reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Ploteczki Opolanek i Opolszczanek

Dziewczyny, tak tylko na szybko bo zaraz pedzimy do reala.
Jako rodowita Żywczanka, z matki i ojca pracujących w browarze żywieckim za starych czasów wiem , że rzeczywiście " Żywiec" woda zrobiła wał.
Otóż początkowo mieli oni wodę z ujęcia browaru- czyściuteńką i wartościową, woda ta była słynna i fenomen piwa Żywiec polegał właśnie na tej świetnej wodzie.
Ale nie koncern od wody nie płacił rachunków, potem zerwał umowę dzierżawy źródła i teraz korzysta ze ujęcia spod Wielkiego Groma, która już taka fajna nie jest. Opinia mojego znajomego który pracował u nich jest taka" stuningowana kranówka". A te rekomendacje które Żywiec ma nie wiem czy są nadal właśnie aktualne , czy przypadkiem nie bazują na czasach kiedy dzierżawili ujęcie browaru. Wtedy mogli dostać takie odznaczenie, a używają go do tej pory.

Z wodami jest rzeczywiście problem . Kiedy Hania się urodziła mieszkaliśmy w centrum , woda koszmarna, dwa czajniki wywaliłam bo nie dało ich się już odkamienić. I wtedy przerzuciliśmy się na mineralkę Gerbera, ale już jej nie produkują:baffled:

Wieczorkiem skrobne coś więcej.
 
reklama
Rubi ja nie wiem, chyba masz słabo unerwione moczowody ;-) przecież niektórzy jak piasek wydalają to wyją z bólu! :-D:-D
no nie wiem.... jak mialam ostry atak kolki (wtedy jak mi zakladali cewnik) to wylam z bolu wiec z nerwami w porzadku chyba... moze sie juz przyzwyczailam do bolu... taka juz jestem nieczula :-):-D;-)
Ciuszki mogą być, w sumie, tak jak mówiłaś niektóre nadają się tylko do karmienia ;-), ale ogólnie w porządku. Zapomniałam zapytać czy na coś się składamy za nie:confused:
wiesz... glupio wyszlo bo mialam zafundowac im pizze ale nawet nie wchodzili na gore wiec dalam Madzi przytulanke i pleczke (tez ja przytulala;-)) i bombonierke jej mamie... moze nastepnym razem bo mamy dostawac sukcesywnie wszystkie ciuszki po malej ;-)

Rubi jak chcesz bodziaka na 68 bez rękawków to chętnie odstąpię, bo moja mała raczej nie ponosi :tak::tak::-D
a niby czemu nie ponosi? zalozysz bodziaka bez rekawka pod jakas bluzeczke i gitara ;-)

Saly dzięki za wiadomości z pierwszej ręko i Żywcu! A jak tam walka na łyżki? nic nie piszesz, Hania się przemogła?
ja tez czekam na wiesci o Zywcu a takze chcialabym sie dowiedziec czy to ciasto z truskawkami sie udalo? bo Jaskowi wychodzi:tak::tak::tak:
 
jak sie ma porzadny atak kolki to boli caly brzuch, plecy i nawet oddychac nie mozna bezbolesnie :-:)-:)-(
 
Ostatnia edycja:
Victoria!!!! Sukces normalnie!!! W pełnym zakresie!!!!
Mój uparciuch zjadł dzisiaj cały deserek łyżeczką:-D:-D:-D:-D
Od kilku dni już otwierała paszczękę i kilka łyżeczek łykała, ale dzisiaj zjadła cały deserek!!!! Na zupkę sie wypieła, ale dla mnie to i tak krok milowy. Po pół roku ryku i histeri umazane szczęśliwe dziecko okazało miłosierdzie. Amen:tak:

