgłaszłam coś to na lekarza musiałam czekać 4 godz. Obrócił się tylko na pięcie i zlecił (po godzinie) KTG. Skurcze miałam już wtedy regularne co 6 min. a KTG nie wykazało ani jednego! Lekarz stwierdził, że zapis jest prawidłowy i wszystko jest OK. To mówię położnej, że mam regularne skurcze i raczej sobie tego nie ubzdurałam. To ona stwierdziła, że długo już tak leżę i to pewnie od tego bolą mnie plecy. Kazała mi połozyć się na boku, żeby przeszło. Po kliku skórczach mówię jej, że to napewno nie od leżenie tylko, że mam skórcze. Zgłosiła lekarzowi. Po kilkudziesięciu minutach zbadał mnie jak zobaczyłam jego wielkie oczy podczas badania, od razu wiedziałam, że coś nie tak. Rozwarcie na 6 cm, blok porodowy. Koleżance z sali, która była w 39 tc. kazali mnie spakować. Na sali porodowej leżałam sama, obok rodziłąm inna dziewczyna. Oprócz tego spokój na bloku. Gdy zaczęły się silne skórcze i nie wiedziałam co mam robić (bo każda poł. mówiła co innego) zawółałam jedną z nich, a ona do mnie krzyczy, że mam się uspokoić, bo ona teraz nie może przyjść, bo musi jakieś karteczki wypisywać (franca stara!) Później przyszła położna z patologii (bardzo fajna dziewczyna) i została ze mną już do końca. Dziewczyna bardzo młoda i bardzo mi pomogła, naprawdę położna z powołania. Później przeiwźli mnie na oddział ginegologii a Kube oczywiście na oddział wcześniaków. Na ginegologii było ok. ale wtedy to już nie potrzebowałam ich pomocy, najważeniejsze było dziecko.fajnego miałąm lekarza prowadzącego dr Więcka, odbierał mi też poród - b. fajny lekarz. No iatk moje wspomnienia z Opolem nie są najmilsze. wcześniej leżałąm w Strzelcach i tam opiekę lekarską miałam o wiele lepszą. Byłam z obrzękami a badań miałam bez liku. Mam nadzieję, że moje drugie dziecko będę mogła urodzić w Strzelcach i że do tego czasu ordynator tam się nie zmieni.

A jeżeli chodzi o opiekę na oddziale patologii noworodków i wcześniaków to opieka była rewelacyjna!!! Połozne były różne, ale generalnie nie mogę narzekać napewno. Teraz trzeba sie tylko modlić, żeby Kuba był zdrowy!
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Ech ja wam juz nie będę opisywac moich wizyt w szpitalu i pobytu:-p Samo to ,ze ani razu mnie gin w ciąży nie badał,dobrze nie świadczy u słuzbie zdrowia w UK:baffled: Sam szpital fajny i poród tez ,ale to wszystko.
A no i w sumie cieszyłam się ,za na drugi dzien wyszliśmy już do domu,ale jakby małemu cos było,a by nie wybadali jeszcze w szpitalu to nie wiem co by było:no:

Ja ewentualnego kolejnego porodu na Reymonta się nie boję,bo ciocia nasza tam pracuje,więc wiecie;-) ,a z tego co słyszałam to Łabiak mimo wszystko jest dobrym lekarzem.
Co do jedzenia to nie wiem jakie podają na oddziałach ,ale to na dole w stołówce jest bardzo dobre:tak:
 
Hej dziewczyny:-)
U nas noc spokojna nie było potrzeby jechania na zastrzyk, a Mały chrypi już mniej:-)
Amelkowa mam zdjęcie Aluśka jak był ufoludkiem, postaram się je wkleić:-).
A i przypomniałaś mi o Izbie przyjęć w szpitalu - to też bym wymazała, za każdym razem przyjmowała mnie taka sama wredna baba, która przy przyjęciu do porodu już przeszła wszystko:crazy:
A więc:-) Miałam się zgłosić w czwartek rano na planowane CC (Mały był ułożony pośladkowo), ale wieczorem zaczęły się skurcze, więc o 24tej trafiłam do szpitala. Na Izbie przyjęć okazało się, że rozwarcie już jest na 3-4 cm, ale Pani położna po badaniu stwierdziła, ze Aluś jest ułożony prawidłowo, czyli główką do dołu:baffled:. No to jej tłumacze, że niemożliwe, bo wczoraj byłam na USG i cały czas czuję Maluszka tak samo (pośladkowo był ułożony już od 20 tc), no to z łaską zawołała lekarza, który o dziwo stwierdził to samo - że mogę spokojnie rodzić naturalnie:eek:. No to ja dawaj dalej swoje:-). Więc z wielkim ale i z tekstem "hm, zrobimy USG i sobie Pani zobaczy" i co zobaczyłam?...że Alusiek lezy dupskiem do dołu tak jak mówiłam. Ależ było ich zdziwienie. Później pojechaliśmy na górę na blok porodowy i podłączyli mnie do KTG (oczywiście kazali wyłączyć tel. a Mój P. siedział na dole) Miałam fajnie, bo cały czas były ze mną praktykantki więc mi się nie nudziło:-). Skurcze sobie były nadal, a dopiero o 4 rano wymknęłam się do łazienki i zadzwoniłam do P., że żyje i zeby sie nie martwił:tak:No i trzymali mnie pod KTG aż do obchodu, a skurcze były już coraz częściej i ostatnie badanie wykazało 5 cm rozwarcia. Powiem Wam szczerze, ze powoli zaczynałam się bać, że będę musiała Aluśka urodzić normalnie i nie chodziło o mnie, ale o Aluśka, żeby mu się nic nie stało:-(. I rano na obchodzie Łabiak okazał się w porządku, a jak usłyszał, że są wskazania do CC, a ja nadal pod KTG to zrobił niezłą awanturę , po co wogóle czekają, że przecież w takich sytuacjach się nie czeka:no: a jeszcze oberwało się Pani z Izby przyjęć:-), bo w ciąży miałam małopłytkowość, a kobieta na Izbie zawieruszyła gdzieś moje ostatnie wyniki krwi i konsultację od hematologa (od ilości płytek krwi zależało czy będę mogła mieć znieczulenie podpajęczynówkowe, czy muszę mieć narkozę, a ja byłam w dolnej granicy). Więc sprwiedliwość jest:-). A póxniej to już było z górki:-)

Wlaśnie próbuję dodać zdjęcie mojego ufoludka, mam nadzieję, że się Wam otworzy:-)

Ma
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
reklama
Bry :-)

pospałam dziś do 7:30 :-) Monia postanwila co prawda wstać już przed 5:00 ale po prawie godzinnej walce udało mi się ją uśpić :-)

Agita :-) dzięki za pomoc FraniowejMamie i Franusiowi :-*

Kamea ;-) źle trafilaś... Łabiaka osobiście nie znam - za kazdym razem jak byłam na OPC to on był ordynatorem na Ginekologii... uważaj w kolejnych ciążach - przedwczesne skurcze potrafia się powtarzac w kolejnych ciązach w tym samym czasie (ja tak mialam)...

no i podstawowa rzecz jaką powinna wiedzieć kobieta w szpitalu położniczym: nie warto pytać lekarza (choć są wyjątki) o to co się dzieje - najlepiej zapytać położną!!! Z położnych na OPC polecam siostrę Małgosię (malutka kobitka z włoskami kręconymi), siostrę Sylwię (ale lepiej ją omijać jak trze krew pobrac albo wenflon zalozyc), siostrę Izabelkę (tez malutka kobietka)
 
Do góry