Przy okazji, dziewczyny kompletujcie sobie też odziez " gorszego gatunku", na zniszczenie. Rubi to pewnie nie mam co sugerować , bo ona tu bardziej doświadczone ode mnie...
Ale dla mnie to było odkrycie, ulewające dziecko. Myślałam, że 3 szuflady ubrań ( z każdego rozmiaru) to zdecydowany nadmiar. Skądże. Jak mi puściła kilkanaście fontann to pralka nie wyrabiała z obrotami. Potem zaczęło się rozszerzanie diety i opór córci łyżeczkowy. Niezbędna okazała się nie tylko jej odzież do karmienia i dla mnie kilka dresiku z orginalnym " deseniem". A jak wpadkowałam z nią marchewkę czy zupkę i strzeliła fontanne( bo ulewała do 8 miesiąca) to żaden wybielacz nie podołał.
Teraz też korzystam z gorszych ciuszków, dresików, bo Hanka buszuje raczkując a ja choćbym nie wiadomo jak pucowała podłogi to ona i tak ma zawsze ufajdane kolana.

Ciasto wyszło świetne, nawet ja nie schrzaniła. Ale męzus bardziej zajadał się tymi gniazdami makaronowymi co je podpatrzyłam od Rubi i zaserwowałam. Pychotka:tak:Więc uprzejmie dziękuję i liczę, że się przy Was podszkole kulinarnie. Np. ...jak się robi małosolne? Bo kiszone do słoika to wiem , ale małosolne nigdy nie mało słone nie wyszły:-p:-p:-p

Współczuje Wam z tymi nerkowymi perturbacjami. Ja pół życia spędziłam w dzieciństwie na nefrologii, wiem jak bolą nerki, nie raz gryzłam poduszkę z bólu. Rodzenia kamienia nie potrafię sobie nawet wyobrazić. Więc tylko wirtualnie przytulam.

Zlecenie na szperanie w celach kombinezowych złożone. Szukają sie :tak:

My ostatnio mamy kiepskawe dni, głównie z powodów finansowych. Parę lat temu mój wszechstronnie uzdolniony małż zgubił książki z bibliteki wojewódzkiej. No i przyszło wezwanie do zalaty z firmy windykacyjnej...na 2 tys. złotych. 990 koszty przetrzymania książek, 140 koszty administracyjne, reszta to wycena atykwaryczna zgubionych książek. Czas na zapłatę 14 dni. W ten oto sposób pozbylismy się ulgi za dziecko i zwrotu podatku VAT za remont a także nadziei na szafę do sypialni:angry::angry::angry:
Tak więc dziewczyny sprawdzać czy nie macie jakichś zaległości, bo się wycwanili i sprzedają dług firmom windykacyjnym a z nimi nie ma żartów.

Jeszcze dzisiaj wyciągnęłam małż na zakupy obuwnicze ale tak wybrzydzał i marudził, że się wkurzyłm i wyszłam ze sklepu. Niech chodzi w zniszczonych jak woli, w koncu następne wolne popołudnie będzie miał za miesiąc:angry::angry::angry:
Faceci, z nimi źle, a bez nich jeszcze gorzej...

Co do przychodni to my podlegamy pod POLIMED. Pielęgniarki bym tam wystrzelała , ale do lekarza nie mam zastrzeżeń...Jeszcze...Bo Rubi, czy p. doktor która się nie zna na alergii to nie może dr. Michalak???

Amelkowa, chyba Ty pisałaś coś o pediatrze na Chabrach...To na Chabrach jest przychodnia? Bo kolo Lewiatana owszem, dyndają choragiewki reklamujące prywatną przychodnię, ale jeszcze jej nie namierzyłam , a warto mieć pod blokiem alternatywę.

Jeśli zaś chodzi o Waryńskiego to my tam do alergologa chodzimy, a konkretniej do ukachanej dr . Żurek dzięki której Hania powoli zaczyna normalnie funkcjonować a nie żywić się powietrzem.

Potwierdzam robienie badań na Głogowskiej w LOMIE a nie na Witosa. Testy pierwsze alergiczne robiłyśmy na Witosa. Panie jak mnie zobaczyły z 5 miesięcznym dzieckiem to zzieleniały. 20 minut czekałam na " ekspertkę od dzieci" a i tak Hania która generalnie olewa szczepienie i nawet nie zauważa, że kłują tym razem darła się w niebogłosy, bo to z żyły pobierane...

W LOMIE znacznie lepiej, Hania nie zauważyła, że jej wampirki krew wyssały:-p

A i tak nic nie przebije wyrazu twarzy pielęgniarki w POLIMEDZIE jak przyszłam z tygodniową Hanią na morfologię...kobiecie się ręce trzęsły i nie potrafiła ta igło-pipetką trafić do probówki...:no:

Co do szkodliwości wód, produktów, jedzonka. Ja mam z tym problem, z jednej strony Hania jest alergikiem i siłą rzeczy unikamy konserwantów jak ognia, więc i słoiczki odpadają i inne wynalazki, a z drugiej strony nie da się uniknąc wszystkiego. Wcześniej czy później i tak z tym badziewiem będzie miała kontakt, wiadomo, że lepiej później...Ale myślę, że gdybym miała zdrowe dziecko- niealergiczne- to gdzieś koło roku powoli wprowadzałabym produkty niektóre z " chemią"- oczywiście łagodne, jak np. sklepowe biszkopty, bo choćbyśmy stały na głowie to dzisiaj nie da się dziecka chować w jałowych warunkach i chyba bym wolała jednak nieco przyzwyczaić florę bakteryjną dziecka do paskudztw...bo pójdzie do przedszkola, szkoły i zaczną się kłopoty...
Zresztą odkąd Hania wylizała z uśmiechem na buzi wszystkie 4 koła w wózku zastanawiam się czy nie ma gdzieś ukrytej funcji " nieśmiertelność":tak::tak::tak:

Hania nauczyła sie wchodzić na łóżko i fotele. Schodzić nie umie, więc ląduje z wprawą nieopierzonego spadochroniarza. Wczoraj przyprawiła mnie niemal o zawał, bo zrolowała sobie pościel w zgrabny kokonik , stanęła na nią i ...wspina się, co by z łóżeczka wyskoczyć. Złapałam jak wisiała juz głową w dół jak nietoperz po drugiej stronie łóżeczka...Mam nadzieję, że wyszło jej to jakoś nieświadomie...choć ta szelma zdolna jest do wszystkiego. I tak upadł ostatni bastion świętego spokoju. Teraz nie wsadzę jej do łóżeczka, żeby spokojnie skorzystać z toalety.
Zawsze byłam ostrym wrogiem chodzików i innych wynalazków źle wpływających na postawę dziecka. Teraz dalej nie pochwalam, ale...rozumiem zdesperowane matki , które chcą mieć 15 minut pewności bezpieczeństwa dziecka:zawstydzona/y::zawstydzona/y::zawstydzona/y:

Co do filtrów do wody to też sie przymierzamy , więc jeśli mogę to chętnie podczepię sie pod Twoje wyniki śledztwa, detektywie Amelko:-p

Hm , 3 w nocy a mnie się dalej nie chce spać...ostatni raz tak miałam w I trymestrze ciąży...czyżby mały Antoś????:sorry2::sorry2::sorry2:A za 3-4 godziny radosna jak skowronek Hania będzie brykać i zdobyć dom:sorry2:
 
saly ;-) gratulacje z okazji wygrania wojny lyzeczkowej :-):-)

no i popatrz ile wspolnego mamy :-) jedno laboratorium, ten sam alergolog :-)
do polimedu jezdzimy na dyzury bo Jasiek nie nalezy do zadnej opolskiej przychodni tylko do wsiowej i do Polimedu mozemy jezdzic jak nasza przychodnia jest nieczynna. a jak sie ta pani doktor nazywa to nie wiem bo nigdy mu recepty nie wypisywala i nie mialam skad wyczytac ktoz to :-(

co do przyzwyczajania dziecka do chemii to biedny Jasiek zostal wpakowany w ciuszki prane w zwyklym proszku w 5 dobie zycia :baffled: ja bylam w szpitalu i wyprawke naszykowala mu babcia ktora nie miala bladego pojecia ze trza to wyprac w "dziecinnym" proszku :baffled:
jak juz wyszlismy ze szpitala i mielismy probki Loveli to pralam w tym proszku i nawet poslalam malza po duze opakowanie. dzielilam ciuchy na nasze - prane w Persilu sensitive i jaskowe - prane w loveli... mialam klopot zeby nazbierac jakowych ciuszkow na cala pralke i doszlam do wniosku ze skoro nic mu nie jest jak przytula sie do moich ciuchow wypranych w zwyklym proszku to powinien przezyc jak i jego ciuchy beda prane w zwyklym... zaczelam prac wszystko najpierw w resztce Loveli a potem w persilu sensitive i przezylismy bez zadnych problemow :-):-):-)
nie steryzlizowalam flaszek czy smoczkow - jedynie laktator polozna na oddziale wygotowala mi przez 10 minut a potem nowe flaszki i smoczki gotowalam i od czasu do czasu potem przelewalam je wrzatkiem... Jasiek zyje ;-)
wyrodna ze mnie matka :-):-D:tak:

a z ulewaniem.... myslalam ze nie bedzie tego widac na ciuszkach tych najmniejszych ale niestety - zotlawe slady po pawikach zostaly choc pawiki byly czysto mleczne:-(
i zastanawiam sie jak Marcik gangstera zabezpiecza przez sladami jedzenia na tych markowych ubrankach za ciezkie pieniadze... bo przy jedzeniu mozna babla zapakowac w sliniak z rekawami ale jak bedzie jakis pawik to co? no i najlepsze sa marchewki i jagodki ;-) chociaz na jagodki mielismy sposob - schodzilo jak sie plame potraktowalo Silem - odplamiaczem do.... tlustych plam :-):-D:szok:

malosolnych tez nie umiem za cholere zrobic.... robilam wg przepisu mamy, wg przepisu babci malza ale za nic na swiecie nie wychodza mi tak jak powinny wiec juz nigdy nie bede probowala :no::no::no:

a kamien z nerki.... no serio nie wiem kiedy sie urodzil... moze mnie przy tym nie bylo???:-D:-D:-D chyba jednak przyzwyczailam sie do tego bolu bo majac potezny zastoj w prawej nerce pod koniec ciazy z Jaskiem nie odczuwalam w sumie jakichs wielkich dolegliwosci... cmilo i tyle....
 
Rubi spodnie rewelacja! Lepiej trzymają się na biodrach niż dżinsy ciążowe, które zjeżdżają mi z tyłka razem z majtkami :szok::szok:;-)
ja je nosilam na poczatku ciazy - pod spodniami mialam rajstopy wiec wsio bylo OK. ustroilam sie w te gatki kiedys do miasta - cieplo juz bylo wiec rajstop juz nie mialam... ide sobie ulica i patrze pod nogi a tam jakies dluuuugie nogawki mi sie zrobily:szok::szok::szok: ten golfik taki milutki ze nawet nie czulam ze mi sie z brzuchola zsunal :no::wściekła/y::-):-D dobrze ze mialam polar z kieszeniami bo przez te kieszenie trzymalam w garsciach gatki :-):-D:-D
no i tyle byly noszone - kilka razy w sumie :-( szkoda mi ich bylo bo i material fajny i w ogole szkoda mi bylo tej kasy ktora moja mama w nie zainwestowala...
dobrze ze teraz sa dwie dziewczyny ktorym sie te gatki dobrze nosza:-):tak::-)

mam tez wiesci od Marcik ;-) TZ wzial lapka z netem :-( a Marcik jest teraz zaganiana sprawami chrztu i roczku... moze po tej imprezie TZ odda lapka to sie Marcik sama zamelduje ;-)
 
Rubi z tymi spodniami tak jest - dopóki brzucho nie jest taki że ten materiał będzie go opinał porządnie do będą spadać z tyłka, bo tam nie mają się na czym zatrzymać...
Trochę pochodziłam w nich więcej i rzeczywiście troszkę zjeżdżają - ale to nic w porównaniu z tymi co mam:szok::szok:

dzięki za wieści od Marcika ;-) przekaż jej pozdrowienia przy najbliższej okazji ;-):tak:

ja jak mialam wielki brzuch to bylam w szpitalu i biegalam w spodniach od pizamy :-D:-):tak:
 
oj dziewczyny ale zaczynacie referaty pisać:tak::-D:tak::-D

saly a na co Hania jest uczulona (tzn na co ma alergię)i jak to wybadaliście u malutkiej, zastanawiam się bo Maciek ma co jakiś czas takie jakby potówki na oliczkach i koleżanka mi mówiła, że może to być alergia na coś wiem tylko że na pewno z glutenem jest ok bo jest pod stałą kontrolą

Amelkowa no to nieźle Was zrobili z tym kredytem ale Ty sie nie denerwuj bo może w poniedziałek wszystko się wyjaśni i będzie git:tak:

jeśli chodzi o spodnie ciażowe to mi zjeżdżały i przy małym i dużym brzucholku:-D:-D musiałam podwiązywać pasem pod brzuchem a Ty rubi dobrze ż się szybko zorientowałaś że Ci gatki lecą bo co by było jakbyś przyszła do domu bez???:szok::-D:szok::-D

co do ogórasów to ja wszystkiego daję "na oko" i zawsze są rewelacyjne:tak::tak: ale jeszcze oprócz tego co wypisała Amelkowa to ja daję liście chrzanu albo korzeń

oj jeśli chodzi o ulewania to ja też mogę powiedzieć że nie jedna bluzka moja (no i Maćka) wylądowała w śmieciach:tak: ulewał strasznie dużo i po każdym mleczku! masakra bo nie było karmienia aby mały nie ulał i trwało to długo bo dopiero po roczku to się jakoś uspokoiło. Nawet jak chodziliśmy do lekarza to zawsze pytałam czy jest wszystko dobrze bo mały dużo ulewa. Wywalczyłam nawet skierowanie na Witosa do gastrologa dziecięcego ( tam to w ogóle tragedia bo pani doktor już kiedy miała nas przyjąć poszła na....1.5 godz na obchód) no ale powiedziała że "to" samo przejdzie bo Maciek dobrze wygląda i nie wygląda aby mu czegoś brakowało! no ale dobrze że się już skończyło to ulewanie teraz jak już zmieniliśmy dywan to prawie nie czuć pawików:-D:tak:

dziewczyny Wy piszecie o pobraniach krwi u dzieciaczków z pięty a mój Maciek jak na początku jeździliśmy z nim na badania do Warszawy to nie miał pobieranej z pięty tylko z główki ( widok tragiczny ja ryczałam razem z nim) teraz jak robimy już badania w Opolu to chodzę z nim do szpitala na Reymonta do laboratorium i już normalnie z rączki no ale też jest ryk. A co do Witosa to kiedyś pani pielęgniarka tak mi pobrała krew że mi chyba żyłę skiereszowała bo miałam siniaka na całym przedramieniu i później chodziłam do lekarza po jakieś maści bo w ogóle nie mogłam ręką ruszać więc na pewno z Maćkiem bym tam nie pojechała.

udanego wieczorka:-)


no to teraz ja zostawiłam referacik hihi
 
Ostatnia edycja:
melduje ze zyje - drinka glukozowego pic nie musze..., mialam zrobiony wymaz na paciorkowce i za 2 tygodnie znow do kontroli...
Mloda przytyla ciut - wazy teraz 1850g i dalej ulozona jest miednicowo...

no i to chyba tyle - tez nie mam nastroju do uprawiania grafomanstwa :no:

papa
 
reklama
Rubi ma w weekendy reglamentowany net - w przerwach miedzy napasciami, obronami i zdobywaniem surowcow w gierce malza :-(

no i przespalam caly dzien a dalej mi sie chce :-(

moze jutro napisze jakis elaborat a dzis - po raz trzeci zmykam do lozeczka :-)
 
Do góry